Ryuuk Ryuuk
726
BLOG

Kontrreformacja Rzeczpospolitej

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Niezaprzeczalnym faktem jest to, że Rzeczpospolita okazała się największą ofiarą kontrreformacji. Oczywiście wielu z was potrafi wskazać kraje, które w wyniku religijnych szaleństw stały się jeszcze bardziej nietolerancyjne, opresyjne wobec przedstawicieli innych (niż panująca) religii. W końcu Hiszpania, Szwecja, czy Rosja, też nie słynęły z tolerancji … łagodnie mówiąc:) Tyle tylko, że rozpatrując ich sytuację należy wziąć pod uwagę poziom z jakiego one zaczynały, a on nie był zbyt wysoki.

My zaś w wieku XV i XVI byliśmy sławni swą tolerancją, stawiani za niedościgły wzór. Zaś w wieku XVII rozpoczyna się jakaś straszliwa zapaść, budzi się religijny fanatyzm. Jakkolwiek efekt końcowy nie był aż tak fatalny jak we wspomnianych krajach, to jednak nasz upadek był dotkliwszy, bo upadliśmy z wysoka, przez to był znacznie bardziej destrukcyjny.

Dlaczego bardziej destrukcyjny? To proste. Niezaprzeczalnym faktem jest to, że w czasach tolerancji byliśmy potęgą z którą liczyły się wszystkie inne kraje, natomiast po skatoliczeniu rozpoczął się nasz upadek. Jest to fakt niezbity, którego nie można negować. Funkcjonowanie Rzeczpospolitej Obojga Narodów było uzależnione od wzajemnego szacunku wobec przedstawicieli innych religii. Gdy go zabrakło, rozpoczęła się agonia.

Kontrreformacja w dużym skrócie to zamiana wierności wobec ojczyzny na wierność wobec religii, tak można ją opisać. To właśnie ślepa wierność wobec jednej religii zmieniła Rzeczpospolitą z podmiotu w przedmiot polityki. Wierność wobec religii doprowadziła do wydarzeń, które ostatecznie położyły Rzeczpospolitą w grobie.

Warto zwrócić uwagę na kilka faktów, które doskonale udowadniają, że byliśmy krajem tolerancyjnym, z którym inne nie mogły się równać:

W 1540 roku królewska komisja sporządziła raport z doniesienia Bernarda Pretwicza. Mówi on o spisku uknutym przez Marcina Zborowskiego, w który zamieszanych było 700 Wielkopolan. Planowali oni porwać Zygmunta Augusta i  zmusić do złożenia przyrzeczenia, że skonfiskuje klerowi 1/3 majętności kościelnych, po czym obróci to na potrzeby wojskowe kraju … Takich oto mieliśmy spiskowców, nie myślących o sobie, czy swojej religii, tylko działających dla rzeczywistego dobra kraju. Inne kraje mogły nam zazdrościć.

W 1564 w Lublinie doszło do ciekawych wydarzeń - arianin Erazm Otwinowski wyrwał księdzu monstrancję, po czym ją podeptał. Łobuza pochwycono i oddano pod sąd sejmowy. Obrony się podjął sam Mikołaj Rej. Wywodził, że jeśli nastąpiła obraza Stwórcy, to niech On sam wymierzy sprawiedliwość. Otwinowskiego zwolniono, nawet prymas nie protestował.

W 1584 roku nonadorantysta Chrystian Francken sprzeciwił się oddawaniu czci boskiej Chrystusowi. Napisał rozprawę (używając przy tym ostrych słów), która wywołała gorącą polemikę i  posypały się wzajemne oskarżenia. Doszło do tego, że Francken uciekł z Polski, zaś do aresztu wtrącono drukarza, Aleksa Rodeckiego. To wywołało jeszcze gorętszy sprzeciw. Długo biedak nie posiedział, bo król Stefan Batory (sam katolik) kazał go zwolnić.

Takim wtedy byliśmy krajem. Nic dziwnego, że za granicą sławiono Rzeczpospolitą. To właśnie tolerancja rozsławiła nasz kraj, nie zwycięstwo pod Grunwaldem, tylko tolerancja. I wszystko to zaprzepaściliśmy …

Oczywiście nie wszystko było idealne. Wciąż w naszym kraju zawsze egzystowali fanatycy. W 1577 roku synod biskupów w Piotrkowie wyklął naszą wspaniałą konfederację warszawską, zaś papież zatwierdził klątwę. W 1596 roku doprowadzono do powstania skrajnie głupiej i szkodliwej Unii Brzeskiej, która w przyszłości doprowadzi do utraty Ukrainy, wpychając ją (Ukrainę) w ręce Moskwy. Autorem tej głupoty byli nuncjusze papiescy, jezuici i biskupi, liczący naiwnie, że zaprowadzą katolicyzm na Wschód. To przykład głupoty na szczytach władzy, dowód kompletnego oczadzenia naszych władców. Od niego właśnie się zaczęło. Zaś o rodzącym się powszechnym fanatyzmie najlepiej świadczą takie oto wypadki:

W 1611 roku pewien protestant włoski, Francus de Franco, stanął na stopniach kościoła w Wilnie i niezwykle kulturalnie zaczął przekonywać, że nie wolno oddawać boskiej czci opłatkowi. Ledwie parę tygodni później kat wyrwał mu język, ciało poćwiartował i zawiesił nad pręgierzem. Stało się tak za sprawą polskiej królowej, żądającej stanowczo kary śmierci, równie krwiożerczego Piotra Skargi i oczadzonego króla Zygmunta III Wazy, który te ohydne żądania poparł. Jednak stało się wczesnym rankiem, nie zaś, jak chciał sam skazany, w południe pod okiem tłumów. Trochę się obawiano reakcji obserwujących tę religijna uroczystość, ale tylko trochę … już nie te czasy.

W 1638 roku usunięto arian z Rakowa, zamknięto ich wspaniałą uczelnię, cieszącą się światowym rozgłosem. Wraz z postępującym fanatyzmem nasiliła się wiara w czary, tłumaczono „Młot na czarownice”. W czasach gdy inne kraje wygrzebywały się z tego bagna, my w nie celowo wchodziliśmy. Sprawa czarownic z Doruchowa odbiła się głośnym echem w całej Europie, ponieważ zdarzyło to się w czasach, gdy nie tylko światli, ale i normalni ludzie nie wierzyli już w takie potworne brednie. Życie religijne tamtych czasów było coraz bardziej odpustowe, prymitywne, związane z rozdętymi do absurdów uroczystościami, leżeniem krzyżem, czy (przede wszystkim) obdarowywaniem kościoła. To ostatnie stało się głównym wyznacznikiem polskiej religijności – wysokość kwoty, jaka została zapisana, przekazana na rzecz coraz bardziej spasionego kościoła.

Ciemnota i oczadzenie szły stopniowo, z samej góry, ale docierały też przez wszystkie poziomy do samego dołu.

Wystarczyło sto lat czadzenia, czyli wiek XVII, a sto lat to niewiele (jeśli odnosimy to do naszego państwa), by królów sadzali na naszym tronie papież i cesarz z carem. Pierwszy zaakceptował Sasa, bo ten obiecał i przeprowadził szyderczą konwersję na katolicyzm. Papież liczył na zawojowanie bastionu protestantyzmu, z którego nawrócony pochodził. Dwaj pozostali, cesarz z carem, Sasa zaakceptowali, bo ten przez swą nieudolność i głupotę, do spółki z pogardą do Polaków, gwarantował dalsze degenerowanie Rzeczpospolitej.

Warto powtórzyć, bo wielu zapomina - w czasach tolerancji byliśmy potęgą z którą liczyły się wszystkie inne kraje, natomiast po skatoliczeniu rozpoczął się nasz upadek.

Paweł Jasienica „Polska anarchia”

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura