Ryuuk Ryuuk
2998
BLOG

Turcja – jedyny przyjaciel Rzeczpospolitej Obojga Narodów

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Dla wielu może to być zaskoczeniem, jednak Imperium Osmańskie, biorąc pod uwagę sytuację strategiczną i stosunki geopolityczne, było zawsze naturalnym i niezwykle cennym sojusznikiem Rzeczpospolitej Obojga Narodów …

Wydaje się to dziwne, bo od czasu szkoły, poprzez literaturę i film, jesteśmy bombardowani wizją Turcji jako imperium zaprzysięgle nam wrogiego, z którym zmuszeni byliśmy toczyć straszliwe boje. Odwieczny i niezrozumiały wróg, całkowicie obcy nam kulturowo …

Tymczasem było zupełnie odwrotnie:) Z Turcją doskonale się rozumieliśmy, mieliśmy dobre relacje i po obu stronach niezwykle sprawnych dyplomatów, doskonale rozeznanych w charakterystyce sąsiada. Bywało i tak, że padyszach nazywał polskiego króla swoim bratem, a znajomość języka tureckiego wśród szlachty była bardzo częsta. Z tym krajem utrzymujemy relacje od 600 lat (od 1415), z czego mieliśmy tylko 25 lat wojen. Oczywiście te wojny były wyjątkowo krwawe, jednak należy koniecznie zaznaczyć – wojny Rzeczpospolitej z Turcją były nie tylko głupie (wzmacniały naszych prawdziwych nieprzyjaciół), niepotrzebne i wyjątkowo kosztowne dla obu stron, ale przede wszystkim w wojny z Turcją zostawaliśmy regularnie wrabiani. Powodem tej naszej żenującej naiwności był fanatyzm religijny, który sprowadzał się do realizowania polityki papieskiej i habsburskiej.

Z punktu widzenia osmańskiego Rzeczpospolita nie była atrakcyjnym terenem ekspansji (za zimno i za daleko), za to chętnie z nią handlowała (futra i materiały strategiczne). Najważniejsze jest jednak to, że głównym wrogiem Turcji byli zawsze Habsburgowie, później też Rosja. Trudno nie zauważyć wspólnoty interesów. Nie bez powodu Zygmunt Stary razem z Turcją wspomagał Jana Zapolyę przeciwko Habsburgom. Zygmunt August bez skrupułów odrzucił papieskie embargo i sprzedawał Turkom duże ilości cyny (do produkcji dział) przed bitwą pod Lepanto.

Nie było czegoś takiego jak nieustanny konflikt polsko-turecki. Nawet mimo tego, że Rzeczpospolita odpowiadała za wyczyny Kozaków, tak jak Turcja za bandytyzm Tatarów, to i tak potrafiono utrzymać pokój. Zmieniło to się jednak za Wazów, gdy polityka religijna stała się jednym z głównych motorów działania polskich władców.

Zanalizujmy krótko konflikty polsko-tureckie, ich przyczyny i następstwa.

Warna (1444)

Do bitwy pod Warną w ogóle nie powinno dojść. Nasz król Władysław III 1 sierpnia 1444 zawarł z Muradem II dziesięcioletni pokój, w którym sułtan zobowiązał się zwrócić Serbię i część Albanii, obiecał wydanie naddunajskich twierdz, uwolnienie jeńców, zapłacenie 100 tys. dukatów odszkodowań wojennych, a nawet … uwaga … gwarantował pomoc 25 tys. swoich żołnierzy w wyprawach króla Władysława! W Polsce i na Węgrzech zostało to powitane z ogromnym zadowoleniem. Pełny sukces.

Jednak wtedy stało się coś zdumiewającego – po kilku dniach Władysław przyrzekł, że 1 września przekroczy Dunaj i uderzy na Turków … Dlaczego? No cóż, propozycja pokoju został odrzucona przez papieża. Przy pomocy swojego legata (Juliana Cesariniego), papież wymusił wojnę, która była mu milsza od pokoju. Legat w jakiś sposób przekonał króla i jego doradców, że słowa danego niewiernemu nie trzeba dotrzymywać.

Efekt? Pod Warną 10 listopada 1444 roku ponieśliśmy straszliwą porażkę. Zginął nawet król Władysław III. Janczar Kodża Hyzyr uciął mu głowę i zatkniętą na włóczni zaniósł sułtanowi. Głowa trafiła do słoja z miodem i był pokazywana publicznie, jako głowa króla-wiarołomcy.

Warto zauważyć, że gdyby król Władysław przestrzegał warunków pokoju, gdyby nie uległ presji papieża, wówczas stałby się bohaterem Europy. Mógłby szybko skończyć z wojną domową na Węgrzech i zbudować silne imperium. Stałby się najpotężniejszym władcą Europy. Niestety, ale dla papieża (i innych władców europejskich) było to nie do przyjęcia. Władysław III pochodził z kraju, który w 1415 roku w Konstancji upokorzył papieża, jak więc papież miałby zaakceptować potęgę władcy z takiego podejrzanie tolerancyjnego kraju?

Ale to nie koniec cynizmu. By doprowadzić do bitwy, flota papiesko-genueńsko-wenecka nawet usłużnie przeprawiła armię turecką przez Bosfor … Nie chodziło tu tylko o ogromną zapłatę (Turcy płacili sztukę srebra od człowieka), tylko o doprowadzenie do konfliktu, w którym obie strony się wykrwawią.

Władysław III Warneńczyk (tak odtąd był nazywany) był zbyt młody, zbyt niedoświadczony. Otaczał się też kiepskimi doradcami. Pośmiertną nagrodę za swą naiwność otrzymał od kardynała Cesariniego, który kłamliwie oskarżył go o homoseksualizm, klęskę tłumacząc rzekomymi grzechami króla.

Cecora (1620) i Chocim (1621)

Do tych dwóch bitew także nie powinno dojść. Po wybuchu wojny trzydziestoletniej w 1618 roku Rzeczpospolita powinna przede wszystkim zachować pokój. Było to w naszym interesie, ponieważ kraje protestanckie skutecznie kawałkowały tereny Rzeszy, tak naprawdę działając na rzecz naszego bezpieczeństwa.

Gdy Gabor Bethlen, książę Siedmiogrodu, sprzymierzył się z Czechami i przystąpił do oblężenia Wiednia, nad Habsburgami zawisło ogromne niebezpieczeństwo. Gdyby Gaborowi udało się zdobyć Wiedeń, wojna wcale nie byłaby trzydziestoletnia … tylko jednoroczna. Zygmunt III Waza jednak rzucił się na ratunek Habsburgowi. Oczywiście większość szlachty była zdecydowanie wroga Habsburgom, zatem oficjalne przystąpienie do wojny było nierealne. Król jednak znalazł sposób, oczywiście w swoim stylu, czyli sposób niezgodny z prawem:) W porozumieniu z senatem, z biskupami, zezwolił na werbowanie lisowczyków, nawet sam nieco sypnął złotem .. w zasadzie złotem swej żony Habsburżanki:)

Lisowczycy w sile 10 tys. pokonali armię siedmiogrodzką pod Humiennem, po czym rozlali się po terenie, mordując, grabiąc i paląc co tylko się dało. Okrucieństwo lisowczyków jest zdumiewające i przeszło do legendy. Przez niemal dwieście lat na terenach do których dotarli, matki straszyły niegrzeczne dzieci opowieściami o „polskich kozakach”. To właśnie okrucieństwo lisowczyków skłoniło Gabora Bethlena do przerwania oblężenia i ratowania swego kraju, więc tzw. pierwsza odsiecz wiedeńska (jak ją nazwano) odniosła sukces – uratowała Habsburgów … tych samych, co dla Rzeczypospolitej gotowali straszny los.

Efektem tej idiotycznej wyprawy lisowczyków była nieuchronna wojna z Turcją. Rok później doszło do spotkania armii sędziwego hetmana Żółkiewskiego z korpusem wezyra Iskandera paszy. Nie była to operacja w obronie naszym granic, tylko (znowu) działalność zabezpieczająca interesy Habsburgów. Decyzja o wysłaniu wojsk zapadła na tajnym posiedzeniu senatu – większość była początkowo przeciwna, jednak przekonał ich głównie podkanclerzy koronny Andrzej Lipski, agent cesarski. Iskander pasza tak naprawdę ruszał na pomoc Bethlenowi Gaborowi i był bardzo zaskoczony widokiem Lachów. Po prostu zięć ratował teścia, jak wtedy kpiła niewesoło szlachta.

Jednak pod Cecorą (1620) polska armia była mniej liczna (Kozacy nie dotarli), nieopłacona, i co za tym idzie jej morale pozostawiało wiele do życzenia. Bitwa skończyła się nieuchronną klęską, sam hetman Żółkiewski zostawił na polu bitwy straszliwie porąbane ciało. Głowę walecznego starca zawieziono do Stambułu – sułtan oglądał ją codziennie w drodze do meczetu.

Na Cecorze się nie skończyło. Doszło do kolejnej bitwy, pod Chocimiem (1621), czyli naszej największej operacji obronnej i zarazem największej wojny pozycyjnej w Europie tamtych czasów, w której polska sztuka wojenna (rydel, muszkiet i kopija zwycięstwo gotują) wykazała swą skuteczność. Warto jednak nadmienić, że zdołaliśmy się obronić kosztem ogromnych strat w ludziach i jeszcze większych w gospodarce. Cena za to zwycięstwo była ogromna, i nie tylko w ludziach na placu boju. Mieszkańcy Rzeczypospolitej, zwłaszcza kresów, zostali przez nieudolnego króla pozostawieni na łasce grasującej tatarskiej ordy. Pospolite ruszenie po raz kolejny dowiodło swej niemocy i po tzw. „gęsiej wojnie” (ich jedynym wrogiem był drób) rozeszło się do domów. Straty, jakie zadali Tatarzy, były przerażające. Zginęło i popadło w jasyr co najmniej kilkanaście tysięcy ludzi, na wielu ziemiach splądrowano i spalono ponad połowę wsi.

Przez „pierwszą odsiecz wiedeńską” uratowaliśmy wrogich nam Habsburgów, doprowadziliśmy do eskalacji jednego z największych konfliktów na naszym kontynencie, sami wleźliśmy w straszliwie kosztowną wojnę z Turcją, w końcu jako gorliwy sprzymierzeniec habsburski postawiliśmy się w twardej opozycji do Szwecji i Francji, które od tego czasu traktowały Rzeczpospolitą jako twardy bastion kontrreformacji. Zapewni nam to wieloletni konflikt ze Szwecją (korzystając z okazji Gustaw Adolf zdobył Rygę), no i wrogą działalność dyplomatyczną odnoszącą się szczególnie do kwestii Ukrainy i prawosławia. Pierwsza odsiecz wiedeńska była dla Rzeczypospolitej równie szkodliwa co dymitriady.

Kamieniec Podolski (1672), Chocim (1673)

30 stycznia 1667 roku w Andruszowie, podczas obrad w kurnej chacie białoruskiego chłopa, Rzeczpospolita razem z Rosją dokonała rozbioru Ukrainy. Ten głupi i podły akt został zaprzysiężony przed carską ikoną. Prawda jest taka, że ponad wiek przed pierwszym rozbiorem Rzeczpospolitej, Rzeczpospolita sama dokonała rozbioru.

Największym błędem tego rozejmu jest to, że po pierwsze dzięki niemu carska Rosja stanęła na Ukrainie, stając się prawdziwym międzynarodowym graczem. Zaś po drugie Rosja zdjęła ze swych barków, zarzucając na nasze, problem niebezpieczeństwa wojny z Turcją i Tatarami.

Nie chodzi o tu tylko o to, że Rzeczpospolita zawarła rozejm z Rosją, czyli krajem który nas bezlitośnie łupił podczas Potopu. Chodzi głównie o to, że rozejm ten był jasno skierowany (postanowienia traktatu mówiły o tym wyraźnie) przeciwko Tatarom i Turcji, czyli przeciwko krajom, z którymi wówczas mieliśmy całkiem dobre stosunki, z którymi wojna była dużo kosztowniejsza i nie przynosząca żadnych zysków. Warto na koniec zaznaczyć, że te kraje nawet nas (podczas Potopu i w dotychczasowej wojnie polsko-rosyjskiej) wspierały … Znowu - polityka to nie bajka, tylko czy taki nagły zwrot o 180 stopni był mądry? Zwłaszcza że Porta, Krym i Sztokholm naprawdę złym okiem patrzyły na Moskwę i można było to wykorzystać.

Więc dlaczego zawarto taki głupi rozejm?

Szczucie Polaków na Turków miało już wtedy długą tradycję. Szczuło papiestwo i Habsburgowie, którzy panicznie bali się Imperium Osmańskiego. Jako że w Rzeczpospolitej był silny opór przed wojną z Turkami, trzeba było specjalnych zabiegów. Wysłanie lisowczyków do Siedmiogrodu w 1619 i wojsk Żółkiewskiego pod Cecorę w 1620, było tak naprawdę bezprawne i miało na celu sprowokowanie Turcji. Podobnie zawierając pokój andruszowski, celowo sprowokowano Turcję. Car nie posiadał się z radości, podobnie cesarz i papież.

Bo czy rozsądne było zawieranie pokoju z Moskwą, czyli z zaprzysięgłym już wtedy wrogiem, którego polityczne cele (zagarnięcie wszystkich ziem ruskich) z naszymi absolutnie kolidowały? Gdyby chodziło o sam pokój dla chwilowego uspokojenia sytuacji, to byłoby ok, tyle tylko, że tym pokojem (w ten sposób sformułowanym) zamieniono jednego wroga na dwóch innych, w tej konkretnej sytuacji dużo groźniejszych. Warto bowiem zaznaczyć, że nie tylko Rzeczpospolita była w ciężkiej sytuacji, Rosja także – kraj był wstrząsany licznymi buntami, wyczerpany wojnami i kryzysami gospodarczymi. W Moskwie bardzo obawiano się Turcji i Tatarów, więc dalsze kontynuowanie wojny z Rzeczpospolitą było dla cara nie tylko kosztowne, ale i niezwykle ryzykowne. Konflikt Rosji z Turcją był tylko kwestią czasu (rosyjska ekspansja nad Morze Czarne).

Gdybyśmy inaczej sformułowali rozejm z carem, czy gdybyśmy go nie podpisali, to Turcja nieuchronnie uderzyłaby na Rosję. A to, zwarzywszy na ciężką sytuację, skończyłoby się dla Rosji nieuchronna przegrana i głębokim kryzysem.

Realizując politykę cesarsko-papieską zrobiono najgorzej jak tylko można. W efekcie tej głupoty Turcja uderzyła na Rzeczpospolitą, mieliśmy tragiczny Kamieniec Podolski, następnie kolejny wielki sukces pod Chocimiem w 1673 r. Bitwa chocimska skończyła się dla nas wspaniałym zwycięstwem, jednak nie przynoszącym niczego więcej poza natchnieniem dla literatury i sztuki.

Wiedeń (1683)

Wyprawa pod Wiedeń i późniejsze absurdalne wojny mołdawskie to przykład największej głupoty, jaką może się wykazać król – wykrwawić kraj w walce z niezagrażającym nam przeciwnikiem, by zarazem uratować swego najgorszego wroga …

Upadek Wiednia byłby Rzeczpospolitej bardzo na rękę. Finansowe, militarne i polityczne osłabienie Habsburgów można by wykorzystać na wiele sposobów. Nie jest to przejaw cynizmu, tylko normalna polityka. Sobieski powinien zadziałać dyplomatycznie, korzystając z okazji odebrać Kamieniec bez wystrzału (co było możliwe). Jeśli nie, odbić go militarnie. Najlepiej – oderwać Prusy książęce od Brandenburgii, czemu Szwecja by radośnie przyklasnęła, a Francja na to nie ruszyła palcem. Wtedy było nas na to stać. Po zdobyciu Wiednia przez Turków byłoby jeszcze lepiej. By go odzyskać (no i spacyfikować powstanie kuruców na Węgrzech, którzy z pewnością skorzystaliby z okazji) Habsburgowie musieliby poświęcić ogromne zasoby, a to utarłoby im nosa, który od dawna wściubiali w nasze sprawy, no i zredukowało ich siły do znacznie dla nas bezpieczniejszych.

Dlaczego zatem Sobieski wybrał rozwiązanie najgorsze i niewątpliwie najgłupsze z punktu widzenia naszej racji stanu? Dlaczego ruszył pod Wiedeń, uratował wrogich nam Habsburgów, później zaś toczył bezsensowne i nieskuteczne wojny mołdawskie?

Odpowiedź nie ma nic wspólnego z politycznym pragmatyzmem – Sobieski chciał sławy pogromcy Turków, tytułu obrońcy chrześcijaństwa, splendoru krzyżowca. Tak został wychowany. Antytureckie i antytarskie obsesje odgrywały w jego życiu ważną rolę już od dziecka. Był regularnie zabierany do mauzoleum hetmana Żółkiewskiego, poległego pod Cecorą. Zaczytywał się w turcykach (propagandowych dziełach ostrzegających przed tureckim zagrożeniem), jako hetman i król nawet inspirował ich powstawanie. Pobierając nauki wielokrotnie pisał wypracowania, w których jasno określał charakter polsko-tureckich relacji  – Turcję nazywał rozbójnikiem i wiecznie głodnym nieprzyjacielem, Polskę zaś przedmurzem chrześcijaństwa (oczywiście:) Zostać pogromcą bisurmanów było od dziecka marzeniem Sobieskiego.

Mieliśmy Wiedeń w 1683 roku, wielkie zwycięstwo, dzięki któremu Rzeczpospolita ogromnym kosztem uratowała swoich zaprzysięgłych wrogów. Ale na tym nie zakończyliśmy działalności na rzecz Habsburgów. Po Wiedniu przyszedł czas wyprawy mołdawskie, które pochłonęły ogromną liczbę ofiar i pieniędzy, jednak korzyść odniosła tylko … Austria:) Ciężkie walki zmusiły sułtana, by zrezygnował z działań na terenie Węgier, otwierając tym sposobem drogę dla przyszłych sukcesów Habsburgów.

Niesławne wyprawy mołdawskie Sobieskiego były nie tylko źle przeprowadzane pod względem militarnym, ale nawet ich założenia były w aktualnej sytuacji wręcz absurdalne. Oto Rzeczpospolita planuje zhołdowanie Mołdawii i Wołoszczyzny, czyli terenów którymi jest żywo zainteresowana dynastia habsburska, i próbuje się tego dokonać po 1683 roku, czyli po uratowaniu dominacji Habsburgów na tym terenie …

Do wojen z Turcją zawsze nakłaniała religijna propaganda, zaś słabe umysły takiej propagandzie łatwo ulegały. Nawet król Władysław IV uległ takiej propagandzie i dążył do wojny z Turkami, pragnąc sławy pogromcy niewiernych, pieniędzy, zdobyczy terytorialnych. Jako że w kraju był silny sprzeciw przeciwko wojnie z Turcją, postanowił wykorzystać do tego Kozaków. Łudził ich większym rejestrem, zachęcał do chadzek, jednocześnie wysłał Jeremiego Wiśniowieckiego i Aleksandra Koniecpolskiego, by ci sprowokowali Tatarów do ataku na Kozaków … Mrzonki Władysława IV były kroplą, która przelała czarę i doprowadziła do postania Chmielnickiego.

Wojny Rzeczpospolitej z Turcją były zawsze niezwykle kosztowne dla obu stron i nie przynosiły im żadnych zysków. Korzyści z nich odnosili zawsze najgorsi wrogowie – przede wszystkim Habsburgowie i Rosja.

Leszek Podhorodecki „Chocim 1621”

Janusz Pajewski „Buńczuk i koncerz”

Zbigniew Wójcik „Wojny kozackie w dawnej Polsce”

Jan Reychman „Historia Turcji”

Leszek Podhorodecki „Chanat Krymski”

Weissensteiner Friedrich „Habsburgowie”

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura