Ryuuk Ryuuk
1088
BLOG

Rozbiór Ukrainy przez cara moskiewskiego i króla polskiego

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

30 stycznia 1667 roku w Andruszowie, podczas obrad w kurnej chacie białoruskiego chłopa, Rzeczpospolita razem z Rosją dokonała rozbioru Ukrainy. Ten głupi i podły akt został zaprzysiężony przed carską ikoną. Prawda jest taka, że ponad wiek przed pierwszym rozbiorem Rzeczpospolitej, Rzeczpospolita sama dokonała rozbioru.

Pomijając aspekt moralny (polityka to nie bajka), należy podkreślić, że rozejm w Andruszowie został zawarty w fatalny sposób. Oczywiście historycy, zwłaszcza Zbigniew Wójcik, wyraźnie podkreślają, że nasi dyplomaci uzyskali wówczas tak dużo, jak dużo można było uzyskać. Car zaś, chociaż wykazywał się początkowo twardością i nawet mawiał „Sabakie nie dostojno jest i odnogo kuska chlieba prawosławnego” (Sabaka to oczywiście Polska, chlieb to ziemie ukraińskie do zabrania), to spuścił z tonu i wiele nam oddał.

Bzdura! Traktat Andruszowski jest doskonałym przykładem tego, jak się robi prawdziwą dyplomację. Tylko że to carscy dyplomaci wykazali się sprawnoscią. Po pierwsze Andruszów ostatecznie zdecydował, że carska Rosja stanęła na Ukrainie, stała się prawdziwym międzynarodowym graczem. Jeszcze ważniejsze jest to, że Rosja zdjęła ze swych barków, zarzucając na nasze, problem niebezpieczeństwa wojny z Turcją i Tatarami.

Nie chodzi o tu tylko o to, że Rzeczpospolita zawarła rozejm z Rosją, czyli krajem który nas bezlitośnie łupił podczas Potopu. Chodzi głównie o to, że rozejm ten był jasno skierowany (postanowienia traktatu mówiły o tym wyraźnie) przeciwko Tatarom i Turcji, czyli przeciwko krajom, z którymi wówczas mieliśmy całkiem dobre stosunki, z którymi wojna była dużo kosztowniejsza i nie przynosząca żadnych zysków. Warto na koniec zaznaczyć, że te kraje nawet nas (podczas Potopu i w dotychczasowej wojnie polsko-rosyjskiej) wspierały … Znowu - polityka to nie bajka, tylko czy taki nagły zwrot o 180 stopni był mądry? Zwłaszcza że Porta, Krym i Sztokholm naprawdę złym okiem patrzyły na Moskwę i można było to wykorzystać.

W Andruszowie Rzeczpospolita ostatecznie zrezygnowała z rozwiązania najlepszego, najbardziej szlachetnego, czyli z Unii Hadziackiej. Szansa na trwałe zaistnienie Rzeczpospolitej Trojga Narodów była oczywiście wyjątkowo mizerna, jednak można było ją przekuć na coś innego, coś, co nie byłoby tak niebezpieczne zarówno dla Rzeczpospolitej, jak i Ukrainy. Hetman Lubomirski po wspaniałym zwycięstwie pod Cudnowem w 1660 roku wynegocjował niezwykle korzystne warunki – przywrócenie postanowień z Hadziacza, przekreślenie postanowień perejasławskich. W ich wyniku wojsko zaporoskie odstąpiło od cara i przysięgło wierność polskiemu królowi. Postanowienia były w zasadzie zbyt korzystne, wymagające dalszych starań, ale Lubomirski doskonale wiedział, że w tej konkretnej sprawie nie wolno się cofać. Niestety, wielki hetman nie miał żadnego godnego siebie następcy.

Warto wczuć się w realia tamtych czasów. Rzeczpospolita była ledwie kilka lat po Potopie, przeszła różnego typu zawirowania polityczne i była trawiona kryzysem gospodarczym. Potrzebowała pokoju, choć, jak wielu wtedy przyznawało, kolejna wojna wisiała na włosku. Zdecydowano się zatem … na wojnę z Turcją.

Czy rozsądne było zawieranie pokoju z Moskwą, czyli z zaprzysięgłym już wtedy wrogiem, którego polityczne cele (zagarnięcie wszystkich ziem ruskich) z naszymi absolutnie kolidowały? Gdyby chodziło o sam pokój dla chwilowego uspokojenia sytuacji, to byłoby ok, tyle tylko, że tym pokojem (w ten sposób sformułowanym) zamieniono jednego wroga na dwóch innych, w tej konkretnej sytuacji dużo groźniejszych. Warto bowiem zaznaczyć, że nie tylko Rzeczpospolita była w ciężkiej sytuacji, Rosja także – kraj był wstrząsany licznymi buntami, wyczerpany wojnami i kryzysami gospodarczymi. W Moskwie bardzo obawiano się Turcji i Tatarów, więc dalsze kontynuowanie wojny z Rzeczpospolitą było dla cara nie tylko kosztowne, ale i niezwykle ryzykowne. Konflikt Rosji z Turcją był tylko kwestią czasu (rosyjska ekspansja nad Morze Czarne). Zatem car negocjując pokój, który znosił dużą część tego niebezpieczeństwa, przenosząc go na swego dotychczasowego wroga (Rzeczpospolitą), zrobił naprawdę znakomity interes.

Można by rzec, że z carskiej strony był to prawdziwy majstersztyk dyplomatyczny …

Jak traktat odebrali Ukraińcy? Tak jak się należało tego spodziewać. Nowy hetman Doroszenko po raz kolejny dokonał zwrotu w polityce ukraińskiej. Uznał się za wasala Turcji, szukając tam pomocy. Turcja musiała zareagować. I nie tylko Ukraina wchodziła tu w grę. Rosja bowiem, wykorzystując przymierze z Rzeczpospolitą, doprowadziła do związania ze sobą innych krajów i ludów prawosławnych, takich jak Mołdawia, Wołoszczyzna, Wołyń. Podole. Oficjalnie przyłączyły się one do państw sprzymierzonych. Kolejny sukces dyplomatyczny Rosji, co znacznie skomplikowało sytuację na liniach bałkańsko-tureckich.

Turcja musiała zareagować, rozbić owe „państwa sprzymierzone”, zaś Rzeczpospolita stała się po Andruszowie pierwszym celem. Wojna była tylko kwestią czasu.

Czy można było inaczej? Oczywiście, że tak. Z Turcją należało zachować pokój, Stambuł dałby się do tego przekonać, o czym najlepiej świadczą jego późniejsze oferty. Moskwie zaś nie wolno było pozwolić na zabranie choćby piędzi ziemi z Ukrainy. W zasadzie nie musieliśmy nawet toczyć wojny z carem, chętni byli – Tatarzy, Turcy i Szwedzi.

W traktacie Andruszowskim Rosja zastrzegła sobie nawet prawo do opieki nad prawosławnymi w Rzeczpospolitej, co w przyszłości będzie wielokrotnie wykorzystywane jako pretekst do wtrącania się w wewnętrzne sprawy naszego kraju. Wzięła tez Kijów na dwa lata, tyle tylko że … nie zwróciła. Można to było jednak przewidzieć, gdyż Kijów był dla ekspansji carskiej niezwykle ważny.

Można oczywiście pisać o sukcesach dyplomatycznych, czy o ustępstwach Rosji, itd. Prawda jest jednak taka, że car bez problemów, wręcz koncertowo ograł polskiego króla. Rosja nie tylko zapewniła sobie pokój z Rzeczpospolitą, stanęła na Ukrainie, a co najważniejsze - zredukowała w ogromnym stopniu zagrożenie ze strony Tatarów i Turcji (i Szwecji). Afanasij  Ordin-Naszczokin, główny dyplomata ze strony rosyjskiej, wspomina o tym bez żadnych ogródek. Przyszłość pokaże, że Naszczokin miał absolutną rację.

Traktat w Andruszowie to niewątpliwie ogromny sukces carskiej dyplomacji. Sukces tym ciekawszy, że nawet dzisiaj wielu polskich historyków ma problem z jego uznaniem:) Nasza dyplomacja liczyła talary, zamiast spojrzeć na sprawę Ukrainy szerzej.

Zbigniew Wójcik „Traktat Andruszowski 1667 i jego geneza”

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura