Ryuuk Ryuuk
4796
BLOG

Celibat – ból i rozkosz, moralność i zepsucie

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

Cenobici to zakonnicy prowadzący życie we wspólnocie. Ale tak też nazwał (ciekawe dlaczego?) Clive Barker sadomasochistycznych wysłanników piekła (dla których ból i rozkosz są nierozłączne) w swoich filmach z serii „Hellraiser”.

Mniej więcej od III wieku w chrześcijaństwie dochodzi do popularyzacji życia zakonnego (cenobityzmu, anachoretyzmu i eremityzmu). Asceza nie była niczym nowym, jednak chrześcijańska była absolutnie odmienna od pogańskiej. Pogańska nie wymagała życia w samotności lub wspólnocie takich samych ascetów, była filozoficznym ideałem ludzi wykształconych i prowadziła do zeświecczenia form. Natomiast przedstawiciele ascezy chrześcijańskiej to zwykle ludzie prości, często analfabeci, cierpiący wręcz z tęsknoty do prześladowań i męczeństwa. („Cywilizacja wczesnego chrześcijaństwa” – Marcel Simon).

W owej „idei” oprócz izolacji, ubóstwa, umartwienia i modlitwy, najważniejszym problemem było życie w czystości. Jest więc normą, że życie ascetyczne jest „narażone na ataki Złego” – należy tu rozumieć pokusy. Pokusy, które przybierają często najbardziej fantastyczne formy (opiewane w malarstwie przez Grunewalda, czy w literaturze, przez Flauberta) – od smoków i trolli prowadzące niemal zawsze do seksualności (to największa broń Złego:) Metody, jakimi asceta bronił się przed pokusą, były tradycyjne: post, modlitwa (czyli wielogodzinne powtarzanie utartych formułek, niczym ogłupiających mantr), czasem egzorcyzmy, wreszcie najpopularniejsza z nich - ból zadawany ciału (bo to ono podlega atakom i próbuje zerwać się z uwięzi ascezy).

Na obrazie Velasqueza św. Tomasz ma właśnie zawiązywane oczy przez aniołów – chronią go w ten sposób przed prostytutką (w głębi umykającą). Dzisiaj można odebrać obraz jako ironiczny, bo czy bez opaski św. Tomasz by nie zdzierżył? Jednak wtedy był to modelowy przykład chrześcijańskiego podejścia – pokusa była tak straszna, że dopiero ingerencja sił nadprzyrodzonych ratuje św. Tomasza …

Jak się łatwo domyślić (nie trzeba do tego psychologa), że coś, co jest spychane do najciemniejszych zakamarków umysłu, z pewnością wróci, i to często wzmocnione albo też wypaczone w najgorszy sposób. Zwykle w takich wypadkach dochodziło do paranoidalnych walk człowieka z własnym ciałem, czyli z szatanem …

Z tych samych powodów łatwo zgadnąć, dlaczego masturbacja była/jest tak surowo potępiona przez Kościół – tymczasem można ją nazwać grzechem mnichów/mniszek i pustelników, który towarzyszy kościołowi od zawsze. Nawet nocne ejakulacje były traktowane jako grzech.

Zadawanie sobie bólu było czymś normalnym: zakonnicy i zakonnice chłostali sami siebie i innych, zwykle też (jak u karmelitan) chłosta była tradycją - w poniedziałki, środy i piątki przy recytacji Psalmu 51 zwanego Miserere …

Używano dyscyplin rzemiennych i ze sznura, metalowych lub tzw. narzędzi pokutnych, kaleczących ciało pod habitem.

http://www.karmel.pl/carmelitana/ciekawostki/zakamarki.php

Niektórzy święci mężowie, nie mogąc znieść własnych grzechów po prostu dokonywali kastracji. Już w pierwszych latach chrześcijaństwa w Rzymie pojawiali się ludzie, którzy dokonywali samookaleczeń. Cesarz Domicjan surowo jej zakazywał a cesarz Hadrian nawet karał śmiercią tych co kastracji dokonują, i tych, co się dobrowolnie okaleczają. Dlaczego takie rozróżnienie? Ponieważ pojawiały się sekty trzebieńców (jak walezjanie), którzy kastrowali wszystkich, których zdołali schwytać.

Najsławniejszym kastratem chrześcijańskim był zapewne Orygenes, chwalony nawet za to przez Euzebiusza z Cezarei w jego Historii Kościelnej.

Jednak tylko nieliczni byli skłonni do takiego poświęcenia. Życie we wspólnotach o jednej płci dość łatwo prowadzi (jeśli do tego dodać pogardę wobec kobiet) do zachowań homoseksualnych nawet wśród osób, które skłonności homoseksualnych nie posiadało.

Synod w Toledo (693) określił homoseksualizm jako „rzecz powszechną w Hiszpanii”. Synod ten zadecydował: „Jeśli mężczyzna, który dopuścił się tej występnej praktyki sprzecznej z naturą człowieka, jest biskupem, kapłanem lub diakonem, to powinien zostać zdegradowany, wygnany na zawsze i potępiony”. („Bardzo prywatne życie papieży” Nigel Cawthorne).

Wyjątkową sprawą była kwestia kierowaniu swego pociągu seksualnego – nie chodzi tu już o własną płeć (choć zachowania homoseksualne były normą), ale o znajdowaniu „religijnego substytutu”. Twórca zakonu cystersów, Robert z Molesme, często opowiadał o swej „pełnej miłości” z Marią. Św. Dominik (twórca Inkwizycji), tak skory do wyznawania własnych słabości, miał częste wizje odsłoniętych piersi Marii. Pewien Dominikanin z XV w., Alanus de Rupe, poślubił Najświętszą Marię Pannę, która następnie karmiła go swoimi piersiami i całowała. Opis mistycznych zaślubin z Jezusem zawierała legenda o św. Katarzynie. Margarita Ebner (XIII wiek) przeżywała płomienne uniesienia z drewnianą figurą Jezusa. Metchilda z Magdeburga czuła, że Jezus jej gorąco pożąda. Teresa z Avila (XVI wiek) wstrząsała swoich spowiedników opisami, jak czuje wchodząca w nią, „przeszywającą miłość Boga”. Św. Katarzyna z Genui czuła, że otwiera się w jej ciele głęboka rana, tak słodka, że pragnęła, by nigdy się nie zagoiła. („Największe kłamstwa i mistyfikacje” Lesław Żukowski) Wszędzie kłania się Pan Freud …

W całej tej absurdalnej mieszance wstydu, pożądania i religijności najważniejszy jest sposób, w jaki nauka ojców kościoła traktowała seks.

„Trudno byłoby stworzyć coś bardziej prostackiego i odpychającego od sposobu traktowania tego tematu przez ojców Kościoła. Seks widziany był tylko jako nieokiełznana lubieżność” (Historia moralności europejskiej” William Lecky).

„W czasach patrystycznych nie było ani jednej wzmianki o czułej miłości, jaką żywią ku sobie małżonkowie, ani jednej oznaki, by ojcowie Kościoła zdawali sobie sprawę, że akt płciowy jest aktem miłości. Dowodem owej plugawości jest ból rodzenia. Zwłaszcza kobieta - Bóg też był męskim szowinistą - cierpi w miejscu, w którym zgrzeszyła. Nawet gdy dziecko przychodzi na świat, palec Boży wskazuje winę.

Pełno było „pouczających” opowieści o mężach porzucających swe żony i dzieci, by wieść „czysty żywot”, o żonach błagających o uszanowanie honoru w noc poślubną. Bohaterem był człowiek, który opuszczał swoją żonę w noc poślubną, by spędzić życie na pustyni. Ideałem była asceza, rozumiana jako wyzwolenie od seksu” („Ciemna strona papiestwa” Peter da Rosa)

Zdumiewające, ale te potworne brednie Ojców Kościoła (patrystyka, od patres-ojcowie) są po dziś dzień zaliczane do tzw. depozytu chrześcijaństwa!

Rzecz jasna do zakonów nie trafiali jedynie ci, którzy pragnęli zaznać ascezy i bólu. Wielu zakonników (a zwłaszcza zakonnic) trafiali tam wbrew własnej woli. Ci musieli się naginać do niezwykle surowych reguł zakonnych, nie czując do nich żadnego powołania.

Efekty? Ciężarne zakonnice nie były niczym niezwykłym. Podczas Reformacji, kiedy zlikwidowano część klasztorów, w zgromadzeniach żeńskich odnajdywano tajne cmentarze noworodków lub dziecięce kości zakopane w rozmaitych miejscach. Częściowo było to rezultatem szerzącej się i znanej już w czasach Karola Wielkiego prostytucji zakonnic. W tej epoce synod biskupów w Akwizgranie określa klasztory żeńskie jako burdele, a zakonnica staje się synonimem dziwki. Piszą o tym św. Bonifacy (VIII wiek), biskup Ivo z Chartres (XII wiek), św. Brygida (XIV wiek) („Największe kłamstwa i mistyfikacje” Lesław Żukowski).

Nierzadko zakonne życie obdarowywało zakonnice licznym potomstwem. Klasztor Św. Tomasza w Lipsku swego czasu uważany był za istny cud świata, ponieważ miał wiele dzieci, a nie miał żadnej kobiety, poza zakonnicami. Franciszkanin Murner szydził sobie: “która spłodzi najwięcej dzieci, będzie uważana za przeoryszę".

W 809 roku na synodzie w Akwizgranie grzmiano, że klasztory żeńskie stały się tak naprawdę domami publicznymi. Od czasów Karola Wielkiego normalną i akceptowaną praktyką były domy publiczne prowadzone przez mniszki. Te tzw. „domy zakonne” z których najsławniejszymi były: oczywiście Avignon (nad którym użalał się sam Petrarka), Montpellier, Rue de Comenge. („Bardzo prywatne życie papieży” Nigel Cawthorne).

W połowie XIX wieku w pewnym klasztorze żeńskim w Austrii odkryto tzw. plaisir des dames. Tę “czarodziejską różdżkę" opisano dokładnie w książce wydanej w 1908 roku: “kawałek rurki długości 21,5 cm, zwężający się na jednym końcu tak, że jej szerszy otwór ma 4 cm średnicy, a węższy 3,5 cm. Brzegi obu końców są pogrubione i pokarbowane z oczywistym zamysłem zwiększenia tarcia podczas użycia. Tego rodzaju bijoux de religieuse (klejnoty zakonnic) znane były już we Francji w XVII wieku. Królowa burdeli Marguerite Gourdan (znana jako Mała Hrabina) otrzymywała setki zamówień na takie “klejnoty" od zakonnic z francuskich klasztorów.

W 1565 roku holenderski lekarz Johannes Weyer (jego niezwykłą postać opisuje m.in. Kurt Baschitz - „Czarownice. Procesy czarownic”) badał wraz z komisją w jednym z klasztorów w Kolonii nowe przypadki “zaczarowania". Eksperci stwierdzili jednogłośnie, że zakonnice cierpią na napady drgawkowe i kurcze, których “erotyczny charakter był jednoznaczny": “Zakonnice leżały z zamkniętymi oczami, bądź wyprostowane, bądź wykonując ruchy koitalne. Zaczęło się od pewnej młodej dziewczyny, cierpiącej na obsesję, że w nocy odwiedza ją kochanek. Kurcze, którymi w krótkim czasie zaraził się cały klasztor, cudownie ustąpiły po złapaniu kilku wyrostków, potajemnie odwiedzających nocą zakonnice".

Efektem tego wszystkiego była koszmarna mieszanka wstydu i pożądania, czystości i zepsucia, bólu i rozkoszy. W IX wieku opat Plato wydał zakaz trzymania samic zwierząt domowych w klasztorach męskich. Taki sam zakaz wyda później mistrz krzyżacki Konrad von Jungingen („Największe kłamstwa i mistyfikacje” Lesław Żukowski).

Jeśli ktoś uważa, że podane przeze mnie źródła są z założenia nieprzychylne chrześcijaństwu, to warto polecić wypowiedzi św. Hieronima, księdza Salwianusa z Marsylii, czy choćby Piotra Damiani (święty i doktor Kościoła) - jego traktat Liber Gomorrhianus, czyli Księga Gomory dotyczy praktykowania homoseksualizmu i seksualnego wykorzystywania dzieci przez stan duchowny. Pisał: „Duchowny lub mnich który uwodzi młodzież lub chłopców lub zostanie nakryty na całowaniu lub też jakiejkolwiek innej nieczystej sytuacji, powinien zostać publicznie wychłostany. Czeka go także pozbawienie tonsury. Po ścięciu włosów jego twarz należy wysmarować, a następnie zakuć go w kajdany. Przez sześć miesięcy ma gnić w więzieniu”. Według niego, księża ze skłonnościami do dzieci mieli być pozbawieni możliwości przebywania z młodzieżą.

Pedofilia nie jest następstwem homoseksualizmu. Jej przyczyną jest zatrzymanie lub regres w rozwoju psychoseksualnym, który powoduje, że sprawca nie wykształca orientacji hetero- lub homoseksualnej. W kontaktach z dorosłymi może mieć preferencję dla mężczyzn lub kobiet – jak ks. Marcial Maciel Degollado, założyciel zakonu Legion Chrystusa, który gwałcił chłopców, żyjąc jednocześnie w konkubinatach z kobietami i płodząc z nimi dzieci. Jego syn, Raul Gonazales, pozwał zakon o odszkodowanie za molestowanie przez własnego ojca.

Ale, jak widać, kościół zawsze zdecydowanie odcina się od tej starej metody postępowania i obecnie duchowni-pedofile nie tylko nie są chłostani (a ich twarze nie są smarowane:), ale nawet korzystają z parasola ochronnego.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego kościół nie zniesie celibatu i nie znormalnieje? Prof. Józef Baniak, autor "Źródła i przyczyny kryzysu tożsamości kapłańskiej księży rzymskokatolickich w Polsce" twierdzi, że (poza względami finansowymi) „jeśli Watykan zniósłby obowiązkowy celibat, z czasem musiałby zrewidować poglądy na seksualność człowieka, a przecież na tym polu toczy dziś największe batalie moralne. Wszystko razem zakrawałoby na drugą reformację!”.

Najlepiej i najłatwiej zatem sprawę zatuszować, stanąć po stronie sprawcy a nie ofiary. Józef Baniak (socjolog religii) twierdzi też, że zakony mają nawet w swoich budżetach fundusze na utrzymanie dzieci współbraci.

Już w 1962 r. Watykan wydał tajną instrukcję „Crimen Sollicitationis”. Obok wyliczenia niezbędnych procedur dokument nakazuje objąć całe dochodzenie diecezjalne tzw. tajemnicą Świętego Officium, której złamanie grozi automatyczną ekskomuniką. W 2001 r. tamtą instrukcję uzupełniła nowa, „De delictis gravioribus”, wymagająca od biskupów, by sprawy o molestowanie przekazywali bezpośrednio do Kongregacji Nauki Wiary – tak zarządził jej ówczesny prefekt kard. Joseph Ratzinger. Wymogów tajności dopełniono w całej rozciągłości, za to w wydalaniu księży Watykan był nad wyraz powściągliwy i łaskawy nawet dla zatwardziałych pedofilów. Także za pontyfikatu Jana Pawła II.

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura