Ryuuk Ryuuk
3687
BLOG

Traditor znaczy zdrajca – rzecz o św. Stanisławie

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

Wiele mu to bowiem zaszkodziło, gdy przeciw grzechowi grzech zastosował i za zdradę wydał biskupa na obcięcie członków. My zaś ani nie usprawiedliwiamy biskupa-zdrajcy, ani nie zalecamy króla, który tak szpetnie dochodził swych praw - lecz pozostawmy te sprawy.

Te słowa Galla Anonima (o królu Bolesławie Śmiałym skazującym na śmierć zdrajcę biskupa Stanisława) są dla świętego biskupa miażdżące – słów traditor i traditio (zdrajca i zdrada) nie da się już wymazać. Należy tez zauważyć, że "obcięcie członków" było w zasadzie terminem prawniczym, oznaczającym tradycyjną karę za zdradę. Dlatego naprawdę okropnym paradoksem jest to, że patronem Polski uczyniono jego zdrajcę …

Oczywiście te bezlitosne słowa usiłowano zatuszować – w 1824 roku kościół sprzeciwiał się ukazaniu pierwszego autentycznego wydania kroniki Galla (z rękopisu Czartoryskich). Do tego czasu słowa wskazujące biskupa jako zdrajcę były zamieniane (!) na słowa Wincentego Kadłubka, wielbiące św. Stanisława.

Te straszne oskarżenie próbowano oczywiście usprawiedliwić, posuwając się do prawdziwego idiotyzmu – „zdrajca” jakoby miało być używane nie tylko w odniesieniu do faktycznych zdrajców, ale też do osoby rzucającej klątwę:) Pomijając już komizm tego tłumaczenia, jego absurd został bezlitośnie udowodniony przez profesorów Wojciechowskiego i Krzyżanowskiego.

Historycy XIX-wieczni przestali się patyczkować z biskupem. Bez skrupułów o jego zdradzie piszą Sikorski, Stelczyk i Gumplowicz. Przełomem jednak okazały się „Szkice historyczne z XI wieku” autorstwa Tadeusza Wojciechowskiego, których wywód był miażdżący.

Po odzyskaniu niepodległości te fakty trafiają do światłych ludzi i rząd Polski zwraca się do Rzymu i papieża o zniesienie owego hańbiącego patronatu. Jednak związany z endecją biskup krakowski Sapieha (zajadły wróg Piłsudskiego) roznieca kult zdrajcy do ogromnych rozmiarów. Kardynał Wyszyński także pisał brednie o „męczenniku zabitym przy ołtarzu przez Bolesława Śmiałego”. Jan Paweł II, uczeń biskupa Sapiehy, podczas 900 rocznicy śmierci zdrajcy (przypadającej w 1979 roku) nieustannie sławi owego „męczennika” i nazywa go patronem ładu moralnego w Polsce … Zdaje się, że ostatnio słowa o Stanisławie także się rozlegały, w końcu obchodziliśmy niedawno dzień patrona-zdrajcy (8 maja).

Skąd wzięła się ta bajeczka o męczeństwie biskupa Stanisława? Odpowiedź jest zdumiewająca: za podstawę posłużyła historia śmierci Tomasza Becketta, arcybiskupa Canterbury, który został osądzony przez króla i zabity przez jego siepaczy na stopniach ołtarza, podczas odprawiania mszy świętej w 1170 roku. Tworząć mit męczeństwa św. Stanisława ordynarnie posłużono się kalką tej historii.

Jaki był naprawdę biskup krakowski Stanisław? Za czasów panowania króla Bolesława Śmiałego, został oskarżony o przywłaszczenie wsi Piotrowina. Jej właścicielem był bezdzietny Piotr Strzemieńczyk z Janiszewa (przynajmniej do swojej śmierci), bowiem później biskup zagarnął ziemię. Jednak pojawił się problem, ponieważ upomniała się o nią rodzina Piotra, popierana w swych roszczeniach przez samego króla. Postawiony przed królewskim sądem chciwy biskup tłumaczył jakim sposobem nabył ziemię, jednak jego wyjaśnieniom nie dawano wiary. Do tej historii dobudowano legendę, o tyle zabawną co i wyjątkowo żałosną.

Według niej biskup Stanisław użył cudu w tym zbożnym dziele, czyli w obrabowaniu spadkobierców po zmarłym. Zaczął modlić się o wskrzeszenie nieboszczyka, który mógłby oczyścić duchownego z zarzutu bezprawnego przywłaszczenia ziemi. Po modlitwach wszedł do kościoła, polecił otworzyć grób Piotra, dotknął jego ciała biskupią laską i nakazał nieboszczykowi wstać. Martwy Piotr miał wtedy wstać i potwierdzić przed królem, że wieś swą sprzedał krakowskiemu biskupowi Stanisławowi.

Ta właśnie prymitywna legenda została uznana w procesie kanonizacyjnym biskupa Stanisława za cud uczyniony przez niego i dało to podstawy do ogłoszenia krakowskiego duchownego świętym w 1275 roku. Przyznam się, że jest to jeden z moich ulubionych cudów:) Stanisław jest pierwszym polskim świętym a także patronem Polski do chwili obecnej.

A jak doszło do sporu z królem?  Wincenty Kadłubek, sam biskup, przedstawił historię sporu duchownego z królem w sposób skrajnie absurdalny – według Kadłubka, Bolesław ze swoimi wojami miał szaleć pod Kijowem, gdzie doszły ich wieści o masowym nierządzie małżonek owych wojów (jakaś epidemia niewierności). Król, rad nierad musiał zawrócić, a po powrocie karał wszystkich jak leci, nierządnice, ich kochanków i mężów.

A jak król karał niewierne (hurtowo) małżonki? Tego nie można pominąć – pobożna fantazja posunęła scenę w której zły król Bolesław ukarał niewierne żony każąc im karmić szczenięta, ich nieprawe dzieci z kolei miały ssać wymiona suk. Zastanówcie się, w jakim umyśle mogą rodzić się podobne wymysły?

„Litościwy” biskup oczywiście ujął się w swoim nieskończonym miłosierdziu za niewiastami i rzucił klątwę na króla. Bolesław wtedy miał go własnoręcznie posiekać (oczywiście na kawałki) na stopniach kościoła … .

 „Dobywszy miecza, który mu Opatrzność dala tak, jak każdemu innemu królowi i możnemu, nie w celu zadawania ale ścigania krzywd i niewinnej śmierci, wściekły, pieniąc się z chęci wywarcia zemsty na Bożym mężu, zgrzytając, zziajany wpada do kościoła (...) świątobliwemu biskupowi odprawiającemu msze rozcina mieczem świętą głowę (...). Niegodziwy i zdradliwy król kładzie trupem świętego biskupa Stanisława, proszącego o przebaczenie dla niego i pozostałych jego zabójców i siepaczy".

O tym ile warte są zapiski Wincentego Kadługa najlepiej zaświadczają jego wpisy o tym, jak Polacy wojowali i zwyciężali z samym Aleksandrem Wielkim i Cezarem:)

W rzeczywistości biskup Stanisław został skazany na śmierć (poprzez obcięcie członków) za zdradę króla i kraju. Ów niegodziwy biskup współpracował z niemieckim cesarzem Henrykiem IV. A także, co dodaje smaczku całej tej sytuacji, przeciwko ówczesnemu papieżowi, Grzegorzowi VII (Stanisław popierał antypapieża Klemensa), co czyni go schizmatykiem. Prawdziwy cyrk:)

Bolesław Śmiały popełnił błąd skazując biskupa-zdrajcę na śmierć (zwyczajowo kary wobec duchownych łagodzono), bowiem skonfliktowało to go z całym polskim duchowieństwem i częścią możnowładców. Jego plany uniezależnienia się od niemieckiego cesarza spaliły na panewce – Bolesław musiał uciekać na Węgry, królem zaś został posłuszny Niemcom Władysław Herman, którego panowanie okazało się dla kraju fatalne.

Rzecz jasna Bolesława Śmiałego kler zaczął opluwać na potęgę. Tymczasem był to władca wielkiego formatu, prawdziwy król, co prawda porywczy (kniazia Izasława Jarosławowicza wytargał publicznie za brodę) ale też bardzo utalentowany i dążący do zbudowania potęgi Polski, nie mający nic wspólnego ze skarlałym Władysławem Hermanem, który nawet zrezygnował z korony.

Natomiast kult św. Stanisława był i jest w naszym kraju niezwykle rozwinięty. Mamy relikwie zdrajcy w katedrze na Wawelu, na obrazie Bitwa pod Grunwaldem pojawia się jego postać. W ikonografii św. Stanisław często jest przedstawiany w towarzystwie nieboszczyka Piotrowina, trup jest takim jego … atrybutem.

Znajdźcie mi drugi taki kraj, którego patronem uczyniono zdrajcę.

http://www.racjonalista.pl/kk.php?s=68&q=Mit.sw.Stanislawa&PHPSESSID=vai14jp1q0avahe7bklovqua60

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/biskup_stanislaw_meczennik_czy_zdrajca_91318.html

http://www.kodczasu.pl/printview.php?t=44&start=0

Polecam „Wyspy bezludne” Waldemary Łysiaka oraz wspomiane „Szkice historyczne z XI wieku” Wojciechowskiego.

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura