Ryuuk Ryuuk
4508
BLOG

Unia brzeska 1596: religijny fanatyzm i śmiertelna głupota

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 75

Tolerancja religijna w Rzeczpospolitej Obojga Narodów istniała, choć nie była doskonała i miała wrogów. Sławna konfederacja warszawska, mająca gwarantować ludziom wolnym pełne równouprawnienie niezależnie od wyznania, została wyklęta przez synod biskupów w Piotrkowie w 1577 roku (klątwa zatwierdzona przez papieża). Zdarzały się tumulty religijne i prześladowania. Do senatu z automatu wchodzili biskupi katoliccy, zaś przed duchownymi innych wyznań wrota były zamknięte. Jednak na tle innych krajów, zarówno katolickich jak i protestanckich, Rzeczpospolita wyróżniała się na korzyść. Warto dodać, że jeden z nuncjuszy papieskich (Hannibal z Kapui) był zdegustowany tym, że u nas Żydzi chadzają sobie nie oznakowani i nie mieszkają w getcie, jak to w Rzymie było.

Tolerancja religijna w takim kraju jak Rzeczpospolita Obojga Narodów była koniecznością, stanowiła o jego sile. Od Kazimierza Wielkiego poprzez Jagiellonów rozumiano to i potrafiono wznieść się ponad religijny fanatyzm. Głównym problemem okazywało się zawsze duchowieństwo katolickie, jednak bez w pełni oczadziałego władcy kler nie potrafił rozpętać w naszym kraju prawdziwego koszmaru … niestety, tylko do czasu.

Gdy na tronie zasiadł Zygmunt III Waza, niewątpliwie najpobożniejszy ze wszystkich naszych władców, religijny fanatyzm podniósł swój paskudny łeb. Już odrzucenie ustawy o tumultach pokazywało, że król i jego najbliżej środowisko składa się z religijnych fanatyków. Jedną z kolejnych pilnych spraw okazał się nagle problem … prawosławia. Formalnie, od 1443 roku, czyli wydania przywileju przez Władysława Warneńczyka, Cerkiew zachowywała niezależność. Bojarowie prawosławni zostali zrównani w prawach z polską szlachtą, za sprawą Zygmunta Augusta. Tak więc różnego rodzaju szykany występowały, czasem były dolegliwe, ale trafiały głównie w chłopstwo i mieszczaństwo. Nie było pięknie, ale jeszcze nie strasznie.

Pomysł połączenia cerkwi prawosławnej z Kościołem łacińskim bez odpowiedniego wsparcia (królewskiego) był mrzonką. Jednak gdy trafił do powszechnej świadomości, wielu było nim zdumionych. Nawet dla katolików ten problem po prostu nie istniał, wywoływanie go traktowano jako niebezpieczeństwo przyszłych sporów na tle religijnym. Autorem tego projektu byli nuncjusze papiescy, jezuici i biskupi. Zakładał on uznanie papieża przez duchownych i wyznawców prawosławia za głowę Kościoła, bezwarunkowe przyjęcie dogmatów katolickich, za co w zamian pozwolono prawosławnym zachować własny ryt liturgiczny.

Mimo iż projekt Unii uważano za bardzo kontrowersyjny, to doprowadzono do jego podpisania w Brześciu w 1596 roku. Faktem jest, że stosowano różnego rodzaju sztuczki, wybiegi prawne, niechętnym odmawiano prawa głosu, nawet łamano prawo. Jednym z warunków jej przyjęcia było prawo do zasiadania w senacie patriarchy prawosławnego (tak jak było w przypadku katolickich biskupów), tego jednak nigdy nie dopełniono. Rok wcześniej dwaj prawosławni biskupi, Hipacy Pociej i Cyryl Terlecki udali się Rzymu, by Unię oficjalnie zaprzysiąc i wyznawców prawosławnych oddać pod władzę papieża. Tylko że jeszcze przed wyjazdem wypowiedzieli oni posłuszeństwo swemu patriarsze, więc formalnie nie mieli zgody ani prawa tego robić. W uszczęśliwionym Rzymie wydano z tego tytułu nawet numizmaty, przedstawiające z jednej strony papieża, z drugiej zaś pokornych Rusinów.

Był to jeden z największych błędów jaki można było w Rzeczpospolitej popełnić. Za jednym zamachem z całej rzeszy poddanych uczyniono potencjalnych ideologicznych wrogów. W 1589 roku w Moskwie powstał patriarchat, który będzie sobie rościł prawa do zwierzchnictwa nad Cerkwią prawosławną na terenach Rzeczpospolitej. Unia według naiwnych wyobrażeń jej autorów, miała też zapobiegać tym tendencjom, jednak w rzeczywistości tylko je podsycała. A przecież w 1588 roku kanclerz Zamoyski przedstawił projekt utworzenia patriarchatu carogrodzkiego w Kijowie (Zamoyski był szybszy od Godunowa). Jednym prostym ruchem zabezpieczono by się przed wpływami moskiewskimi, jednak pomysł spotkał się tradycyjnie z niechęcią biskupów katolickich.

Niebezpieczeństwo Unii Brzeskiej trafnie zauważył książę ruski Konstanty Wasyl Ostrogski, wielki humanista, założyciel sławnej i znakomitej Akademii Ostrogskiej, która miała zapobiec głębokiemu kryzysowi w szkolnictwie prawosławnym. Ostrogski był spadkobiercą myśli politycznej Jagiellonów, bezpieczną przyszłość widział w jedności bez podziałów, w Rzeczpospolitej nie Obojga ale już Trojga Narodów. Liczba poddanych prawosławnych i rozległość terenów, które zamieszkiwali (nie mówiąc już o roli, jaką odgrywali w wojskach Rzeczypospolitej) w pełni to uzasadniała.

Gdy unię zatwierdzono, to nagle okazało się, że nowi hierarchowie uniccy błyskawicznie tracą wiernych, zaś wierni nie mają lub nie uznają hierarchów. Na mapie wszystko wyglądało ładnie – unici zdecydowanie przeważali, gdy dyzunici skurczyli się. Rozpoczęły się prześladowania, w których król polski z żelazną konsekwencją brał stronę unicką. Jednak chłopska wiara (do takiej roli zepchnięto prawosławie) wcale nie zamierzała dać się zniszczyć … tym bardziej, że otrzymała wsparcie.

W 1620 roku patriarcha jerozolimski Teofanes przybył na Ukrainę. Działając potajemnie wyświęcił prawosławnych biskupów, pobłogosławił Kozaków i rozgrzeszył ich z wypraw przeciwko prawosławnej Moskwie. Tak oto Kozacy, dotąd nie przykładający wielkiej roli do spraw religijnych, stali się nagle obrońcami prawosławia. Ponadto ich głos przestał być tylko ukraiński, ale też zaczął reprezentować całą Ruś. W dobie nieustannych wojen i siły kozackich szabli było to piekielnie niebezpieczne. Metropolitą kijowskim został Hiob Borecki, pozostający w stałym kontakcie z dworem carskim.

Z jednej strony Rzeczpospolita rozpaczliwie potrzebowała kozackich szabel, by te walczyły w jej obronie. Z drugiej strony kozakom odmawiano prawa do wolności, narzucano religię, traktowano jak obywateli drugiej kategorii, usiłowano zamienić w chłopów pańszczyźnianych. Najlepszym przykładem jest tu sposób w jaki potraktowano delegację zaporoską, gdy ta domagała się prawa udziału w elekcji po śmierci Zygmunta III Wazy. Sejm taką dał oto odpowiedź: „Kozacywprawdzie, jaktwierdzą,członkamiRzeczypospolitej, aletakimi jak paznokcie przyciele,trzebaichwięccojakiśczasprzycinać”.

Po serii wojen z Kozaczyzną, na arenę Ukraińską wstąpiła Moskwa. Długo czekała na taką okazję, no i w końcu się doczekała. Gdy okazało się, że Rzeczpospolita zupełnie nie radzi sobie z powstańcami, bez obaw i za zgodą rady kozackiej w Perejasławiu w 1654 roku, przyłączono Ukrainę do Moskwy, w efekcie czego otrzymano … Rosję. Bo o prawdziwej Rosji możemy mówić dopiero po tym wydarzeniu. Bez Ukrainy carowie rosyjscy nigdy nie osiągnęliby swej przyszłej potęgi.

Ukraina sama nie chciała do Moskwy, została do niej wepchnięta przez kompletnie oczadziałego króla, sterowanego przez jezuickich fanatyków. Negatywne skutki unii brzeskiej zostały w końcu zauważone i próbowano nawet coś z tym zrobić, jednak było już po prostu zbyt późno.

Janusz Tazbir „Reformacja, kontrreformacja, tolerancja”

Henryk Wisner „Wojny kozackie”

Paweł Jasienica „Rzeczpospolita Obojga Narodów”

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura