Ryuuk Ryuuk
10608
BLOG

Ziemkiewicz o "stosach kłamstw na temat Inkwizycji"

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 166

Artykuł R. A. Ziemkiewicza „Stosy kłamstw o inkwizycji” zrobił dość zawrotną karierę, oczywiście w internecie. Nie tylko jest używany (tezy w nim zawarte) na wielu portalach podczas dyskusji o inkwizycji, został też uwzględniony w artykule z Wikipedii:) Mnie również rzucano nieraz kawałki z RAZ-a, nieco dziwne i zaskakujące, musze przyznać. W końcu postanowiłem przeczytać owe wiekopomne dzieło. Stąd właśnie pozwoliłem sobie skomentować jego dziwne tezy.

"Przede wszystkim, nad chrześcijańska Europą zawisło niebezpieczeństwo Islamu. Prowadzona z nim walka i ruch krucjatowy (XII wiek) ..."

Czołowi historycy (jak Runciman) już dawno rozprawili się z tym przestarzałym i nader prymitywnym poglądem o straszliwym zagrożeniu Europy przez Islam, czy też obronnej roli ruchu krucjatowego.

"osoby wskazane przez katarskich przywódców zamurowywano w głodowym bunkrze, zupełnie tak, jak czynili to później hitlerowcy"

Dotąd nie spotkałem się z tak piramidalną bzdurą:) Jest dostępna całkiem bogata literatura na temat katarów. Dzięki niej można się co nieco dowiedzieć o katarskiej herezji. Np. o tym, ze jakakolwiek przemoc, czy choćby przyzwolenie na nią, nawet nie mówiąc o czynnym udziale, była dla katarów czymś niewyobrażalnym. Katarzy sami popełniali samobójstwa, jednak nie zmuszali do tego innych (jak to robili hitlerowcy:) Skąd Rafał Ziemkiewicz czerpał te wiadomości?

"Sekciarze (czyli katarzy:) dopuszczali się na katolikach, a zwłaszcza na duchownych, masowych morderstw, które burzyły krew współczesnych"

Oczywiście zabijano duchownych, ale działo się to po rozpoczęciu krucjaty i robili to ... katolicy, nie zaś sami katarzy:) I nie masowo! Jeśli najeżdża się twój kraj i morduje na prawo i lewo, to nic dziwnego, że chwytasz za broń. Samych katarów mogło być najwyżej kilka tysięcy (niektórzy nawet tą liczbę uważają za przesadzoną). Zdecydowaną większość mieszkańców Langwedocji stanowili katolicy i to oni zostali najechani przez krzyżowców. Przed rozpoczęciem krucjaty nie dochodziło tam do żadnych rozruchów na tle religijnym ... i to właśnie był problem dla papieża - mieszkańcy tolerowali zarówno katolickich jak i heretyckich duchownych, a na to papież nie mógł się zgodzić, i stąd właśnie krucjaty przeciwko katarom.

Doktryna Katarów zakładała generalne potępienie dla świata, a nade wszystko dla ciała ludzkiego”.

Pewnie, tylko że owa doktryna nie była ona zbyt popularna w Langwedocji. Z pewnością większy wpływ na kształtowanie poglądów jej mieszkańców (a nawet Europy) mieli trubadurzy, którzy pojawili się obok katarów i śpiewali bez ogródek o pieszczotach, rozkoszach cudzołóstwa, itd. Katarzy tak naprawdę nie mieli większego znaczenia, zwłaszcza politycznego. Celem papieskich krucjat byli tolerancyjni mieszkańcy Langwedocji, katarzy posłużyli głównie za pretekst.

"w całej Europie skazano za czary około 300 tys. osób, głównie kobiet. Dwie trzecie z nich zginęło w protestanckich Niemczech, a około 70 tys. w oderwanej od Kościoła Anglii"

Trudno oszacować liczbę spalonych za czary, ponieważ nie dysponujemy wszystkimi aktami. W wyniku wojen zostawały one zniszczone, sami sędziowie nakazywali ich zniszczenie, często nawet przeciwnicy polowań puszczali wszelkie akta z dymem, nie wiemy też ile było samosądów. W Wielkiej Brytanii zarejestrowano 5 tys. procesów o czary (połowa w katolickiej Szkocji), i z tego najwyżej 1,5 do 2 tys. skoczyło się skazaniem.

"przypisuje się polowania na czarownice Inkwizycji, co jest wierutną bzdurą"

Oj, chyba niewielu już tak robi:) Raczej ogólnie kościołowi. Bo nie da się zaprzeczyć, że sama idea był autorstwa duchowieństwa (Heinrich Kramer, autor "Młota na czarownice", był nie tylko duchownym ale też inkwizytorem). Duchowieństwo było nie tylko motorem tego zjawiska, ale też aktywnie w nim uczestniczyło. Nawet gdy rozprawy toczyły się przed sądami świeckimi, duchowni (często inkwizytorzy) spełniali rolę pomocników (takich swoistych biegłych:) Warto też wspomnieć, że duchowieństwo często sprawowało władzę świecką na terenach o nasilonym zjawisku prześladowań, dyscyplinowało i gardłowało z ambon na rzecz polowań.

"Sugeruje się, że Inkwizycja znała tylko jeden wyrok - spalenie na stosie"

A kto tak sugeruje? W żadnej poważnej literaturze nie pada takie stwierdzenie. Najczęściej wydawanymi wyrokami przez Inkwizycję były grzywny, przepadki mienia (burzenie domów), konfiskaty, czyli kary o charakterze finansowych, często bardzo dokuczliwe i doprowadzające skazanych (no i ich rodziny) do ruiny. Spowodowało to nawet poważny kryzys społeczny i królowie Hiszpanii fundowali specjalne renty, zwykle posagi dla córek skazanych, by te miały szansę na wyjście za mąż.

"Inkwizycja zajmowała się nie tylko wykrywaniem sprzyjającym Maurom agentur wśród żydowskich conversos ..."

Rany, chętnie poznałbym literaturę na ten temat, ale literaturę poważną ... nie zaś felietony zamieszczane przez Gazetę Polską. I co znaczy „sprzyjającym”? Jeśli odnosi się do tych, co tęsknie wspominało czasy, gdy Żydów nie nazywano popularnie wieprzami, to rzeczywiście straszne oskarżenie:) A jeśli ci „sprzyjający” chcieli przywrócić władzę Islamu w Hiszpanii, to warto coś dodać na takie dziwaczne twierdzenie.

"w jednym z procesów w Hiszpanii trybunał inkwizycyjny przyjął nawet wykładnię, na mocy której zlikwidowano tam problem czarownic"

Nie jedna wykładnia i nie zlikwidowano. Ograniczenie procesów o czary nastąpiło w wyniku działalności jednego człowieka o nazwisku Salazar (członka Supremy), co jest nieco złożone i warte bardziej szczegółowego opisania.

 Bernard Gui, jako Inkwizytor Tuluzy w latach 1307 - 1323 wydawał średnio jeden wyrok śmierci na sto rozpatrywanych spraw”.

E tam, zabijał trochę częściej:) Przez 15 lat Gui wydał 931 wyroków. Z tego 41 kar śmierci, 40 potępień zbiegłych, 69 nakazów ekshumacji (66 nieboszczyków spalono, 3 gdzieś porzucono), 308 wyroków tzw. wiecznego więzienia (czyli bezterminowego, bo o uwolnieniu decydowali inkwizytorzy na zasadzie własnego widzimisię), oraz inne kary – 22 osobom nakazał zburzenie domu (była to kara za np. podejmowanie gościną heretyków), 136 nakazał oznakować krzyżami, 17 odbyć pielgrzymkę, 1 wziąć udział w krucjacie. Dodatkowo 139 łaskawie wypuścił z wiecznego więzienia (nie wiadomo po jakim okresie), nakazując im jednak noszenie krzyży, a 135 pozwolił zdjąć hańbiące krzyże, ale pod warunkiem odbycia pielgrzymki.20 osób zmarło w więzieniu przed zakończeniem procesu.Mordercza skuteczność Bernarda Gui wynosiła od 4,5% do 6,6% (faktycznie niewiele ale był on raczej mało aktywnym inkwizytorem) Jednak skuteczność w doprowadzaniu do nędzy była już bardzo wysoka:)

„ … prawie magdeburskim, wyjątkowo okrutnym, znającym jeden jedyny dowód - przyznanie się oskarżonego do winy, i jeden jedyny sposób zdobycia tegoż dowodu – tortury”.

Jest to ewidentna bzdura. Tortury oczywiście występowały, jednak badania pokazały, że były one stosowane nader rzadko. Tak naprawdę do ich rozpowszechnienia najbardziej przyczynił się papież Innocenty IV wydając bullę „Ad extirpanda”, i był to specjalny "prezent" dla inkwizycji.

Należy jednak dodać, że w procesie inkwizycyjnym można było dość łatwo wymigać się od tortur, a nawet surowej kary, na rzecz kary finansowej oczywiście (grzywna, konfiskata, najgorzej przepadek lub zniszczenie całego mienia). Wystarczyło jeszcze podczas przesłuchania wydać współkonspiratorów (im więcej tym lepiej), wyrazić skruchę i chęć poprawy … oczywiście wszystko to pod warunkiem, że się było jakimś judaizującym nowo ochrzczonym (heretykiem?), bo jeśli nie, to należało coś szybko wymyślić, czyli skłamać samemu się oczerniając.

Tak naprawdę torturowano głownie ludzi uczciwych i moralnych, którzy nie chcieli kłamać i składać donosów na innych, zarówno krypto-Żydów, heretyków, czy też katolików …

I tak, oskarżony przed trybunałem inkwizycyjnym nie tylko mógł, ale na stanowcze polecenie Grzegorza IX musiał korzystać z usług obrońcy - zawodowego prawnika

Ale za to w jaki sposób! Przede wszystkim ten "obrońca" zależał finansowo i organizacyjnie od trybunału, przed którym składał przysięgę, że jeśli dowie się czegoś bliższego o herezji swojego klienta, natychmiast powiadomi o tym inkwizytorów oraz ... zaprzestanie jego obrony! Obrońcy nie wolno było porozumiewać się z rodziną i przyjaciółmi oskarżonego, a nawet informować ich o tym, jak stoi jego sprawa. Wszystkie narady między adwokatem a oskarżonym mogły odbywać się wyłącznie w obecności któregoś z inkwizytorów i notariusza. Dla uniknięcia zdarzających się mimo wszystko nieprzyjemnych niespodzianek poczynając od 1580 r. wszyscy adwokaci współpracujący z Inkwizycją musieli obowiązkowo być jej "krewniakami", a ponadto - na mocy zarządzenia Supremy - ci z nich, którzy bronili swoich klientów "złośliwie", mogli zostać natychmiast zwolnieni z pracy.

Role inkwizycyjnego obrońcy najlepiej określił Francisko Pena: "Rola adwokata polega na naciskaniu oskarżonego, żeby przyznał się do winy i okazał skruchę, a także na żądaniu kary za popełnioną zbrodnię". Taki był ów inkwizycyjny obrońca:) Widać tu obłudę zarówno u dawnych inkwizytorów, jak i obecnych ich obrońców.

"wielu inkwizytorów poniosło męczeńska śmierć"

Nie ma powodu do zdziwienia, że ludzie zajmujący się zawodowo prześladowaniem innych za myślozbrodnie w końcu spotkają kogoś mściwego. Heinrich Kramer zniknął z tego świata w tajemniczy sposób - prawdopodobnie jedna z krewnych jego licznych ofiar poszukała sprawiedliwości na własną rękę. Może by kanonizować tego męczennika-psychopatę?

"... zajmowała się też (Inkwizycja) sądzeniem części przestępstw kryminalnych"

Tak, ale należałoby uściślić - Inkwizycja sądziła tylko tych pospolitych przestępców (złodziei, morderców, koniokradów i gwałcicieli) którzy byli jej urzędnikami:) Ten przywilej sądzenia swoich zapewniał niektórym tzw. krewniakom Inkwizycji łagodne kary, innym zaś (wyżej postawionym) niemal zupełną bezkarność.

"udział w obrzędzie pojednania - auto dafe "

Jaka piękna nazwa - obrzęd pojednania. W rzeczywistości był to raczej obrzęd poniżenia, czy też napiętnowania.

"ze zbrodniami Rewolucji Francuskiej ... pacyfikacja katolickiej Wandei ... ze zbrodniami Komuny Paryskiej ... ofiar dwudziestowiecznego komunizmu ..."

Może jeszcze o tym meteorycie, co to zabił dinozaury, należałoby wspomnieć? Jak na kogoś kto zarzuca innym propagandowość, pan Ziemkiewicz sam doskonale sobie z nią radzi.

Autorytetami od okrzyczanych zbrodni Świętego Officjum stali się głównie pisarze i scenarzyści, których nikt nigdy nie próbował rozliczać z rzetelności czy obiektywizmu”.

Z pewnoscią nie, tak samo jak nie są autorytetami felietoniści, którym brak elementarnej wiedzy. Ale ich także nikt nie będzie "rozliczać z rzetelności" (cokolwiek to miało znaczyć), bo niewiedza nie jest przestępstwem.

Co do owych sławnych komfortowych więzień Świętego Oficjum - więzienia inkwizycji czasem bywały lepsze, czasem gorsze od więzień państwowych czy biskupich, nie było reguły. Ich cechą charakterystyczną było to, że nazywano je „tajnymi” (nie było żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym), zaś uwięzienie w nich „wiecznym” (uwolnienie zależało wyłącznie od widzimisię inkwizytora).

Cytowanie niektórych wypowiedzi, czy spisanych słów inkwizytorów, by przekonać o szlachetności ich intencji, jest śmieszne. W odpowiedzi na to można zacytować masę innych tekstów, także ciekawych, jak to: "Kłamstwo służące prawu, porządkowi i dobru powszechnemu jest w sądzie całkowicie godne pochwały". Nikolas Eymeric, Inkwizytor. Fajne, nie?

Liczący ledwie kilka stron felieton Ziemkiewicza porusza masę niezwykle złożonych tematów - katarów, wyprawy krzyżowe, polowania na czarownice, Inkwizycję papieską i hiszpańską. Jego dziwaczne, nieprawdziwe a czasami wręcz absurdalne wnioski nie mają żadnego potwierdzenia w światowej literaturze. Nie wiem skąd autor czerpał te swoje wiadomości, i czy w ogóle coś czytał na ten temat. Najprawdopodobniej nie, ale to zawsze można nadrobić. Jego zwolennikom, czyli tym, którzy kopiują te wymysły, radziłbym raczej sięgnąć do książek, niż bezmyślnie powielać brednie. Poniżej spis literatury, uznanych autorów, którzy tą tematykę dokładnie opisują. Tych kilka pozycji to jedynie podstawy, ale dla każdego który myśli o poruszaniu tej tematyki, podstawy absolutnie niezbędne.

Steven Runciman "Dzieje wypraw krzyżowych" - trzy opasłe tomy, ale warte każdej ceny.

Hans Eberhard Meyer" Wyprawy krzyżowe" – Jak uzupełnienie Runcimana doskonałe.

Stephen O’Shea „Herezja doskonała” – ciekawe, dobrze umieszczone chronologicznie.

Mark Gregory Pegg „Najświętsza wojna” – czyta się jak emocjonującą powieść.

Kurt Baschwitz "Czarownice i procesy czarownic" – lektura absolutnie obowiązkowa.

B.P. Levack "Polowania na czarownice w Europie wczesnonowożytnej" - Ziemkiewicz przytacza ten tytuł, jednak mam nieodparte wrażenie, ze go po prostu nie przeczytał.

Leszek Biały "Dzieje Inkwizycji Hiszpańskiej".

A. Heus "Inkwizycja" – tajemnicza pozycja, już dość stara i niemal nic nie wiadomo a autorze, ale zawiera niezwykle cenne informacje, jak staranny opis przebiegu auto da fe.

Jonathan Kirsch „Historia prześladowań religijnych”

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura