Ryuuk Ryuuk
11574
BLOG

Wyprawy krzyżowe – hańba czy powód do dumy?

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

W dziejach wypraw krzyżowych (do Ziemi Świętej) należy spytać – dlaczego do nich doszło i co one przyniosły światu? Zazwyczaj obrońcy wypraw krzyżowych wskazują na kilka czynników, które postaram się omówić. Jednak należy zacząć od podstawowego pytania:

Ile było wypraw krzyżowych do Ziemi Świętej?

Tu jest całkowity bałagan. Z pewnością należy wspomnieć I wyprawę (1096-1099), której towarzyszyły makabryczne wyprawy ludowe, ale też rycerskie wyprawy towarzyszące w 1101 roku. Druga wyprawa (1147-1149) i trzecia (1189-1192) także zasługują na nazwę krzyżowych do Ziemi Świętej. Ale już IV miała trafić do Egiptu (co początkowo ukrywano przed krzyżowcami) a w efekcie skończyła się złupieniem i masakrą Konstantynopola. V (1217-1221) i VI (1228-1229) trafiają już rozmyślnie do Egiptu, ponieważ jego bogactwo jest zbyt nęcące. VII wyprawa w 1270 r., uznana za ostatnią, kończy się fatalnie pod Tunisem. Do tego należy doliczyć nieszczęsną krucjatę dziecięcą w 1212 i wyprawę Fryderyka II w 1229 (dyplomatyczną, ale faktycznie trafiającą do Ziemi Świętej). Jeszcze wyprawy Tybalda z Nawarry (1239-1240),Ryszarda z Kornwalii (1240-1241) i Edwarda Angielskiego (1271-1272) – mało znane i na mniejszą skalę, jednak przynajmniej ukierunkowane na Outremer.

Ocalenie chrześcijan w Ziemi Świętej i pomoc przed prześladowaniami.

Ważna rzecz - poza prześladowaniami kalifa Al-Hakima w latach 1004-1014 (urodzonego z chrześcijanki i przez chrześcijan wychowywanego, nawiasem mówiąc),nie było w XI wieku żadnych pogromów antychrześcijańskich. I co nadzwyczaj ciekawe, Al-Hakim w efekcie swojego rosnącego religijnego szaleństwa szybko zaczął prześladować muzułmanów - zabronił święcić ramadanu, odbywać pielgrzymek muzułmańskich, a imię Allacha kazał zastąpić swoim. Chrześcijan Al-Hakim znowu przywrócił do łask – zajęli oni wtedy nawet pozycję uprzywilejowaną.

Natomiast pogromy w 1078 roku (po zdobyciu Jerozolimy przez Turków seldżuckich) miały charakter wyłącznie antyfatymidzki (czyli antyarabski), chrześcijanie zaś zostali oszczędzeni.

Tezy o prześladowaniach chrześcijan w XI wieku są zwyczajnie nieprawdziwe.

Przeciwdziałanie niczym nie sprowokowanej agresji islamu.

Brzmi jak żart, ale naprawdę można takie perełki przeczytać:) Jednak tak naprawdę atak Turków Seldżuckich, który zmusił cesarza Aleksego do zwrócenia się z prośbą o pomoc, nie miał wcale żadnej konotacji religijnej, czy antychrześcijańskiej. Turcy byli najemnikami, których głównym zajęciem była wojna. Nie przejmowali się religią, najmując się za pieniądze Egiptowi, a także samemu Bizancjum. Ich atak, no i zaskakujący sukces, był tylko chwilowy i nie mający nic wspólnego z ideologią Islamu.

W chwili gdy cesarz Aleksy prosił o pomoc, a papież Urban II przemawiał w Clermont, Seldżucy znajdowali się już w odwrocie. Wystarczyło kilka kampanii, by praktycznie pozbyć się tego zagrożenia. Cesarz Aleksy zresztą chciał jedynie pomocy oddziału wojska, zważywszy na jego problemy z utrzymaniem armii. Z pewnością nie spodziewał się (papież także nie), że narodzi się fanatyczny ruch o tak ogromnym zasięgu z którym będzie tyle problemów.

Ocalenie jęczących pod panowaniem islamu.

Kolejny zabawny tekst. Tak naprawdę Arabowie (czyli panująca wtedy dynastia Fatymidów) traktowali chrześcijan (i Żydów) zupełnie poprawnie. Po utworzeniu państw frankijskich łacinnicy uzyskali władzę, jednak los przedstawicieli prawosławia i religii heretyckich wówczas znacznie się pogorszył. Żydzi zaś zaczęli po prostu uciekać z Ziemi Świętej, ponieważ szybko dosięgło ich okrucieństwo krzyżowców. Co ciekawe, Żydzi wrócili do Jerozolimy dopiero po 1187 roku, czyli po zdobyciu miasta przez Saladyna …

Przywrócenie ruchu pielgrzymkowego.

Od chwili gdy Helena, matka cesarza Konstantyna okazała się najlepszym archeologiem w historii świata i odnalazła w Palestynie wszystkie relikwie Męki Pańskiej, ruch pielgrzymkowy do Ziemi Świętej stał się niezwykle popularny i nigdy nie ustał. Na straży bezpieczeństwa pielgrzymów stały dwa mocarstwa – chrześcijańskie (prawosławne) Bizancjum i islamski (szyicki) Egipt Fatymidów. Jedno i drugie chciało pokoju, bezpieczeństwa dla pielgrzymów (niezależnie od religii) oraz przede wszystkim swobodnego handlu.

Najazdy Turków Seldżuckich, którzy zadali Bizancjum klęskę pod Mantzikertem w 1071 r. (tak naprawdę klęska nie była aż taka straszna, jej następstwa w cesarstwie już tak), po czym zajęli Syrię południową i Damaszek, a wreszcie odbili z rąk Fatymidów Jerozolimę w 1076 roku, znacznie utrudniły ruch pielgrzymkowy. Turcy nie odnosili się do chrześcijan (podobnie do Żydów) z wrogością, jednak w tym rejonie zapanował chaos – ruch pielgrzymkowy stał się przez to bardziej uciążliwy i niebezpieczny, ale tak naprawdę nigdy nie ustał. Wystarczyłoby kilka kampanii prowadzonych przez Bizancjum (dlatego właśnie zwróciło się ono o pomoc do papieża, ale o pomoc oddziału wojska a nie szaleńczych ekspedycji powodujących chaos), by przywrócić dawny status quo i względny poziom bezpieczeństwa.

Wyprawy krzyżowe, zamiast przywrócić ruch pielgrzymkowy, uczyniły go tylko bardziej kosztownym i znacznie bardziej niebezpiecznym.

Pomoc greckim braciom, czyli zagrożonemu chrześcijaństwu prawosławnemu.

Ten akurat argument jest tak żenujący, że każdy kto poznał nieco historię wypraw krzyżowych może się jedynie śmiać. To właśnie ruch krucjatowy doprowadził do zdobycia i złupienia Konstantynopola, oraz definitywnego końca Cesarstwa Bizantyjskiego, które od wieków stało na straży Europy przed zagrożeniami z północy i ze wschodu. Utracono też możliwość bezpiecznej podróży drogą lądową do Ziemi Świętej dla pielgrzymów (za wyjątkiem podróżujących w dużych oddziałach). Powstanie na miejscu Bizancjum żałosnego Cesarstwa Łacińskiego w żadnym stopniu nikomu nie pomogło.

Powstrzymanie ekspansji Islamu.

Kolejna brednia. W chwili gdy papież Urban w wygłaszał swoje wielkie kazanie w Clermont, Turcy nie mieli żadnych szans na dosięgnięcie Bosforu. Kiedy zaś papież Pius II próbował jeszcze raz rozpaczliwie wezwać do krucjaty, Turcy przekraczali już Dunaj. Wyprawy krzyżowe nie tylko nie powstrzymały ekspansji Islamu ale wręcz ją zapoczątkowały.

Gdy ruszała pierwsza krucjata Islam był podzielony i straszliwie skłócony. Szyiccy fatymidzi z Egiptu (razem ze swoim kalifem) pałali większą nienawiścią do tureckich sunnitów i ich kalifa z Bagdadu, niż do chrześcijan. Sami Turcy seldżuccy nienawidzili Daniszmendów, a i pomiędzy większością dynastii arabskich panowała nieustanna wrogość. Ostatecznego chaosu dopełniali asasyni i ich polityczne zabójstwa.

Jednak to się zmieniło, właśnie za sprawą krzyżowców. Najpierw Nur ad-Din, później Saladyn (który przywróci w Egipcie jedność ortodoksji sunnickiej) zaczną scalać Islam na Bliskim Wschodzie. Ci obaj wodzowie nie traktowali wojny z chrześcijanami jako cel sam w sobie. Dżihad z Frankami był dla nich jedynie okazją dla odnowy religijnej. Dzięki krucjatom i nieustannym świętym wojnom w Egipcie upadną dynastie tolerancyjnych Fatymidów i światłych Ajjubidów a ich miejsce zajmie brutalna i bezwzględna mameluków, która sprawi chrześcijanom krwawą łaźnię.

Turcy zaś stworzą potężne Imperium, które stanie się prawdziwym utrapieniem Europy.Gdyby nie nieustanna groźba wojny z Frankami, Turcy zostaliby najprawdopodobniej wchłonięci przez świat arabski – tak się działo od dawna.

Rozwój techniki wojennej zachodu.

Aczkolwiek ten argument jest niezbyt sympatyczny, ponieważ traktowanie krucjat jako poligonów doświadczalnych jest dyskredytujące od samego początku, jednak warto i na to odpowiedzieć.

Podczas działań wojennych u wszystkich dowódców krucjat widać brak jakichkolwiek wniosków, które mogliby wyciągnąć ze starć z innym sposobem prowadzenia działań wojennych. Tak było podczas inwazji na Egipt, tak było w starciach z Turkami a także z mamelukami. Od I do VII krucjaty nie nastąpił żaden znaczący rozwój techniki wojskowej. Nawet największy z chrześcijańskich dowódców, Ryszard Lwie Serce, zawdzięczał swoje zwycięstwa osobistym zdolnościom (oraz odwadze swoich żołnierzy) a nie żadnemu rozwojowi techniki wojennej.

Jedyny rozwój, jeśli w ogóle tak można powiedzieć, polegał na pewnej zmianie w odzieniu (ale to chyba nie jest nic wielkiego), szkoleniu koni i oczywiście budowy twierdz – ale tu po prostu kopiowano dawne rozwiązania. Nowe formacje jak konni łucznicy (turkopole), nie powstały jako zmiana sposobu szkolenia, tylko były efektem konwersji muzułmanów posiadających te umiejętności na chrześcijaństwo. Poza tym, te zmiany obserwowaliśmy wśród stałych mieszkańców Outremer, nowi krzyżowcy przybywali ubrani i uzbrojeni tak samo jak dawniej, nie przestrzegali higieny i często byli łapani ciągle w te same pułapki.

Bitwa po Nikopolis w 1396 (tzw. krucjata nikopolitańska), która skończyła się straszliwą klęską wojsk chrześcijańskich z walce z Turkami, jest najlepszym przykładem tego, że Europa militarnie nie wyciągnęła z krucjat żadnych wniosków.

Wschód zrobił tu lepszą robotę. Największy rozwój techniki wojskowej można odnotować właśnie u Turków, co zresztą będą wkrótce udowadniać.

Wykształcenie się etosu chrześcijańskiego rycerza.

No tak, jeśli za tego rycerza etosowego mamy uznać okrutnego bandytę, który z lubością dopuszcza się grabieży, masowych mordów, któremu często jest obojętne kogo morduje (czy wojownika, kobietę, dziecko, muzułmanina, chrześcijanina czy Żyda), to faktycznie krucjaty stworzyły taki „etos”. Niewątpliwie okrucieństwo chrześcijańskiego rycerza podczas krucjat było jego cechą wyróżniającą, tak pośród Turków, jak i arabów, mameluków, a nawet Mongołów.

Wśród wielkich postaci krucjat najjaśniejszą jest Saladyn – wielokrotnie dawał dowody na to, że moralnie góruje nad Frankami i jako jeden z nielicznych jest bliski ideału rycerskości. To wstyd, że wśród tak wielu postaci krzyżowców brak jest takiego, który mógłby się z nim równać.

Należy zaznaczyć – w całym okresie wypraw krzyżowych, obejmującym czasy od I krucjaty (1096-1099) do ostatniej VII krucjaty Ludwika Świętego i upadku Akki (1291), zwycięzcami zostali Saraceni. Odnieśli zwycięstwo nie tylko militarne ale także moralne. Nigdy muzułmanie nie przejawiali tak bezsensownego okrucieństwa jak łacinnicy w Jerozolimie (1099), Lizbonie (1147), Konstantynopolu (1204), czy w dalekim „echu krucjat”, Aleksandrii (1365). Nawet podczas oblężenia Akki, śmierć nie dosięgła kobiet i dzieci, choć doszło do masakry.

Rozwój kultury i nauki.

Niestety ale ten pogląd jest też całkowicie błędny.Wymianę z imponującym dorobkiem naukowego świata arabskiego ludzie Zachodu uzyskali za pośrednictwem Hiszpanii, a niektórzy uczeni, jak Gerbert z Aurillac, odwiedzili już wcześniej hiszpańskie ośrodki nauki i oświaty. W epoce krucjat miejscem spotkań kultury arabskiej, greckiej i zachodnioeuropejskiej była w większym stopniu Sycylia niż Outremer. Życia intelektualnego Europy państwa krucjatowe nie wzbogaciły prawie zupełnie. Nawet w dziedzinie prawodawstwa państwa frankijskie jedynie kopiowały rozwiązania europejskie, separując się jednocześnie od tych stosowanych na Wschodzie.

W dziedzinie medycyny często baronowie i królowie frankijscy rezygnowali z pomocy lekarzy muzułmańskich, którzy przecież prezentowali poziom znacznie wyższy od europejskiego, na rzecz tych ostatnich, których można nazwać jedynie krwawymi znachorami. Idealnym przykładem jest król Amalryk, któremu puszczono krew … dużo krwi.

Rozkwit handlu lewantyńskiego.

Twierdzenie, że krucjaty spowodowały rozkwit handlu, to kolejny mit. Ponieważ to właśnie krucjaty go hamowały. Rozwój handlu następował już od dawna. Zbrojne wyprawy i ciągłe żądania papieskie o wprowadzeniu embarga na towary (jak drewno, smoła i żelazo w handlu z Egiptem) tylko go komplikowały. Już Edward I podczas swojego pobytu w Ziemi Świętej przekonał się, że te uciążliwe embargo przynosi tylko problemy.

Jedynym handlem, który wówczas przynosił duże dochody, był handel bronią – republiki włoskie dostarczały, głównie do Egiptu, broni, która została wytworzona specjalnie na potrzeby islamskich wojowników, często nawet z religijnymi inskrypcjami.

Natomiast transport np. zboża z okolic Krymu był niezwykle niebezpieczny, ze względu na wzmożoną działalnością piracką w tym regionie (co w zasadzie było to normalnym zjawiskiem w przypadku przecież permanentnej wojny).

Powstanie zakonów rycerskich.

Słyszałem ten argument, tylko nie wiem czego on miał dowodzić. Templariusze, którzy mieli w godle dwóch ubogich rycerzy na jednym koniu, stali się wkrótce bajecznie bogatą korporacją, zainteresowaną głównie pomnażaniem majątku. Ich bogactwo jednak stanie się też przyczyną ich zguby. Joannici, którzy (podobnie jak templariusze) w zasadzie realizowali wyłącznie własną politykę. Wreszcie Krzyżacy, których chyba w Polsce nigdy nie zapomnimy, wzór czysto przestępczej organizacji. Wszystkie te zakony na swoich knechtów brały pospolitych przestępców, mętów społecznych, którzy w ten sposób unikali kary. Trudno się zatem dziwić, że zakony słynęły z okrucieństwa i pospolitego bandytyzmu.

Z pewnością gorączka wypraw krzyżowych przyniosła światu kilka rzeczy (z niektórymi przyszło nam żyć do dnia dzisiejszego) – pogłębienie wrogości pomiędzy islamem a chrześcijaństwem, ostateczną schizmę między kościołem wschodnim i zachodnim, pogłębienie nienawiści w Europie do innowierców, Żydów, osłabienie i w zasadzie upadek Cesarstwa Bizantyjskiego, nasilenie się fanatyzmu religijnego, upadek wielu miast na Wschodzie, dewastacja pól, winnic i lasów. Jest też jeden czynnik, który jest pomijany, jednak bardzo ważny – koszty krucjat, który były ogromne. Warto powiedzieć, że Ludwik IX Święty wydał na swoją VI krucjatę równowartość 5-letnich dochodów do skarbu państwa (Riley-Smith oblicza to nawet na znacznie więcej). Ryszard Lwie Serce niemal zrujnował swój kraj podatkami. Oczywiście zwykle te koszty obciążały kieszenie najuboższych, bo to na nich tak naprawdę spadały obowiązki podatkowe. Sławna „dziesięcina saladynowa” spotykała się niemal z otwartym buntem.

Jeśli ktoś odniósł korzyści z czasów krucjat, to niewątpliwie będą tym kimś republiki włoskie - Wenecja, Genua i Piza. Robili doskonałe interesy wynajmując swoje statki do pomocy krzyżowcom, czy to do transportu, czy walki, ale też zaopatrując w broń obie strony konfliktu, zarówno chrześcijan jak i muzułmanów. To właśnie od wypraw krzyżowych zaczyna się datować okres ich największej świetności, czego sławne lwy weneckie (skradzione z Konstantynopola:) zaświadczają.

Krucjaty do Ziemi Świętej były także swoistym precedensem – terminu krucjaty zaczęto używać także w wielu innych przypadkach, a to w przypadku masowej rzezi w Langwedocji podczas tzw. krucjat przeciwko katarom, a to w przypadku walki z ruchem husytów, nawet w przypadku sporu papiestwa z cesarstwem (Staufami). Wyprawy krzyżowe, może ciekawe historycznie z obecnego punktu widzenia, jednak są jedynie hańbą dla ich sprawcy, czyli Kościoła.

Oczywiście historia wypraw jest fascynująca. Można śledzić opowieści o trędowatym królu Baldwinie IV, o niezwykłym Balwinie I, który zmienił się z okrutnego awanturnika w mądrego władcę, o umierającym rycerzu Jocelinie, który kazał się nieść w lektyce na spotkanie wrogów (którzy zresztą pouciekali a stary wojownik umarł szczęśliwy). Można śledzić intrygi dworskie, historie miłosne, opowieści o łotrach i bohaterach. Jednak te wszystkie fascynujące opowieści  nie zmienią jedynego rozsądnego wniosku, że wyprawy krzyżowe były ogromnym błędem …

Steven Runciman „Dzieje wypraw krzyżowych” – trzy tomy, ale to klasyka.

Hans Eberhard Mayer „Historia wypraw krzyżowych”.

Angus Konstam „Wyprawy krzyżowe”.

Jonathan Harris „Bizancjum i wyprawy krzyżowe” – typowa książka naukowca, ale ciekawe wnioski.

Jonathan Riley-Smith „Historia krucjat” – sposób spojrzenia zupełnie odmienny, warta przeczytania.

Polecam też książki Andrzeja Michałka z serii „Wyprawy krzyżowe” - znajdują się tam pewne błędy, ale bardzo ciekawa z punku wojskowości (no i dużo obrazków:)

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura