Ryuuk Ryuuk
5631
BLOG

Kłamstwa i mity na temat europejskich sztuk walki

Ryuuk Ryuuk Kultura Obserwuj notkę 4

Pozwoliłem sobie wymienić trochę powszechnie obowiązujących bzdur na temat europejskich sztuk walki (i broni europejskiej), jakie wciąż funkcjonują w filmach, książkach, programach historycznych i publicystycznych. Są one powielane, umieszczane w pracach naukowych, sygnowane nieraz znanymi nazwiskami, więc są trwałe. Warto przynajmniej je poznać.

Zgromadziłem najbardziej typowe i najczęściej spotykane:

Nie było żadnych europejskich sztuk walki, porównywalnych do tych opracowanych w innych częściach świata

Nieprawda. W chwili obecnej posiadamy już bardzo rozległą wiedzę na ten temat, która w pełni potwierdza zarówno sam fakt występowania europejskich sztuk walki, jak i ich niezwykle finezyjny charakter. Obejmują one sztukę walki wręcz i posługiwania się wieloma rodzajami broni, od miecza poczynając, poprzez włócznię, sztylet, tasak i młot lucerneński, aż do tak egzotycznych jak sierp i cep. Znane są również nazwiska wybitnych mistrzów, ludzi słynących z niezwykłych umiejętności, wojowników i nauczycieli.

Europejskie sztuki walki absolutnie w niczym nie ustępują sztukom walki z dalekiego wschodu, czy jakimkolwiek innym..

Kłamstwa i mity na temat europejskich sztuk walki

Prymitywna i siłowa szermierka średniowieczna, nie zasługująca na miano sztuki.

Kłamstwo. Niewątpliwie najpopularniejsze w tej tematyce. Łatwo dostępna wiedza, oczywiście wymagająca weryfikacji podczas treningu, pozwala szybko zauważyć, że szermierka średniowieczna była niezwykle zaawansowaną sztuką. Oczywiście siła i sprawność fizyczna były również wymagane, co chyba nie dziwi w przypadku wojowników, jednak dawni mistrzowie wyraźnie podkreślali wyższość sztuki nad brutalnością.

Ciężkie, nieraz bardzo ciężkie miecze, tak ciężkie, że niektórymi tylko najsilniejsi mogli władać:)

Głupota, która pomimo ton dowodów wciąż jest powielana, i to nie tylko przez autorów beletrystyki, ale i przez ludzi zajmujących się historią i bronioznawców, czyli (teoretycznie:) specjalistów. W rzeczywistości miecze były raczej lekkie, stanowiły kompromis pomiędzy konieczną wytrzymałością, możliwością zadania silnego i szybkiego uderzenia/pchnięcia oraz (przede wszystkim) dostosowaniem ich do bardzo rozwiniętej sztuki szermierczej.

Jednoręczne miecze ważyły około kilograma (od kilkuset do 1200 gramów, w wyjątkowych wypadkach osiągały 1,5 kg) i było to absolutnie wystarczające. Takim mieczem można zadawać silne i szybkie uderzenia, które mogą pozbawić przeciwnika głowy lub ręki, czasem nawet przebić kolczugę. Większa waga tego typu broni jedynie spowolniłaby szermierza, co miałoby fatalne następstwa.

Miecz długi ważący zwykle od 1,1 do 1,7 kg (bardzo rzadko przekraczał 2 kg) był przez wielu uznawany za króla mieczy, nie tylko z uwagi na swoje możliwości techniczne. W rękach sprawnego szermierza można nim też uzyskać ogromną szybkość i siłę uderzeń. Gdyby zwiększyć jego masę, to nie tylko pewne techniki stają się trudniejsze do wykonania, ale i sam miecz gwałtownie traci na szybkości, a co za tym idzie na skuteczności.

Wielki zweihander, miecz charakterystyczny dla formacji lancknechtów, był najbardziej podejrzewany o ogromny ciężar, a w rzeczywistości ważył od 2 do 3,5 kg, choć sporadycznie mógł osiągać większą wagę. Oczywiście znane są egzemplarze o znacznie większej wadze (nieraz ponad 10, czasami nawet 20 kg) jednak były to wyłącznie dekoracje, zupełnie nie nadające się do walki.

Ciężkie płytowe zbroje, w których rycerze nie mogli normalnie wsiadać na konia (trzeba było ich wsadzać przy pomocy dźwigu), zaś przewróceni na plecy nie byli w stanie wstać.

Bzdura. Należy jasno zaznaczyć, że rycerz w pełnej zbroi wcale nie był pancernym żółwiem. Pełna ochrona ważyła około 20 do 25 kg (+/-). Żołnierz z kampanii wrześniowej często dźwigał więcej, no i dłużej (rycerz zakładał zbroję bezpośrednio przed bitwą). Opancerzeni potrafili dokonywać niezwykłych wyczynów . Najlepszym przykładem może być Jean de Maingre, marszałek Francji, wchodzący w pełnej zbroi po drabinie na samych rękach.

W rzeczywistości zbroja płytowa stanowiła nie tylko bardzo skuteczną ochronę, ale też zupełnie nie krępującą ruchów, oczywiście pod warunkiem dobrego wykonania i nałożenia jej na dobrze wyszkolonego wojownika.

Oczywiście zbroje turniejowe były dużo cięższe (niekiedy poszczególne egzemplarze osiągały wagę 40 kg) lecz były przeznaczone wyłącznie na „występy”.

W Europie nie było żadnej sztuki walki wręcz

Kłamstwo. Elementy walki wręcz były integralną częścią szermierki, ale też indywidualną sztuką. Uprawiano zapasy dla rozrywki, ale też trenowano ich bojową formę. Obejmowała ona nie tylko rzuty i obalenia (nieraz bardzo skomplikowane), ale też uderzenia, kopnięcia, a przede wszystkim bardzo rozbudowany system obezwładniających chwytów. Taki grappling okazywał się niezwykle przydatny w realnej walce, także rycerzy w pełnych zbrojach. System obejmował elementy taktyczne, wyczucie intencji przeciwnika, naruszanie jego równowagi. Nicolaes Petter, XVII-wieczny mistrz walki wręcz zostawił po sobie niesamowitą spuściznę – sztukę walki, w której siłę zastępuje technika i finezja, i która może w tym względzie rywalizować z aikido.

Kłamstwa i mity na temat europejskich sztuk walki

Szermierka jako metoda walki oparta o parowanie ostrzem atakującego ostrza przeciwnika

Bzdura. W europejskiej szermierce nie ma żadnych technik parowania (czy innych), w których nadstawiamy własne ostrze pod ostrze przeciwnika. Takich twardych bloków po prostu nie było, nawet nie znamy takich nazw. Broń przeciwnika jest zazwyczaj unikana, odsuwana, zbijana po innej trajektorii. Gdy dochodzi do kontaktu głowni, należy to robić miękko, płaz-ostrze lub ostrze-płaz.

Jest tak głównie z trzech powodów. Po pierwsze twardy kontakt ostrze-ostrze może, w zasadzie nawet musi doprowadzić do poważnego uszkodzenia, czy nawet złamania broni. Jak pokazały doświadczenia (np. Johna Clementsa) miecz można nie tylko wyszczerbić, ale też złamać już jednym uderzeniem. I zwykle łamie się miecz uderzany, więc każdy kto nadstawia w ten sposób swe ostrze pod ostrze przeciwnika, ten straszliwie ryzykuje.

Po drugie ten sposób walki nie ma żadnego sensu, nic w ten sposób nie zyskujemy, jedynie oddajemy inicjatywę w ręce przeciwnika.

Wreszcie po trzecie … tak się po prostu nie da walczyć:) Filmowa wizja, propagowana przez byłych szermierzy sportowych, w której przeciwnicy na zmianę uderzają i bronią się, wymaga tak naprawdę wcześniejszego umówienia się … inaczej nie wyjdzie:)

Mieczem można było przerąbać płytową zbroję

Bzdura. Jest to skrajnie trudne, możliwe chyba tylko w przypadku jakiś koszmarnie przerdzewiałych blach. Podczas walki w pełnej zbroi miecz był używany jako broń kolna. Trzymano go wtedy w obu rękach, jak krótką włócznię, i starano się trafić w miejsca niechronione – np. wizory w hełmie, pachy. Zapewne jeszcze częściej miecz wykorzystywano jak narzędzie do przewrócenia, obezwładnienia przeciwnika, by go później dobić sztyletem. Po prostu nie można inaczej.

Rapier jako kontynuacja miecza, taka jakby udoskonalona wersja, która wyparła i zastąpiła miecz na polu walki

Kłamstwo. W rzeczywistości stary dobry miecz (w tej czy innej formie) nie tylko nie został wyparty, tym bardziej zastąpiony, ale funkcjonował sobie zupełnie niezagrożony, a nawet spokojnie przeżył rapier:) Oczywiście miecz przechodził różne zmiany, zwłaszcza jeśli chodzi o rękojeść, jednak sama głownia zawsze była dostosowana zarówno do uderzania (cięcia) jak i pchnięć, również pewne elementy taktyczne jego użycia pozostały wciąż te same.

Rapier zaś był bronią wyłącznie  cywilną i na polu walki mógłby znaleźć się przypadkiem, u boku jakiegoś oficera nie biorącego udziału w walce.

Rapier jako broń do przebijania zbroi

Absolutnie nie. Oczywiście można przy pomocy rapiera przebić dynamicznym pchnięciem np. kolczugę, jednak taki napierśnik jest już poza zasięgiem. Espada ropera do dosłownie broń do stroju, wyłącznie cywilna.

Kłamstwa i mity na temat europejskich sztuk walki

Dominacja pchnięcia nad cięciem jako przejaw „rozwoju” szermierki

Mit. Co lepsze, pchnięcie czy cięcie/uderzenie, to stary, nierozwiązywalny problem. Tak naprawdę wszystko zależy od konkretnych sytuacji. W niektórych zdecydowanie lepiej uderzać, w innych zaś pchać. Błędne przekonanie o wyższości pchnięcia wynika z przeświadczenia o dominującej roli rapiera. Rapier to rzeczywiście broń przeznaczona niemal wyłącznie do pchnięć, ale to wymaga ze specyfiki tej broni – długa głownia, zwykle pozbawiona ostrzy. Rapierem nie można było zadawać uderzeń/cięć, jedynie drobne skaleczenia końcówką głowni.

Użycie tej czy innej techniki (pchnięcie czy cięcie) było zależne od konkretnych sytuacji, indywidualnych preferencji wojowników, ich wyszkolenia. Miecz był zawsze bronią uniwersalną.

Miecz jako broń wyłącznie rycerska, występująca sporadycznie na polach bitew

Nieprawda. W rzeczywistości miecz był bardzo często używany przez plebejuszy. Mimo iż była to broń droga i wymagająca, był zawsze obiektem pożądania wszelkich wojowników, niezależnie od ich pochodzenia. Oczywiście miecze przekazywane przez szlachtę z ojca na syna były często znakiem rozpoznawczym danego rodu, z tego też powodu często je gloryfikowano, ale to nie miało wielkiego znaczenia.

Miecz to przede wszystkim skuteczna broń, dlatego właśnie trzymały go nie tylko rycerskie ręce i dlatego był on bardzo często używany na polach bitew.

Miecz z tarczą jako typowy sposób walki (pieszej) średniowiecznych rycerzy

Niekoniecznie. Miecz z tarczą to zestaw z czasów „kolczugowych”. Wikingowie, dróżnicy Krzywoustego i inni tego typu wojownicy faktycznie używali miecza z tarczą (przynajmniej dopóki była w jednym kawałku). Dodać do tego należy miecz z puklerzem, lecz był to zestaw głównie do samoobrony, rzadziej spotykany, choc spotykany na polu bitwy.

Jednak „klasyczny” rycerz w płytowej zbroi jeśli ujmował miecz, to bardzo rzadko razem z tarczą. Po prostu nie było takiej potrzeby. Zbroja chroniła w wystarczającym stopniu, zaś w przypadku starcia z podobnie opancerzonym, możliwość wykorzystania miecza jak krótkiej włóczni (czyli chwytając go obiema rękami) była nieoceniona. W taki wypadku tarcza by tylko przeszkadzała.

Pewnym wyjątkiem są tu sławni rodoleros, wojownicy występujący w hiszpańskich oddziałach pikinierów z XVI wieku. Byli oni zarówno dobrze opancerzeni, jak i uzbrojeni w miecze i tarcze. Jednak były to oddziały złożone z plebejuszy, zaś rola tych wojowników (podobnie jak szwajcarskich halabardników i niemieckich dopelsoldners z zweihanderami) ograniczała się do zwalczania podobnych im oddziałów.

Jedynie rycerstwo/szlachta walczyło w pojedynkach

Kłamstwo. W pojedynkach sądowych mógł walczyć niemal każdy, kto skończył 20 i nie przekroczył 60 lat. Walczyli mężczyźni, kobiety, nawet duchowni. Szlachta i duchowieństwo było w tej uprzywilejowanej sytuacji, że mogli wystawić zastępstwo. Bardzo często w takich pojedynkach, zwykle jako reprezentanci, walczyli zawodowi pugila, niekoniecznie rycerskiego pochodzenia.

Wielkie dwuręczne miecze służyły głownie jako broń paradna, na polu walki zaś do … ucinania ostrzy pik lancknechtom.

Kłamstwo. Wielki zweihander, mimo swych przerażających rozmiarów był bronią użytkową na polu walki (także podczas pojedynków:) Należy wyraźnie zaznaczyć – nie służył do odcinania ostrzy pik, rozbijania pancerzy, podcinania koniom pęcin, obcinania trzech głów naraz, czy temu podobne wymysły. Była to normalna broń, bardzo skuteczna (we wprawnych rękach, oczywiście). Zweihander pozwalał na zaawansowaną szermierkę. Można było atakować dobrze opancerzonych przeciwników (czy też w zwarciu), stosując techniki półmiecza (zweihander trzymano wtedy jak krótką włócznię). Pozwalał on na aktywną pracę nóg, stosowanie pchnięć, uderzeń i cięć.

Oczywiście z uwagi na swa charakterystykę (ogromne rozmiary) zweihander był też używany jako broń paradna, ale w niczym to nie umniejsza jego zalet na polu bitwy, czy podczas pojedynku.

Europejskie sztuki walki mają wymiar wyłącznie praktyczny, pozbawione są typowych dla wschodu elementów duchowych i etycznych.

Zdecydowanie nie. Ogromna ilość spisanych nauk starych mistrzów zawiera odniesienia do etycznego zachowania wojowników. Udziela rad jak uniknąć niepotrzebnej walki, za co można walczyć, kiedy można używać siły.

Doskonałe miecze nigdy się nie szczerbiły, nigdy się nie łamały.

Dobrze by było:) Niestety, miecze same zbierały „rany”, szczerbiły się, a nawet łamały. Oczywiście gdy mieczem trafiamy w tarczę, hełm, czy elementy zbroi, to ryzykujemy najwyżej niewielkie uszkodzenie, które nie jest groźne i które można naprawić. Jednak w wypadku kiepsko wyszkolonych wojowników, czy też zwyczajnie przypadkiem (chaos na polu bitwy jest częsty), może dochodzić do sytuacji, gdy niezwykle twarde (kruche) ostrza jednych mieczy spotykały się z równie twardymi ostrzami drugich. Może to spowodować powstanie brzydkiej szczerby (trudnej do naprawienia), czy też mikropęknięć, grożących katastrofalnym w skutkach złamaniem głowni przy każdym następnym uderzeniu. Jest też możliwe przerąbanie jednego miecza drugim, choć wymaga to dużej dynamiki i należy się liczyć z tym, że „zwycięska” broń również bardzo mocno oberwie.

Wiele znalezisk archeologicznych daje dowody na ich burzliwą przeszłość. Były bronią znakomitą, lecz w pewien sposób … delikatną:)

Pojedynki średniowieczne były zawsze honorowe, zaś rycerze zawsze … rycerscy:)

Niestety, ale nic z tego. Tak jak w codziennym życiu, tak i podczas pojedynków zachowanie rycerzy raczej nie odpowiada wyobrażeniu o rycerskości. Pojedynki sądowe bardziej przypominały wolną amerykankę, niż opiewane w dzisiejszej literaturze starcia. Oczywiście dbano o równe szanse, jednak podczas samej walki stosowano wszelkie możliwe chwyty, by tylko zwyciężyć. Atakowano w plecy, dobijano rannych, sypano przeciwnikom piaskiem w oczy. Wiemy o rannych w nogi rycerzach, wciąż walczących na kolanach lub nawet leżąc. Zdarzały się sytuacje, gdy jeden z przeciwników darowywał życie drugiemu (jeden z takich przypadków nawet opisałem), lecz były one niezwykle rzadkie. Liczyło się przetrwanie.

Europejskie miecze były gorszej jakości, japońskie katany mogły je przecinać bez żadnego problemu

Kompletna głupota. Materiałowo europejskie miecze w niczym nie ustępowały japońskim. Katana to dobra broń, ale ma też swoje wady. Jedną z nich jest właśnie mniejsza możliwość destrukcyjna. Polecam filmik poniżej, gdzie właśnie próbują przerąbać przy pomocy katany europejski długi miecz. Kończy się kompletnym fiaskiem. Co ciekawe, następna próba przerąbania europejskiego miecza europejskim kończy się już sukcesem. Proszę jeszcze zwrócić uwagę na "obrażenia", jakie odnióśł miecz atakujący - to potwierdza wcześniejsze moje wywody na temat odporności broni i atakowania ostrza ostrzem.

Szermierka osiągnęła swój szczyt w wieku XIX, wcześniej była prymitywna i nieskuteczna

Żenująca bzdura, powstała w oparciu o XIX-wieczne nauki Edgertona Castle’a. Wystarczy się samemu zastanowić – czy sztuka walki mogła być prymitywna w czasach, gdy wielokrotnie decydowała o wyniku bitew, niszczyła lub tworzyła imperia? Zaś szczyt swojej doskonałości osiągnęła wtedy, gdy zajmowali się nią dystyngowani dżentelmeni w klubach, decydowała zaś jedynie o powodzeniu w towarzystwie? Średniowieczni i renesansowi mistrzowie miecza mieli burzliwą i skrwawioną przeszłość, doświadczenie wyniesione z wielu pojedynków, udziału w wielu wojnach. Czegoś takiego nie zastąpią pykający fajki nosiciele bokobrodów.

Osobiście uważam, że właśnie średniowieczna i renesansowa sztuka szermiercza była znacznie bardziej bliska doskonałości (jeśli można tak powiedzieć:), niż XIX wieczne nauki o tym, jak dźgać się rękach.

http://ryuuk.salon24.pl/520179,ile-wazyl-zerwikaptur-czyli-o-ciezkich-mieczach

http://ryuuk.salon24.pl/483166,wady-i-zalety-rycerskiej-zbroi

http://ryuuk.salon24.pl/538172,miecz-i-rapier-czyli-o-szermierczych-przesadach

http://ryuuk.salon24.pl/487918,pojedynek-sadowy

http://ryuuk.salon24.pl/566973,goliath-giganci-z-mieczami

http://ryuuk.salon24.pl/558388,samoobrona-dla-prawdziwych-dzentelmenow

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura