Ryuuk Ryuuk
1214
BLOG

Ostrze prawie doskonałe

Ryuuk Ryuuk Kultura Obserwuj notkę 2

Dawni badacze szermierki (ci wyznający XIX-wieczne poglądy Edgertona Castle’a) często wskazują szpadę, nazywaną małym mieczem (small sword) lubepée de cour (miecz pojedynkowy), czasem też mieczem do poduszki, jako właśnie owo ostrze niemal doskonałe. Tak samo według nich sztuka szermiercza swoją „prawie doskonałość” osiągnęła właśnie przy tej konkretnej broni. Ta doskonałość ma się odnosić do pojedynku i samoobrony.

To oczywiście totalna bzdura, doskonale wpisująca się w inne podobne, lansowane przez tzw. specjalistów od szermierki i białej broni. Prawda jest taka, że zalety szpady nie przejawiały się w jej rzekomej nadefektywności w zabijaniu, czy cudownie skutecznej szkoły szermierczej. Jej doskonałość pojedynkowa znajdowała się zupełnie gdzie indziej, wręcz po drugiej stronie:)

Ale po kolei.

Mały miecz (szpada) powstał jako skurczony rapier, gdyż espada ropera osiągał czasami wręcz absurdalne rozmiary i wagę, jak na broń do cywilnego stroju. Broń przekraczająca nieraz 60 cali (ponad 140 cm) i 1,8 kg stawała się porównywalna parametrami z mieczem długim. Do tego takie parametry miała broń o lekkiej głowni, wadze skumulowanej w rękojeści, nadająca się tylko do pchnięć. Należy też zwrócić uwagę na to, że z uwagi na jej długość i jednoręczność, rapiera nie można było wyciągnąć jedną ręką, tylko dwiema i to na trzy takty - najpierw prawa ręka chwyta za rękojeść i wyciąga broń jak najdalej, później lewa chwyta za głownię i dociąga, w końcu cofamy lewą rękę i chwytamy prawą za rękojeść … dystyngowane, choć nieco kłopotliwe. Chodzenie z takim ogonem może napawało niektórych dumą, jednak nie zawsze było rozsądne (ciągle się o coś zaczepia i prowokuje niesnaski), zwłaszcza w niebezpiecznym towarzystwie. Nie bez powodu królowa Elżbieta wydała edykt, że przed wjazdem do Londynu każda broń o ostrzu dłuższym ponad yard zostanie po prostu złamana:)

Rozwiązanie owych problemów znaleziono we Francji (choć za pośrednictwem Włoch), i to już na początku XVII wieku. Tzw. small sword, czyli mały miecz, a w zasadzie skurczony rapier o podobnych cechach (tyle że w miniaturze), trafił idealnie w zapotrzebowanie, zwłaszcza strojnisiów. Długość 50-90 cm., waga 300-500 gram, czyniły ze szpady idealną broń do stroju … a w zasadzie część stroju. Na pole walki szpada się zupełnie nie nadawała. Oczywiście występowała czasem jako broń oficerów, tyle że tych nie biorących udziału w bezpośredniej walce, będąc oznaką ich stopnia. Była to prawdziwa szpada dworska.

Pierwotnie szpada była jedynie skróconym rapierem – sztywny pręt do kłucia. Szybko jednak wyrzucono skomplikowane i fantazyjne obłęki rękojeści, zastępując je tarczką ochronną. Nie było potrzeby kumulowania ciężaru blisko ręki, szpada była i tak wystarczająco lekka. Głownie były w przekroju trójkątne, później te trójkąty stały się wklęsłe, a nawet próbowano zaopatrywać je w ostre krawędzie. To oczywiście próba zabezpieczenia się przed główną wadą tego typu broni, czyli podatnością na przechwycenie, złamanie, czy choćby chwilowe jej unieruchomienie.  Owe ostrza, jakkolwiek nie nadawały się do cięć, to miały przynajmniej utrudnić przeciwnikowi chwyt, czy też zniechęcić do tego groźbą dotkliwego skaleczenia. To się jednak niespecjalnie sprawdzało. Ponadto zaopatrzenie w ostrza tak cienkiej głowni było trudne technologicznie i zwiększało i tak dużą podatność broni na złamania, więc z tego zwykle zrezygnowano. Techniki w których chwyta się za broń przeciwnika, czy też próbuje się go jej pozbawić, stanowią dość istotną część klasycznej szermierki szpadą.

Ostatnią bardzo istotną zmianą była próba dodania sztywnej głowni nieco elastyczności. Dzięki niej można łatwo zadawać lekkie pchnięcia, w zamyśle zadające niegroźne dla życia rany, wręcz skaleczenia. W późniejszym czasie (wiek XIX) i przy spopularyzowaniu tej broni przy pojedynkach uzyskano naprawdę wdzięczną broń pojedynkową. Co rozumiem pod słowem wdzięczna? Po prostu władze (król, wiec, parlament, itd.) zawsze niechętnie patrzyły na pojedynkowe zabijanie się. W końcu lepiej dla każdego władcy, gdy jego ludzie zabijają się tylko na jego rozkaz. Już w dawnych czasach nawet pojedynki wikingów rozgrywane były na białych płótnach, by było doskonale widać krew i walka mogła zostać przerwana bez trupów. Jednak miecz jest dość morderczą bronią i podczas jego użycia ofiary muszą padać, a przynajmniej ciężko ranni. Nawet rapier nie spełnił pokładanych w nim nadziei, gdyż była to broń w wielu przypadkach nieobliczalna.

Szpada okazała się w tym względzie lepsza od rapiera. Oczywiście szpadowe pchnięcia również mogły zabić (rany kłute mogą działać z opóźnieniem). Jednak zdecydowana większość walk na szpady rozgrywano w celu zadania lekkiej rany, który pozwoliłaby obu stronom wyjść z konfliktu w miarę bezpiecznie dla ciała i honoru. Zwyciężyć nie zabijając, nawet nie okaleczając przeciwnika. Ekstra. Przegrać z niewielką blizną, która nie jest żadną hańbą, a wręcz przysparza chwały pojedynkowiczowi. Też ekstra.

Poniżej prawdziwe cacko, filmowy zapis 22 prawdziwych pojedynków na szpady, jakie się odbyły w XX wieku, od 1910 do 1967 roku (autor: D'Artagnan's Retreat, na youtube). Kiepska jakość, ale to chyba zrozumiałe. Łatwo można zauważyć dużą rezerwę z jaką walczą wszyscy pojedynkowicze, no i określić rękę (przedramię) jako główny cel wszystkich ataków.

Tutaj link do pozostałych:

http://www.youtube.com/watch?v=KTpOK6HikxU&index=2&list=PLF9715A2380D2A7A4

Widać wyraźnie, że przeciwnicy usiłują się „dziabnąć”, po prostu skaleczyć przeciwnika, z uwagi na charakterystykę tej szermierki najlepiej w rękę, przedramię. To właśnie powodowało, że szpada była ową doskonałą bronią pojedynkową – umożliwiała rozstrzygnięcie honorowego sporu bez ryzyka produkowania trupów, walających się po trawie kończyn, czy wyprutych flaków.

Jeszcze jedno. Historycy broni często podkreślają przydatność tej broni w samoobronie, choć według mnie jest to znowu absolutnie błędne. Pewien mój znajomy kiedyś zażartował, że szpada może się przydać w samoobronie tylko w przypadku ataku kogoś uzbrojonego też w szpadę, albo jeszcze lepiej - nieuzbrojonego i najlepiej niewyszkolonego agresora … Kpina, ale jest w niej sporo prawdy. W samoobronie musimy liczyć się z tym, że przeciwnik zaatakuje nas różną bronią, często ciężką. Zarówno szpada jak związana z nią sztuka szermiercza nie były do tego przystosowane. Tezy o przydatności szpady w samoobronie to mit. W XVII wieku najpopularniejszą bronią używaną w w tego typu sytuacjach był miecz, często z puklerzem (małą tarczą z drewna i stali).

Termin szpada jest spolszczonym terminem stosowanym w szermierce sportowej. W oryginale używa się oczywiście języka francuskiego i broń nazywa się po prostuépée, czyli … miecz:)

Sportowa szermierka na szpady, w odróżnieniu od floretu i szabli, jest uważana za najbliższą tej realnej, pojedynkowej. W tych dwóch (florecie i szabli) obowiązuje tzw. konwencja pierwszeństwa (atak trzeba obowiązkowo sparować i dopiero potem można zaatakować), a to jest według mnie czystym idiotyzmem. W szpadzie zaś nieodłącznym elementem są trafienia obopólne, i gdy nie ma różnicy czasowej większej niż 0,2 sek., to są zaliczane dla obu przeciwników. To również czyni z takiej walki karykaturę, bowiem przeciwnicy trafiają się wielokrotnie, później zaś sędzia rozstrzyga komu zaliczyć te trafienie, obojgu czy tylko jednemu …

Jak widać, to naprawdę … wyjątkowa broń:)

Poniżej link do mocno prześmiewczego felietonu o szermierce sportowej:

http://supergigant.blox.pl/2008/08/Szermierka-jest-bez-sensu.html

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura