Ryuuk Ryuuk
1101
BLOG

Wojna popia

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Nazywana też czasami wojną klechów (wojną kleszą). To kolejna z wielu niewykorzystanych okazji, jaka nam się nadarzyły, by skończyć z bandyckim tworem zwanym zakonem krzyżackim.

W 1468 roku Kuria Rzymska obsadziła (wbrew woli polskiego króla) Mikołaja Tungena na biskupa warmińskiego. Król Kazimierz Jagiellończyk temu się sprzeciwił, ale papież wybór zatwierdził i nawet wręczył Tungenowi sakrę biskupią. Stanowcza interwencja polskiego króla w Rzymie spowodowała pewne zamieszanie (papież Paweł II w zasadzie dał za wygraną), jednak biskup Tungen (zaprzysięgły stronnik Krzyżaków) w 1472 roku, korzystając z finansowej pomocy swoich krzyżackich przyjaciół, oraz działając w porozumieniu z królem Węgier Maciejem Korwinem, najechał zbrojnie Warmię na czele najemnych oddziałów. Wielki mistrz odmówił złożenia hołdu (do którego był zobowiązany postanowieniami pokoju toruńskiego) i krzyżacy wkroczyli swoim wojskiem do Polski, zajmując Brodnicę, Chełmno i Starogard. Sprzyjający zaś zakonnikom papież (w osobie nuncjusza Baltazara de Priscia) rzucił na Kazimierza Jagiellończyka klątwę …

Końcem końców oddziały królewskie (odznaczył się ponownie Piotr Dunin, teraz starosta malborski) rozbiły w 1478 roku oddziały zdrajcy Tungena i Krzyżaków, jednak, jak widać po datach, trwało to bardzo długo i w zasadzie powtórzył się dawny scenariusz. Trzeba było kilka lat, by rozpoczęto działania zbrojne (nadawanie przywilejów, uchwalenie i ściągnięcie podatków). W 1479 doszło w Budzie do porozumienia z Korwinem, ale zamiast przystąpić do likwidacji zakonu (bunt dawał mu do tego pełne prawo) Jagiellończyk zawarł z wielkim mistrzem w Piotrkowie Trybunalskim pokój (mistrz upokorzył się przed królem). Król miał inne plany wobec zakonu, które najprawdopodobniej powstały w środowisku wyższego duchowieństwa. Były one jednak wyjątkowo nierozsądne, by nie powiedzieć że wręcz głupie. Planowano mianowicie przejęcie zakonu przez przekazanie tytułu wielkiego mistrza królowi i wcielanie w jego szeregi polskiego rycerstwa, tak, by jego niemiecki duch rozpłynął się w polskim. Drugą częścią tego planu były pomysły wykorzystania zakonnej organizacji do walki z Moskwą oraz (w nieokreślonej perspektywie czasowej) przeniesienie zakonu na Podole, gdzie miałby walczyć i nawracać niewiernych Tatarów:)

Z tych planów możemy się tylko śmiać, gdyż zakonowi nigdy nie chodziło o nawracanie. W omawianym czasie Prusowie zupełnie swobodnie kultywowali swe rodzime religie. Zaś międzynarodowa pozycja krzyżaków była zupełnie inna niż sytuacja zakonów w Hiszpanii (tam król miał takie możliwości). Krzyżacy mogli liczyć na pełne poparcie niemieckich feudałów z Rzeszy. Tereny zakonne były traktowane jako obszar, gdzie można było zabezpieczyć przyszłość synom, którym nie można było zapewnić lukratywnych stanowisk w ojczyźnie. O przychylności cesarzy i papieży wobec tych morderców i złodziei w habitach nawet nie ma co mówić, najlepiej o tym świadczy fakt, że zakon miał czelność występować o wypłatę odszkodowań za straty poniesione w wojnie trzynastoletniej.

To jednak nie koniec rewelacyjnych pomysłów polskiej dyplomacji. Król, zamiast skrócić biskupa-zdrajcę Tungena o głowę łaskawie mu … przebaczył i uznał za prawowitego biskupa Warmii! Zdrajca został też oczywiście przyjęty do grona senatorów. Coś nie tak, prawda?

By to wyjaśnić, trzeba zwrócić uwagę na kilka rzeczy:

Pierwszą są zasady pokoju toruńskiego (1466) kończącego wojnę trzynastoletnią i rozpoczynającego właściwe dzieje tzw. „lenna pruskiego”. Tak naprawdę pokój toruński był tylko połowicznym sukcesem, a jego postanowienia powinny być uznane przez papiestwo, które wówczas uważało Prusy za swoją własność. Tymczasempapież nigdy nie uznał pokoju w Toruniu. W późniejszym czasie polscy dyplomaci będą już zwracać uwagę na to, żeby ustalenia pomiędzy królem a wielkim mistrzem nie musiały być zatwierdzane przez papieża, czy cesarza.

Drugą był klątwa (to już trzecia) rzucona na króla Kazimierza Jagiellończyka. Może się to wydawać śmieszne dzisiejszemu człowiekowi, ale wówczas kościelna klątwa mogła być uciążliwa. Oczywiście to już nie te czasy co dawniej, gdyż autorytet papieski zdecydowanie dołował, ale wielu władców europejskich wciąż poważnie traktowało papieskie czary-mary. Klątwa może nie mogła dać pretekstu do kolejnej wojny czy krucjaty, ale mogłaby utrudnić działalność na arenie międzynarodowej. Zabiegi króla o zdjęcie klątwy w Rzymie są powodem nieoczekiwanego "miłosierdzia", jakim wykazał się Jagiellończyk wobec arcyłotra Tungena i Krzyżaków.

Jagiellonom po prostu daleko było do królów pokroju Łokietka, czy Kazimierza Wielkiego. Dawni Piastowie znajdowali się w znacznie gorszej sytuacji niż Kazimierz Jagiellończyk, ale papieskie klątwy (za ich czasów znacznie potężniejsze) traktowali z dużo większym dystansem:) Z pewnością też potrafiliby postępować bardziej zdecydowanie w odniesieniu do jawnych zdrajców. Nie wiadomo jakby postąpili, czy w stylu łokietkowym (nasłanie skrytobójcy), czy kazimierzowskim (utopienie w Wiśle), ale nie puściliby takiej zdrady płazem.

W wyniku wojny popiej Warmia został straszliwie zrujnowana. Król wówczas zrezygnował na 20 lat z pobierania podatków z Warmii i Prus, by mogły się odbudować. Jednak biskup, jakżeby inaczej, nie darował mieszkańcom nawet złamanego szeląga.

Spory papieża z Kazimierzem Jagiellończykiem wywołały wówczas w Polsce pierwsze głosy nawołujące do uniezależnienia się Polski od Rzymu. Najbardziej znany z nich był wojewodaJan Ostroróg, który nawoływał do skończenia z płaceniem świętopietrza i annat, wzywał do poprawy moralnej duchowieństwa (również w naszym kraju zwracano na to uwagę), oraz sprzeciwiał się szczególnie mocno składaniu przez biskupów przysięgi papieżowi. Niestety, nie udało się. Zdrajcy w sutannach byli wciąż bezkarni, wozy pełne skarbów wciąż płynęły ze zrujnowanej wtedy wojnami Polski do Rzymu. Zakon zaś przetrwał, zsekularyzował się i stał się jednym ze sprawców rozbiorów. Sam pomysł rozbioru Polski powstał na dworze wielkiego mistrza Albrechta Hohenzollerna już na początku XVI wieku.

Biskup Tungen był kolejnym z kolei biskupem-zdrajcą, który dał się we znaki królowi i spowodował prawdziwą katastrofę w kraju. Nie ma co się dziwić, gdyż od biskupów-zdrajców w historii naszego kraju aż się roiło. Warto wspomnieć biskupa Muskatę, Bodzantę, arcybiskupa Jakuba ze Żnina, arcybiskupa Kietlicza, prymasa Mikołaja Trąbę, kardynała Oleśnickiego … jest tych kanalii taka masa, że można by stworzyć cały poczet biskupów-zdrajców, poczynając od pierwszego świętego zdrajcy Stanisława ze Szczepanowic.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_popia

Maria Bogucka „Hołd Pruski”.

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura