Ryuuk Ryuuk
1648
BLOG

„Podróż do Ciemnogrodu”

Ryuuk Ryuuk Kultura Obserwuj notkę 45

Powieść o tym tytule, napisana przez Stanisława Kostkę Potockiego i wydana po raz pierwszy w 1820 roku, jest dziełem wybitnym, niestety niedocenianym, czy raczej należałoby powiedzieć pomijanym. Oczywiście termin Ciemnogród wszedł do powszechnego użytku, jako oznaczenie światopoglądu klerykalnego, konserwatywnego i zacofanego. Jednak sama powieść jest skrzętnie omijana przez wydawnictwa.

Stanisław Kostka Potocki to jeden z naszych najwybitniejszych umysłów w historii. To człowiek, który patriotyzmu nie używał jak prymitywnego hasła, tylko swoim postępowaniem dawał jego świadectwo. Poseł na Sejm Czteroletni, generał artylerii, prezes Rady Stanu, prezes Senatu, zapalony działacz oświatowy, wspaniały mówca, krytyk literacki, poeta i tłumacz. Odznaczył się podczas wojny polsko-rosyjskiej. Jako minister wyznań i oświecenia publicznego ograniczył wpływ Kościoła na edukację i bardzo przyczynił się do rozwoju szkolnictwa w Polsce (zwłaszcza  elementarnego). Przyczynił się do powołania Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Warszawie, nawet projektował budynki użyteczności publicznej.

Zawsze był zwolennikiem oświaty i wrogiem ciemnoty, stąd powstanie „Podróży do Ciemnogrodu”, która stała się prawdziwą sensacją, w swoim czasie zdobywając większy rozgłos niż dzieła samego Adama Mickiewicza. W swej powieści Potocki wzywa naród do walki z ciemnogrodem, z tymi wszystkimi, którzy „chcieli nas wrócić do ciemnoty i przesądów feudalnych”, czyli z radykalnym klerem (ciemnogrodzcy bonzowie) i radykalną magnaterią świecką.

Kler dla Potockiego jest zbiorowiskiem w dużej mierze fanatyków, ciemnych i zacofanych, szerzących zabobony i żerujących bez skrupułów na prymitywnych mieszkańcach Ciemnogrodu. Duchowieństwo jest krytykowane za tryb życia (bonz spasły, co sobie życie od rana podchmielił), zaś klasztory nazywa siedliskiem głupoty i szczęścia. Potocki wyśmiewa papieża, nazywając go Panem Najciemniejszym, klasztor jasnogórski pagodą. Kpi szczególnie z jezuitów i ich nauczania, jezuicką Akademię Połocką nazywając Akademią Smorgońską, od nazwy miejsca gdzie kiedyś tresowano niedźwiedzie, czy Pacanowską, gdzie ktoś kiedyś podkuł kozę, by uwolnić się od zapłaty za szkodę.

Autor dworuje sobie z też przerośniętych i pompatycznych rytuałów religijnych – „stu bonzów zaryczało hymn”, „dodały blasku i pomnożyły dość mocne już omamienie”. Szczególnie ostro atakuje Inkwizycję, jako instytucję blokującą postęp techniczny i cywilizacyjny, palącą książki, która nieustannie narzeka na zbyt małą ilość posyłanych na stos heretyków, która ingeruje nawet w to, co wolno jeść a czego nie wolno.

Magnateria jest potraktowana jeszcze bardziej surowo, jest dla niego zbiorowiskiem kanalii, kultywujących najgorsze polskie cechy. Wszystkie je można znaleźć w kanclerzu Derusie, który jest skrajnie chciwą kreaturą, cechującą się głownie pogardą i podłością. Jego zachwyt nad torturami przybiera wymiar tragikomiczny - „wynalazek prawdziwie zbawienny do wymuszenia na ludziach, czego się podoba, a który Święta Inkwizycja nasza doprowadziła do najwyższego stopnia doskonałości. Tym to sposobem jeden włóczęga, wzięty na tortury, przyznał się niedawno, jak mi tego trzeba było, że zabił niedźwiedzia w lasach królewskich, którego ja własną zastrzeliłem ręką. Lecz że litościwy jestem, kazałem go udusić, nim go wydałem, by nie był żywcem na pal wbity." Potocki niewątpliwie przesadza w swojej ocenie magnaterii, przerysowuje jej obraz, być może z tego powodu, że sam do niej należy, zaś dbanie o ojczyznę nie uważa za zaletę, tylko obowiązek każdego magnata.

Potocki ma też negatywne podejście do Żydów, jednak nie ze względów nacjonalistycznych. Krytykuje ich za ograniczanie się do własnej historii i zamknięcie na nauki innych. Uważa, że chcąc nie chcąc wykorzystują oni zacofanie i ciemnotę innych do własnych celów.

Nie da się ukryć, że Potocki ma absolutną rację co do oceny powodów upadku naszego kraju. Jego obraz jest oczywiście celowo przerysowany, jednak trafia w samo sedno. Rzeczpospolita była wielka w czasach tolerancji, gdy każdy szlachcic myślał o sobie najpierw jako o obywatelu, później zaś o przedstawicielu tej czy innej religii. Gdy zaś zaczęto tworzyć religijną „jedność”, gdy narzucano dyktat najsłuszniejszej z religii, gdy kler i papież mieli u nas głos decydujący, to tak się jakoś dziwnie składa, że kraj zaczął gnić … Z państwa stawianego za wzór w całej Europie staliśmy się pogardzanym i wyśmiewanym Ciemnogrodem.

Jak wspomniałem, wydanie „Podróży do Ciemnogrodu”  wywołało w kraju głęboki wstrząs. Do polemiki z jej autorem przystąpił ksiądz Karol Surowiecki, znany orędownik Ciemnoty, zwolennik palenia na stosie książek i ludzi, miłośnik wyklinania, przeciwnik Oświecenia i Sejmu Wielkiego. Niechcący dało to znakomity efekt poglądowy. Bowiem w odpowiedzi na błyskotliwy i dowcipny traktat Potockiego, Surowiecki wysmażył tępą kalumnię  - „Świstak Warszawski wyświstany czyli Uwagi krytyczne nad warszawskim romansem tytułowanym "Podróż do Ciemnogrodu" pod imieniem pisarza nazwanego Świstek przez drukarską pomyłkę.” Już sam prymitywny dowcip w tytule (nawiązujący do pseudonimu Potockiego – Świstek) doskonale wskazuje nam poziom intelektualny autora.

Rzucę jeden fragment, by czytelnikom uzmysłowić poziom ks. Surowieckiego. Wspominałem o porównaniach Potockiego, gdy edukację jezuicką nazywał Akademia Smorgońską lub Pacanowską. Miało to wszystkim uzmysłowić, że w jezuickich szkołach nie przekazuje się wiedzy i nie uczy samodzielnego myślenia, tylko prymitywnie tresuje i próbuje oszukiwać. Ksiądz Surowiecki tak oto „replikuje”:

Chlubią się Włoskie, Francuskie, Angielskie Akademie, iż w skutku ich lekcji formują się Kassynowie, Kartezjuszowie, Mallebranszowie, Newtonowie etc., tymczasem niech sobie zważą, że to są ludzie, i podług prostych reguł natury z istot rozumnych uczonymi zostają. Lecz nasze Polskie Akademie, Smorgońska z Pacanowską, nadnaturalnych, iż tak rzekę, dokazują skutków, gdy bezrozumnym bydlętom przez swą edukację ludzkie nadawają przymioty".

Mówiąc wprost – ksiądz uważa, ludzie trafiający do tych katolickich uczelni to bydlęta, potrzebujące tresury, by wyjść na ludzi. To jest dopiero metoda obrony, prawda? Dalej według księdza Surowieckiego rodzaj ludzki nie mógłby istnieć nawet dnia bez Inkwizycji, zaś Stwórca był pierwszym inkwizytorem. Nie brak też innych określeń, za które wstydzili się nawet gorliwi katolicy i które ośmieszyły konserwatyzm. Efektem tego gorliwy orędownik ciemnoty został ze wstydem i w atmosferze skandalu „zesłany” do podrzędnego klasztoru.

Powieść „Podróż do Ciemnogrodu” była celnie wymierzona, o czym najlepiej chyba świadczy skarga polskich biskupów, złożona na ręce cara Aleksandra I, której efektem stała się dymisja Potockiego ze stanowiska ministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego. Na jego miejsce kler przepchnął powolnego mu i ociężałego umysłowo hrabiego Grabowskiego, którego nazwano później „ministrem ociemniania”.

Niestety, „Podróż do Ciemnogrodu”, mimo że wciąż aktualna, to nie doczekała się należytego uznania. Zazwyczaj wydawnictwa omijały ją skrzętnie, ostatnia edycja była w 2003 roku. Można ją jednak znaleźć w różnych antykwariatach, czy po prostu na allegro. Polecam:)

https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Kostka_Potocki

http://www.racjonalista.pl/kk.php?s=2091&q=Kostka.Potocki.i.Podroz.do.Ciemnogrodu&PHPSESSID=4p20mvqu2cc73evpp14likeip4

P.S.

Co bardzo ciekawe, dzisiejsi ciemnogrodzianie, czyli zacofani, klerykalni tzw. konserwatyści, z dumą (!) obnoszą się z tą nazwą … Nawet ukuli oni w odpowiedzi „Jasnogród”, który traktują z pogardą … zaprawdę, obrona w stylu księdza Surowieckiego:)

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura