Ryuuk Ryuuk
1655
BLOG

„Gdzie mina jezuicka i ukłon niski, tam honor śliski”

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Takie właśnie powiedzonko było bardzo popularne w dawnej Rzeczypospolitej. Szlachcic, gdy chciał podkreślić uczciwość swych intencji, zwykle też mawiał: Jam nie jezuita i kwita! Niewątpliwie jezuici, czyli Towarzystwo Jezusowe założone przez Ignacego Loyolę w 1534 roku, byli najbardziej znienawidzonym zakonem w historii. Jeśli ich skądś przeganiano, to wracali tam niczym remisja najgorszej choroby.

A wyganiano ich z wielu miejsc. Z Francji wygnano ich po raz pierwszy w 1594 roku, po próbie zamachu na króla Henryka IV (zamachowcem był wychowanek jezuitów, Jean Chatel). Wrócili już w 1605 … względy polityczne. Po raz drugi, gdy wyszły na jaw ich nadużycia i wybitnie szkodliwa dla kraju polityka, wygnano ich w 1763 … znowu wrócili, potajemnie. W 1830 znowu ich wygnano i znowu wrócili:) Wyganiano ich też z Hiszpanii, Portugalii, Imperium Rosyjskiego (!), nawet z Chin. Cesarz Jung Czing przepędził tą zarazę, bo wywoływała liczne akty nietolerancji. 

Ten polip odrósł i lud wyssał blady

Wygnać go była kiedyś wielka praca

Ma nas za trupa ten szakal i wraca

Juliusz Słowacki

Dlaczego ich tak nienawidzono? Już w XVI wieku jezuici okazywali się prześladowcami, podżegaczami i chciwcami. Realizowali papieską politykę, według której słońcem całego świata miał być właśnie papież, a wszyscy inni posłusznie wykonywać jego polecenia. Dostarczali religijnego uzasadnienia pogardy dla państwa i prawa, jeśli stanęły w sprzeczności z teokratycznym despotyzmem.

"Abyśmy byli pewni wszystkiego, musimy zawsze

 trzymać się następującej zasady: niechaj to co naszym

 oczom jawi się jako białe, będzie czarne,

 jeśli tak postanowi Kościół hierarchiczny"

Założyciel Towarzystwa Jezusowego, Ignacy Loyola

„Kompleksy, mierne zdolności, nieprawdopodobny upór oraz ideologiczne tępogłowie” – tak Jasienica charakteryzował pierwszego króla z dynastii Wazów. Zygmunt III był powszechnie nazywany królem jezuitów, i nie da się ukryć, że jezuici naprawdę w ogromnym stopniu wpływali na jego politykę. Wszystkie te absurdalne i szkodliwe dla nas wojny ze Szwecją, Moskwą i Turcją był w dużym stopniu inspirowane przez zakon, podobnie jak żałośnie uniżona polityka wobec Habsburgów. Nie trzeba być historykiem, by wiedzieć jakie owoce wyda ta jezuicka polityka zagraniczna.

Ale i na arenie krajowej jezuici byli zasłużeni, oni zapewnili zwycięstwo kontrreformacji i nietolerancji, o czym doskonale zaświadcza:

Noc jezuitów– 17 kwietnia 1606 roku posłowie na sejm przedstawili gotowy projekt ustawy o procesie. Ustawa nakazywała urzędom i sądom karać sprawców wszelkich zaburzeń na tle religijnym … tylko tyle, żadnego radykalizmu, jedynie żądanie przestrzegania prawa. „Najpobożniejszy„ król Zygmunt III jednak miał wątpliwości, więc przekazał projekt do zbadania komisji ideologicznej … czyli dwóm jezuitom, spowiednikowi nadwornemu Bartchowi i Piotrowi Skardze! Był to prawdziwy skandal, gdyż król tak naprawdę przekazał ustawę sejmową do oceny osobom prywatnym …

Nastąpiła wówczas jedna z najhaniebniejszych nocy w historii Polski, niesławna noc jezuitów. Dwaj fanatycy religijni odkryli rzecz w ich mniemaniu straszliwą – ustawa nakazywała bronić znienawidzonych kacerzy przed prześladowaniami! Dla nich było to wręcz nie do pomyślenia – złodzieje, mordercy i podpalacze mieli być karani za swe zbrodnie przeciwko heretykom? Pobożni ojcowie nie zamierzali tolerować zamachu na ich prawo do nienawiści, rozpoczęli zatem nocne skrzykiwanie co żarliwszych posłów i do rana obeszli też sypialnie biskupów.

Nazajutrz, 18 kwietnia rozpoczął się sejmowy cyrk. Próbowano zablokować projekt wszelkimi metodami. Prymas Maciejowski gardłował w sprawie skazanych w kryminalnych procesach księży, o ich prawo apelacji do papieża. Co ciekawe, wielu świeckich posłów opamiętało się, w końcu doszedł do ich świadomości fakt, że ta ustawa jest po prostu mądra i sprawiedliwa, zaś jej blokowanie rzeczą nad wyraz haniebną. Kler jednak był uparty. Gdy doszło do finału … biskupi bez podania żadnej przyczyny po prostu ustawę odrzucili. Koniec. Sejm, który miał szanse naprawić wiele spraw (m.in. kwestię głosowania większością), został unicestwiony. A dokonało tego dwóch jezuitów …

W 1606 roku ukazała się w Polsce broszura:Consilium de recuperanda et in posterum stabilienda pace in regni Poloniae, autorstwa prawdopodobnie Jana Zbaraskiego. Autor twierdził, że państwo nie uzyska spokoju, dopóki nie wypędzi wszystkich jezuitów. Utwór ten był niezwykle popularny w całej Europie, doczekał się mnóstwa wydań, lecz ani jednego w Polsce … cenzura już działała:)

Warto też zauważyć, że po rokoszu Zebrzydowskiego, który początkowo miał programy reformatorskie, został jednak zwichnięty i wykolejony, kler stał się w zasadzie ideologiem szlacheckim. To wtedy zaczęto w szkołach jezuickich wielbić „złotą wolność”. Dlaczego? Przecież postulaty wypędzenia jezuitów z kraju były początkowo podnoszone przez rokoszan, a przynajmniej przez pewną ich część.

Jezuici chcieli władzy, a przecież mieli już Szweda (króla) dyndającego na ich sznurkach, mieli też posłuszny episkopat, czas było na szlachtę. Nikogo nie dziwi, że stojący na czele rokoszy Mikołaj Zebrzydowski był nie tylko wychowankiem kolegium jezuickiego, mającym doskonałe kontakty z jezuitami. Zakon miał ogromny wpływ na obie strony tej wojny domowej, bez problemu mógł to wykorzystać.

Zygmunt III po zwycięstwie nad rokoszanami pod Guzowem w 1607 roku, zamiast surowo potraktować przywódców (zdobyto jawne dowody zdrady – korespondencję z księciem Siedmiogrodu, przewidzianym na tron polski), wykazał się zdumiewającą łaskawością. Poza dwoma rokoszanami (przesiedzieli po parę lat w więzieniu) ułaskawił wszystkich, nawet zatwierdził wszystkie dotychczasowe prawa, całą „złotą wolność”. Można zauważyć z ironią, że rokoszanie wygrali:) A przecież w całej Europie takie rokosze i bunty zdarzały się nagminnie i zawsze zwycięstwo króla w wojnie domowej prowadziło do wzmocnienia jego rządów, często do absolutyzmu! Tymczasem u nas nie było nawet przykładu kary, o grozie nie mówiąc. Przykład bezkarnego rokoszu, konfederacji, zostanie zapamiętany.

Dlaczego? Bo to nie była polityka Zygmunta III, on ją tylko posłusznie realizował. Najpobożniejszy król, jego wszystkie (a jest ich dużo!) fatalne posunięcia, były w dużej części inspirowane i zlecane przez jezuitów, realizujących politykę papieską. W efekcie takiej jezuickiej polityki z Zygmunta III nie zrobił się nawet cień władcy.

Jezuici zniszczyli więź ideologiczną i tolerancję religijną, jaka istniała w Rzeczpospolitej. Swoboda myśli, słowa i sumienia, która boleśnie powstała już za czasów Kazimierza Wielkiego i istniała przez władztwo Jagiellonów, jakkolwiek kaleczono ją straszliwie, to wciąż trwała. Była niedoskonała (np. w senacie zasiadali wyłącznie biskupi rzymskokatoliccy) i wymagała poprawek (jak konfederacja warszawska), ale była tym cenniejsza, że nasza własna. Jezuici, łapami posłusznego episkopatu i manipulując marionetkowym, jednym z najgorszych władców europejskich, zdołali to zniszczyć.

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1471

Paweł Jasienica „Rzeczpospolita Obojga Narodów”

P.S.

Jezuici stali się tak potężnym i wpływowym zakonem, że po jakimś czasie niemal powszechnie znienawidzonym (także wśród kleru), co zaowocuje ich kasatą w 1773 r. Co bardzie ciekawe, kasata była dla wielu niemożliwa do przeprowadzenia (m.in. ze względów prawnych, ale też obawiano się wpływów zakonu), uważano to nawet za „jezuicki problem”. Gdy na konklawe w 1769 roku kardynał Lorenzo Ganganelli wypowiedział jedno zdanie, że kasata zakonu jest możliwa do przeprowadzenia zgodnie z prawem kanonicznym, wszyscy spojrzeli na niego z radością. Mimo iż Lorenzo nie był biskupem i musiano go najpierw konsekrować, pełni nadziei na rozwiązanie „problemu jezuickiego” kardynałowie natychmiast zrobili go papieżem Klemensem XIV:)

Nie muszę dodawać, że rozwiązany w 1773 roku zakon został reaktywowany już w 1812.

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura