Ryuuk Ryuuk
16461
BLOG

Słowiańskie bogi i boginie, smoki i demony

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Chyba nie ma szans, by kiedyś w naszym kraju powstało dzieło na miarę Kalewali Eliasa Lonnrota (poemat epicki, który wywarł ogromny wpływ na fińską kulturę i sztukę). I mimo iż Słowiańska mitologia powinna być nam kulturowo bliższa niż np. grecka (nie mówiąc już o wierzeniach semickich pasterzy z Bliskiego Wschodu), niewielkie są szanse na jej wprowadzenie do programu nauczania.

Dlatego też warto poświęcić choć trochę czasu na przybliżenie nieco mitologii Słowian. Czas na małą wycieczkę po wierzeniach naszych przodków, którzy, co było zresztą normalne, wszędzie widzieli bogów i demony, istoty nadprzyrodzone, związane z miejscami, powietrzem, wodą, lasem i ogniskiem domowym.

Jeszcze jedna uwaga - słowo „demon” w wierzeniach słowiańskich nie miało jedynie negatywnych konotacji i należy traktować je po prostu jako oznaczenie bytu nadprzyrodzonego.

Jednym z najważniejszych słowiańskich bogów był niewątpliwie Perun (Pierun, Rugiewit, Porewit), którego przedstawiano jako dojrzałego mężczyznę na koniu, potężnego wojownika uzbrojonego w młot (wydaje się podobny nieco do Thora:) To był groźny bóg, symbol przemian, wojen, katastrof, ale też odrodzenia, płodności i narodzin życia. Miejscami jego kultu były miejsca przez niego naznaczone, czyli te, w które kiedyś uderzył piorun. Szczególnie ulubione były dęby, symbolizujące Wielkie Drzewo, pod którymi płonął wieczny ogień. Miał tam zasiadać i stamtąd bić w ziemię błyskawicami. Perun uwalniał z nieba życiodajną wodę, którą z kolei kradł smoczy bóg, Żmij, i przetrzymywał w chmurach. Walkę jednak wygrywał Perun a na ziemię spadał deszcz.

Ciekawostka – Perun jest chyba jedynym z bogów słowiańskich, który trafił do amerykańskich komiksów, niestety jako czarny charakter …

Jaryło - oznacza wiosenny, czyli bóg wiosny, płodności i miłości, ale też męstwa i siły. Wyobrażano go sobie jako pięknego młodzieńca w białych szatach, strojnego w wieńce z kwiatów. Jare święto to oczywiście Wielka Noc – miało ono charakter dziękczynny za odrodzenie i zazielenienie się świata. Stary Jaryło był w nim przepędzany przez młodego, wybierano najładniejsze dziewczęta i wesoło ucztowano. Jare święto mogło mieć pewne elementy orgiastyczne …

Swaróg – bóg słońca. Jego wschód Słowianie czcili odkrytą głową, porę południową zaś ukłonem. Nie wolno było pokazywać na słońce palcem, czy też wpatrywać się w nie zbyt mocno (co jest rozsądne:) Synem Swaroga był Swarożyc, władający ogniem, który miał zawsze silne konotacje religijne wśród Słowian – zakładający nowe domy brali zawsze z rodzinnego trochę żaru. Utożsamiany z Radogostem, który był też bogiem dostatku.

Weles, Trygław i Trojan – najprawdopodobniej to jeden i ten sam bóg, patronujący nad zaświatami, zjawiskami nadprzyrodzonymi, ale też handlarzom, poetom i pieśniarzom, pilnujący bydła. Weles posiadał też swoje własne smocze wcielenie. Zasiadał na tronie w Nawii, czyli w zaświatach. W wersji trzygławowej miał oczywiście trzy głowy, skierowane w niebo, ziemię i podziemia. Świątynia Trygława znajdowała się w Szczecinie, a jego kapłani byli bardzo wykształceni – używali zarówno łaciny jak i pisma runicznego.

Żmij – uskrzydlony smok, mieszkaniec czarnych, skłębionych chmur. Czasem przedstawiany jako dobrotliwy i pomocny demon, czasem jako bestia siekąca ziemię deszczem i błyskająca piorunami. Albo też siedzący w korzeniach dębu, Wielkiego Drzewa (takie słowiańskie Yggdrasil, w jego gałęziach z kolei siedział Perun), lub drzemiący i pilnujący wejścia do krainy umarłych, Nawii (znajdującej się w korzeniach Wielkiego Drzewa). Wyobrażany był jako uskrzydlony wąż, ptak, czasami człowiek (ze skrzydłami rzecz jasna). Żmij mógł płodzić dzieci ze Słowiankami.

Wij – drugi słowiański smok, zamieszkujący podziemia. Jego wzrok miał zabijać (pierwowzór bazyliszka), na szczęście straszne smoczysko nieustannie śpi.

Kupała – jego święto (Noc Kupały to czas radości i miłości) obchodzono w najkrótszą noc w roku, czyli letnie przesilenie – 21/22 czerwca, czas zabawy na całego – trzeba skakać przez ogień, szukać kwiatu paproci i oddawać się przyjemnościom (każdy kto tego nie robi, może zostać impotentem). Z Kupalnocką wiązała się tragiczna historia Sobótki i Sieciecha. Chrześcijaństwo próbowało zamienić to święto na wigilię św. Jana, jednak Kupalnocka wróciła do łask:) Tłumaczenie słowa „Kupała” może znaczyć tak kąpać się jak i pożądać …

Mokosza (Mokusza, Wielka Matka, Wilgotna Ziemia) – żeńska bogini wyższego rzędu, opiekunka płodności, być może partnerka Peruna. Zapewniała urodzaj i materialny dobrobyt, związana nierozerwalnie ze sferą seksualną. Wyobrażana zazwyczaj jako piękna kobieta o pełnych kształtach, trzymająca róg wypełniony napojem. Jej kult, bardzo silny wśród słowiańskich kobiet, został zastąpiony kultem Maryjnym. „Że też cię Święta Ziemia nosi” odnosiło się właśnie do Wielkiej Matki, Mokoszy.

Dola – kolejna żeńska (zwykle) bogini, bóstwo opiekuńcze, odpowiedzialne za szczęście, dobrobyt i życiowe powodzenie. Wyobrażano ja sobie na wiele sposobów - jako młodą, niezwykle urodziwą dziewczynę, pełną powagi matronę albo małe stworzenie, jak mysz …

Strzybóg - bóg wiatru oraz siarczystego mrozu. Jak się łatwo domyślić, nie był on obdarzany zbytnią miłością z uwagi zapewne na niebezpieczne i mroźne zimy, których miał być sprawcą. Strzybóg miał pucułowate policzki (od dmuchania wiatrem) i oczywiście czterech potomków, jako cztery wiatry.

Chors – utożsamiany z księżycem, ale też ze stworzeniami żyjącymi w mroku oraz zmarłymi w zaświatach. Podobno miał wyglądać jak hybryda psa i człowieka (?).

Rodzanice (Rodanice, Rodżence) – bóstwa odpowiedzialne za ludzki los, pojawiły się pierwszy raz po narodzinach i naznaczały niemowlaka w sposób, który miał zaważyć na jego całym życiu. Drugi raz pojawiały się podczas obrzędu postrzyżyn, gdy dziecko przechodziło pod opiekę ojca, ofiarowano im wówczas obcięte włosy chłopca. Mogły też zjawić się podczas wesela. Rodzanice związane były niewątpliwie z duchami przodków danego rodu.

Oczywiście mitologia Słowian była zmienna, zależnie od regionu. Dlatego też u tych czy innych plemion, poszczególni bogowie i boginie potrafią się znacznie różnić. Ciekawe są także boginki i demony trochę mniejszego rzędu, których wyobrażenia również były bardzo popularne.

Domownik (Domowy, Dobrochot, Ojczulek) – czyli dobry duch domostwa, zamieszkujący za piecem lub na strychu, kryjący się w cieniu. Opiekował się domem, budził gospodarza w wypadku nieszczęścia, pilnował dobytku podczas nieobecności rodziny. Jego żona, Domowicha (Domocha), mieszkała w piwnicy i opiekowała się zgromadzonymi tam zapasami. Gdy rodzina przeprowadzała się do innego miejsca, zwykle „prosiła” Domownika, by udał się tam z nimi. Nosił się zwykle po chłopsku i miał długą brodę. Zwyczaj dodatkowego nakrycia na stole pochodzi właśnie od wiary w Domownika (choć jemu wystarczały okruszki).

Dworownik (Dworowy, Dworowoj), opiekował się z kolei zagrodą i zwierzętami. Nosił różnokolorowe włosy i miał ogromną krzepę.

Owinnik mieszkał w stodole, potrafił zmieniać się w kota i bywał złośliwy.

Łaźnik (Bannik) był patronem łaźni i kąpieli – miał swoje własne wyznaczone daty i terminy kąpieli, których trzeba było przestrzegać i absolutnie mu nie przeszkadzać.

Krasnoludki – pochodziły od germańskich Koboldów,żyły w mysich norach, na strychu lub w różnych trudno dostępnych miejscach – malutkie ludziki w jaskrawych czapeczkach.

Południca (Żytniczka) – pojawiała się podczas żniw, zsyłała na pracujących w pełnym słońcu ludzi słabości, od bólu głowy do zasłabnięcia, czasami nawet śmierci. Nie lubiła cienia, więc by się jej ustrzec trzeba było właśnie odpoczywać w cieniu. Wyglądała jak wysoka kobieta z bladą twarzą. Manifestowała swoją obecność falowaniem łanów zbóż w bezwietrzny dzień. Niewątpliwie ciekawostką jest, że Południca potrafiła … załaskotać na śmierć.

Polewik (Polewoj) był męskim odpowiednikiem Południcy, bardzo nie lubił pijanych ludzi i zawsze mógł wyrządzić im jakąś krzywdę. Do ochrony przed nim wypuszczano koguta na miedzę. Jak pić to z kogutem pod ręką.

Leszy (Leśnik, Gajowik, Borowy) – niezbyt przyjazny demon, który często zwodził podróżujących przez las ludzi na błędne ścieżki. By ubrany na zielono i potrafił zmieniać się w zwierzęta. Inną wersją Leszego był Dobrochoczy, demon odpowiedzialny głównie za sprawy myśliwskie, czyli bardzo ważny. Ten z kolei był sprawiedliwy, pomagał bezbronnym i surowo karał złoczyńców. W spotkaniu z nim przydawało się czyste sumienie. Wzrost Dobrochoczego zależał od wysokości drzew, koło których przechodził – zawsze był im równy.

Baba Jaga (Leśna Baba, Jędza, Wiedźma) – czasem traktowana jak demon, czasem jak boginka, do której udawały się po rodzinny ogień młode kobiety. Wiedźma pochodzi od wiedzieć, więc, w co obecnie trudno uwierzyć, Baba Jaga była taką swoistą mądralińską, udzielającą wielu pożytecznych rad.

Dziwożona (Odmienica, Babula, Mamuna) – także leśny demon, występujący w zbiornikach wodnych i przybrzeżnych zaroślach. Dziwożony miały brzydki zwyczaj zamieniania ludzkich dzieci na swoje własne – podrzutki były strasznie żarłoczne, nie rosły, były złośliwe i mówiły bełkotliwie. O niegrzecznych dzieciach mawiano, że zostały podmienione:) Młode matki zawsze przestrzegano, by nie zostawiały swoich dzieci bez opieki, bo Dziwożony tylko na to czekają.

Wodnik (Pływnik, Utopiec) – bywał niebezpieczny lub nie, w zależności od regionu. Jego ofiarami padali nieostrożni ludzie. Czasem wyglądał jak mały, metrowy człowiek o zielonych włosach w czerwonym kubraku, czasem jak wysoki mężczyzna o długich kończynach i białych oczach. Był rozpustny i miewał wiele ludzkich kochanek. Zawsze ociekał wodą. Na rybach można było zdobyć jego przychylność pierwszą złowioną sztuką. Gdy w jakimś zbiorniku wodnym często tonęli ludzie, znaczyło to, że Wodnik jest rozgniewany i domaga się ofiary. Wówczas należało kupić konia, bez targowania się o jego cenę, po czym niestety utopić, czyli złożyć w ofierze Wodnikowi.

Wodnica (Topielica, Brodawica, Wodjanicha, Wodzianna) – żeński odpowiednik wodnika. Bardzo piękne demony, obdarzone cudownym głosem. Lubiły śpiewać i tańczyć, czasem wabiły młodych mężczyzn, by ich utopić, lub, gdy miały odpowiedni nastrój, zatańcować na śmierć (albo coś bardziej zdrożnego:) Pokazywały się zwykle w czasie pełni księżyca. Nazywano je też Rusałkami, Wiłami. W maju przez nawet tydzień (na wzór rzymskiego święta Rosalii) należało się bawić, pływać, urządzać uczty (rozpusta mile widziana:) i nie wolno było pracować pod groźbą kary z ręki demona. Wodne stworzenia, w zależności od regionu oczywiście, bywały mniej lub bardziej przyjazne lub też całkiem nieprzyjazne. Ciekawostka: Wodzianny były autorkami igryszczy (igrowyszczy), czyli tzw. wilczych kół – popularnych kręgów w zbożu – ot, tajemnica rozwiązana.

Bagiennik – żył w płytkich bagnach, wystawiając od czasu do czasu głowę na powierzchnię (tylko wtedy można było go zobaczyć). Prychał z nozdrzy mazią, która miała mieć właściwości lecznicze.

Obłocznik (Płanetnik, Chmurnik, Gradownik) – demon zamieszkujący chmury i przynoszący deszcz, burze i gradobicie. Niebezpieczny i nieobliczalny, ale czasem bardzo pożyteczny. Obłocznikami zostawali samobójcy lub mężczyźni obdarzeni mocą. Wyobrażany był jako młody i szczupły mężczyzna, nawet chłopiec. Gdy Słowianie bardzo pragnęli deszczu, to jedna z młodych kobiet biegała nago po polach – zapewne, by Obłocznika nieco podrażnić …

Latawiec i Latawica – demony wiatru, potrafiące rozkochiwać w sobie nawet szczęśliwych małżonków, w czym się zresztą specjalizowały – „licho nie śpi” to źle wróżyło trwałości małżeńskiej.

Smółka – ten z kolei rozkochiwał młodzieniaszków w starszych kobietach, dlatego czczony szczególnie mocno przez stare panny.

Bebok (Babok) – straszydło rodem z ciemności, używane zwykle do dyscyplinowania dzieci. Bogeyman jest jego angielskim odpowiednikiem.

Przechera – zarażał chorobą mędrkowania i narażał na śmieszność.

Rzędzicha – budził tęsknotę rządzenia.

Rogalec – Wzmacniał wiarę w zabobony u tych, którzy nie chcieli wierzyć w słowiańskie bogi:) Ot, wyjątkowy złośliwiec.

Ogniki (Świcki), czyli świetliki bagienne – wywodziły się z nieuczciwych i okrutnych ludzi, dlatego też starały się skierować ludzi na środek bagna.

Junacy – słowiańska wersja herosów, czyli dzieci boginek i ich ludzkich kochanków (lub vice versa), ewentualnie mleczni bracia boskiego potomstwa. Odznaczali się ogromną siłą, odwagą, walczyli z potworami, itd.

To wszystko jedynie kawałki, zebrane fragmenty wierzeń naszych przodków, jednak czyż nie są interesujące?

Pierwszą rzeczą jaka można zauważyć w religii dawnych Słowian to jest to, że wiele z tych demonów i małych bóstw pełniło rolę „mnemotechniczną” – uważaj na wodę bo Wodnik czycha, nie pracuj w południe – Żytniczka cię porazi, pilnuj dzieci – Dziwożona je podmienia, uważaj w lesie i na bagnach, itd., czyli dość przydatne. Drugą niewątpliwie jest dość naturalny stosunek do płciowości. Np. płodność wśród Słowian była wyżej ceniona niż dziewictwo. Ostatnią ciekawostką, ale często spotykaną w religiach, wierzeniach politeistycznych, jest „zmienność bogów”. Tzn. bogowie i boginki nie były zwykle określone jako czysto dobre i czysto złe (co jest tak charakterystyczne dla monoteizmu).

Słowianie lubili dobrą zabawę. Utrzymywali wysoki poziom higieny (tępili nawet robactwo w zimie), jedli kiszonkę (co ich chroniło przed szkorbutem), podobno pierwsi dodawali chmielu do piwa (!), to oni zaczęli budować piece wewnątrz chat, zamiast kotów zaś trzymali w domu łasice (Baba Jaga zatem to taka dama z łasiczką:) Pozostawili po sobie ślady w Grecji, Egipcie, Skandynawii, Hiszpanii i we Włoszech. Ale przede wszystkim byli raczej pozytywnie nastawionymi do życia ludźmi, niewiele mieli wspólnego z obecnym ponuractwem ...

P.S.

Polecam:

Andrzej Szyjewski "Religia Słowian".

Aleksander Gieysztor "Mitologie Słowian".

Ewa Nowacka "Bożęta i my".

Czesław Białczyński "Stworze i zdusze czyli starosłowiańskie boginki i demony".

Leonard J. Pełka "Polska demonologia ludowa".

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura