Ryuuk Ryuuk
2018
BLOG

Traktat Starzewskiego o szermierce szablą – prawda czy oszustwo?

Ryuuk Ryuuk Kultura Obserwuj notkę 9

Znamy wiele traktatów szermierczych, pochodzących już ze średniowiecza, które pozwalają zrozumieć, czym była ta sztuka. Najbardziej reprezentatywną bronią w dawnych traktatach jest oczywiście miecz długi, ale i inne zabójcze konstrukcję mają swe „instrukcje obsługi”. Niemcy, Włosi, Francuzi, Hiszpanie, Anglicy, Szkoci czy Portugalczycy, wszyscy oni mają literaturę narodową, poświęconą ich ulubionej broni. Czy to będzie langenschwert, claymore, zweihander, espada ropera, montante, to broń ma całkiem niezłą historyczną dokumentację, pozwalającą odkryć jej tajemnice. Polacy, dla których narodową bronią jest oczywiście szabla, niestety nie mają nic podobnego.

Rzecz jasna często przytaczanym i cytowanym dziełem jest traktat szermierczy Michała Starzewskiego (uczestnika Powstania Listopadowego), tzw. „Rzecz o szermierstwie”. Dzieło zostało napisane (rzekomo) w 1830 roku, choć wydane zostało dopiero w 1932 roku przez Józefa Starzewskiego, wnuka autora. I tu pojawia się kilka problemów.

Przede wszystkim rozczarowuje jego skromność – zaledwie 15 kartek. Traktat nie został ukończony, zaś na jego stronach występuja głównie rozważania o chwale polskiej szabli, czy różne historyjki, mogące uchodzić za anegdoty.

To po prostu nie jest traktat szermierczy. Nie ma w nim charakterystycznych dla zachodnich podręczników starannych opisów technik, często ilustrowanych, jedynie uproszczona charakterystyka przyjmowanych postaw, kierunki i rodzaje cięć. Badając dawne manuskrypty dość szybko można zrozumieć podstawowe zasady, filozofię sztuki, i odnosi się to nawet do najstarszego znanego nam traktatu, sławnego Rękopisu Walpurgii (Walpurgis Fechtbuch), tzw. I.33. Poznanie jednej techniki ułatwia zrozumienie drugiej, wszystkie one stanowią logiczną, uzupełniająca się całość. Jest to cecha charakterystyczna każdej dobrze rozwiniętej sztuki walki. Traktat Starzewskiego taki po prostu nie jest.

Występujące w tekście malownicze terminy (w kiść, w zerk, w kłącz) są bardzo ciekawe, jednak nie mają odpowiedników w żadnych innych źródłach, choćby w pamiętnikach. Opis cięcia tureckiego (bo Turkom tak płatano brzuchy) którym szlachcic na zagrodzie rozwiązywał węzeł litego pasa Panu Wojewodzie (z respektem lecz, cięto Mosanie!) jest zabawny, ale co bardzo ciekawe wydaje się żywcem wzięty z traktatu włoskiego mistrza Francesco Antonio Marcellego, Regole della Scerma (1686). Marcelli poświęcił jeden rozdział opisowi szermierki przy pomocy szabli, gdzie nawet opisał owo cięcie tureckie, zwane też polską lub piekielną czwartą:)

Najbardziej dziwaczny jest wygląd szabli (korda) Starzewskiego. Absolutnie nie przypomina ta broń batorówki, augustówki, karabeli, zygmuntówki, czy czarnej husarki. To ewidentnie włoska szabla z XIX wieku, charakterystyczna dla szkoły Radaellego, który u schyłku XIX wieku przybył do Warszawy i założył tu szkołę szermierki. Radaelli był swego czasu instruktorem wojskowym i opracował metodę szkolenia dla armii, metody z konieczności bardzo uproszczonej. Starzewski nawet opisuje w tej swojej niby polskiej szabli pierścień na palec … wskazujący, co jest już ewidentną bzdurą. Ten nieszczęsny palec nazywa nawet digitus vector, pierściennym:) W naszym kraju, jeśli już to wkładano w pierścień palec, to był nim kciuk. Metoda manipulowania głownią przy pomocy palca wskazującego jest charakterystyczna dla włoskich lekkich szabli, a została tam przeniesiona z rapiera.

Pojawiło się swego czasu podejrzenie, ze traktat Starzewskiego to tzw. chwalebna mistyfikacja, dokonana przez Józefa Starzewskiego, być może wykorzystującego jakieś zapiski swego dziadka. To bardzo prawdopodobne, czasy poszukiwania własnej tożsamości zachęcały wielu do takich „zabiegów”. Józef Starzewski prawdopodobnie zetknął się ze szkołą Radaellego, skąd zaczerpnął swą skromną i zupełnie nieprzystającą do polskiej szabli wiedzę.

Oczywiście ten traktat doczekał się uznania zarówno u różnych specjalistów od szermierki sportowej, co nie dziwi (tylko śmieszy:), bo włoska szabla pojedynkowa Radaellego była oparta na statycznych zastawach. Wojciech Zabłocki stwierdził nawet, iż opisana technika ma dużo wspólnego z metodą walki karabelą … Jak, u diabła, można dojść do tak kosmicznych wniosków, niech pozostanie tajemnicą:) Także u różnych odtwórców i miłośników szabli, wykorzystujących nawet dziwaczną terminologię Starzewskiego, dzieło owo cieszy się dużą popularnością. Prawda jest niestety taka, że traktat Starzewskiego nie ma nic wspólnego z polską sztuką walki szablą.

Mimo iż nie zachowały się żadne traktatowe źródła o szermierce polską szablą, to z pewnością nie znaczy to, że taka sztuka nie istniała, czy też nie wyszła poza poziom prymitywnej rąbaniny. Z pewnością żyli ludzie, którzy tą rąbaninę wznosili na wyższy poziom. Mimo iż szabla to głównie broń kawaleryjska, zaś pamiętnikowe opisy (rojące się od obciętych palców) nie wystawiają dobrego świadectwa ich autorom, to niewątpliwie szabla mogła być we wprawnych rękach bardzo finezyjną bronią.

Pewne przekazy, zapiski, pozwalają domyślić się jak naprawdę wyglądała sztuka szermiercza polską szablą ... ale o tym innym razem.

Poniżej na stronie jest dostępny link do traktatu.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Starzewski    

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura