Ryuuk Ryuuk
1764
BLOG

Lancknechci

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Jest to formacja, która przeszła do historii głównie z powodu swego okrucieństwa (kłania się tu Sacco di Roma), zabójczej skuteczności oraz … niezwykle fantazyjnych strojów:) Pojawili się w renesansie i ich wygląd odzwierciedlał taki swoisty bunt w modzie – różnokolorowe nogawice, bufiaste rękawy, fantazyjne kapelusze z piórami, wszystko to zwracało uwagę i robiło ogromne wrażenie.

Z pewnością to ten rodzaj formacji wojskowej nie tylko wykazał zdecydowaną wyższość zawodowego wojska nad pospolitym ruszeniem, ale i razem z przemianami społeczno-ekonomicznymi doprowadził do końca średniowiecznego feudalizmu. Już wcześniej husyci i janczarzy wręcz poniżali rycerstwo, jednak byli to heretycy lub niewierni (ich zaskakujące zwycięstwa tłumaczono diabelską ingerencją). Dopiero zwycięstwa Szwajcarów przemówiły nieco silniej do wyobraźni i zmusiły do myślenia.

Cesarz Maksymilian I Habsburg jest uważany za twórcę lancknechtów, jednak to nie do końca prawda. Tego typu wojska istniały już wcześniej, jednak w mniejszym „formacie”. Dzięki cesarskiej opiece oddziały lancknechtów organizowano w znacznie większej skali. Cesarz też starał się jak mógł, by podnieść prestiż tej formacji, podobno w jednej bitwie sam ujął pikę i stanął w szeregu podczas walki. Bardzo dbał też o poziom wyszkolenia, tworząc nawet z najlepszych lancknechtów sławne bractwo św. Marka, które m.in. certyfikowało szermierzy. Rzekomo jednym z pierwszych członków (założycieli?) był sam Hans Talhoffer, mistrz i autor podręczników do szermierki.

Najbardziej charakterystyczną bronią tej formacji były, oczywiście po pikach, wielkie miecze, zweihandery. Nie były one używane do obcinania ostrzy pik, jak radośnie twierdzi wielu historyków, gdyż przecięcie mocnej i zarazem elastycznej piki mieczem jest bardzo trudne, zaś w takiej jeżącej się grupie po prostu niewykonalne … nie mówiąc o tym, że śmiertelnie ryzykowne:) Użytkowników wielkich mieczy używano do ochrony dowódców i sztandaru, a najczęściej pełnili oni rolę podobną do szwajcarskich halabardzistów, zwykle ukrytych w głębi formacji, zaś po „nadgryzieniu” przeciwnika wypuszczanych, by w bezpośredniej walce zadać mu jak największe straty i wywołać chaos. Do tego wymagany był nie tylko wielki miecz ale i umiejętność posługiwania się nim, którą weryfikowało wspomniane bractwo św. Marka.

Sztuka walki wielkim mieczem była w zasadzie przedłużeniem bardzo skutecznej techniki walki długim mieczem. Lancknechci uzbrojeni w zweihandery nie wymachiwali nimi z rozmachem, rozstawieni w pewnej odległości od siebie (oczywiście, by sobie wzajemnie nie poobcinać głów:) – to inne głupie twierdzenie, gdzieniegdzie jeszcze spotykane. Sztuka walki zweihanderem była bardzo finezyjna i wymagająca długiego treningu. Używano podobnych postaw (z dachu, wół, pług, głupiec), w podobny sposób zadawano uderzenia, także taktyka walki była ta sama, czyli oparcie się na wyprzedzającym ataku, ewentualnie ataku w tym samym momencie (przy technice mistrzowskiej). Duży nacisk postawiono na tzw. halbschwert (półmiecz), czyli sposób walki mieczem na podobieństwo krótkiej włóczni, z trzymaniem jedną ręką za ostrze – zweihander wyposażono w ricasso, taką jakby dodatkową rękojeść z kolejnym jelcem. Było to bardzo użyteczne podczas walki z ciężko opancerzonym przeciwnikiem.

Manuskrypt Goliath. Podczas walki tą bronią szeroko też stosowano różnego rodzaju techniki zapaśnicze.

Inny ciekawostka, związana z tzw. flambergami, czyli mieczami z głownią płomienistą:

Skąd ten falisty kształt głowni, do czego służył? W niewielkim stopniu (o ile w ogóle) podnosi to odporność miecza, ten niby kształt piły zupełnie nie ułatwia przebicia pancerza, zaś zmniejszenie w ten sposób ciężaru nie ma sensu. Spotkałem się też z twierdzeniem, że pofałdowany kształt głowni umożliwia łatwiejsze wyciagnięcie miecza, gdy ten zaczepi w jakiś sposób o części ubrania czy opancerzenia wroga. To jest logiczne, tylko że ten nietypowy kształt zarazem ułatwia takie zaczepienie. Moim skromny zdaniem bardziej liczyła się efektowność (nie zaś efektywność) tej broni. Flamberg – miecz z głownią płomienistą, używany przez wojowników z tytułem mistrza tnącego płomienie …

Rewelacyjna taktyka walki lancknechtów, czyli oparcie się przede wszystkim na pikach, nie była nowym odkryciem. Podobną taktykę (długie sarissy) stasowali już Macedończycy, w zasadzie została ona jedynie odkurzona i zastosowana ze zdumiewająca skutecznością. Pierwsi w czasach nowożytnych użyli jej Szwajcarzy, i to na ich podobieństwo utworzono lancknechtów. Mieli być jednak formacją narodową, co miało zabezpieczyć przed znanymi ekscesami typowych najemników, no i zapewnić ich wierność. Oczywiście to tylko teoria:)

Nie jest końca prawdą, że lancknechci samodzielnie zaopatrywali się w broń. Tak mogło być tylko początkowo. W przypadku pik byłoby to bardzo trudne, a w zasadzie niemożliwe, nie mówiąc już o tym, że ze szkoleniowego punktu widzenia trochę nierozsądne. Piki otrzymywano/zakupywano z dużych hodowli (która trwała kilka, a nawet kilkanaście lat). Podobnie było z inną bronią, taką jak halabardy, dwuręczne miecze (zweihandery), młoty lucerneńskie, kusze lub rusznice. Stosunek żołnierzy uzbrojonych w taką broń był zmienny, ale zależnie od przyjętej taktyki, czy wymogów pola walki.

Niewątpliwie żołnierze sami zaopatrywali się w ich słynne katzbalgary, kocie skórki, czyli krótkie mieczyki (choć czasami osiągały większe rozmiary) z fantazyjnym jelcem esowatego kształtu. W zasadzie były one bronią charakterystyczną tylko dla lancknechtów. Podobnie było z pancerzami, na które musieli łożyć z własnej kieszeni. Mimo spadku cen, wydatek ten był wciąż bardzo znaczny, jednak przy pikinierskiej taktyce dobre uzbrojenie ochronne było nieocenione. Warto też dodać, że dobre opancerzenie wpływało na poziom otrzymywanego żołdu.

Doppelsoldners– dosłownie podwójnie opłacani. To taka kategoria lancknechtów, taka jakby elita, o której jednak nie wszystko wiadomo:) Z pewnością byli to (a przynajmniej powinni być) weterani z większym doświadczeniem i dysponujący lepszym wyposażeniem, chodzi tu konkretnie o zbroję. Z pewnych przekazów wynika, że ich pancerze przechodziły swojego rodzaju testy przed dopuszczeniem ich właściciela do tego grona. Doppelsoldners występowali zarówno wśród pikinierów, szermierzy jak i strzelców. Prawdopodobnie musieli się też wykazywać wysokimi umiejętnościami. Wiemy jednak też, że taki wyższy status uzyskiwali lancknechci ze względu na … pochodzenie:) Termin doppelsoldner jest nieco zwodniczy, gdyż niekoniecznie musiał być to podwójny żołd. Mógł być podniesiony o 50%, albo nawet być kilka razy większy niż standardowy. Oczywiście wszystko to pod warunkiem, że żołd był w ogóle płacony …

Brak żołdu był największą zmorą wszystkich najemników. Nie tylko wynajmujący nie płacili (często nie było na to ich stać), ale i oszustwa, czy defraudacja pieniędzy była na porządku dziennym. Nie ma się zatem czemu dziwić, że lancknechci zwykle „wypłacali” sobie zaległe należności łupiąc bez litości zdobyte miasta. Nie było w tym nic niezwykłego, już od dawna wszelkie wojny, często rozpoczynane pod szczytnymi hasłami, zmieniały się w zwykłą grabież, a szlachetni rycerze zmieniali się w ordynarnych łupieżców. W przypadku lancknechtów, należy to wyraźnie podkreślić, wynajmujący w ramach rekompensaty za brakujący żołd dawali nieformalną zgodę na grabież … później winą za okrucieństwo obciążano samych „niesubordynowanych” lancknechtów, zaś władcy mogli udawać że są wstrząśnięci:)

Zaciągając na służbę kierowano się pewnymi kryteriami, które jednak później zarzucono, stąd wymagane byłe jedynie dobre warunki fizyczne kandydata. Głównym zapleczem werbunkowym stał się nieuchronnie lumpenproletariat, gwałtownie zubożali bez środków do życia, ewentualnie będący w konflikcie z prawem (na czas służby zawieszano im wyroki). Przynosili oni ze sobą, co zresztą podczas służby tylko się wzmacniało, typowy nihilizm polityczny i religijny. Było im obojętne z kim walczą, a tym bardziej kogo grabią. W zasadzie ten tryb życia było konieczny, ponieważ zostając lancknechtami alienowali się całkowicie z normalnego społeczeństwa, tworząc swoje własne.

W czasie pokoju ich duże kilkutysięczne oddziały zmieniały się w pasożytnicze miasteczka, wędrujące po kraju. Z jednej strony temu zjawisku towarzyszył strach i wielu mieszkańców z pechowego terenu uciekało, ukrywało swe córki, ewentualnie zbroiło się i oczekiwało najgorszego. Z drugiej jednak, za oddziałami lancknechtów wędrowały tysiące ludzi, których byt był z nimi związany. Przede wszystkim były to ich rodziny, nieformalne żony i dzieci, które oczywiście przejmowały z ojców zawód lancknechta. Ale podróżowały z nimi też prostytutki, handlarze, hazardziści, krawcy, szewcy, rzemieślnicy. Z tego oczywiście doskonale zdawano sobie sprawę i, nie widząc innego wyjścia, w pełni akceptowano. Powołano nawet tzw. hurenwebela, czyli osobę odpowiedzialną m.in. do sprawowania kontroli nad towarzyszącymi wojsku kobietami (nie tylko prostytutkami:), gdyż to z ich powodu najczęściej wybuchały różnego rodzaju konflikty.

Lancknecht z żoną.

Bardzo znamienne jest to, że z jednej strony formacja ta cieszyła się dużym prestiżem, szlachta często na balach maskowych przebierała się za lancknechtów. Z drugiej zaś ich realne pojawienie się wszystkich napawało niepokojem …

Marek Plewczyński– „Daj nam, Boże, sto lat wojny. Dzieje niemieckich lancknechtów 1477-1559”

http://ryuuk.salon24.pl/512284,piki-postrach-pol-bitewnych

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura