Ryuuk Ryuuk
2008
BLOG

Dymitriady – krucjaty pod jezuickim nadzorem

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Dymitr Samozwaniec to jedna z ciekawszych postaci w historii polskiej i rosyjskiej. Pojawił się w 1603 roku na dworze księcia Adama Wiśniowieckiego. Podobno wyznał na spowiedzi księdzu swoją tajemnicę – miał być cudownie uratowanym najmłodszym synem cara Iwana Groźnego. Wówczas uważano, że oryginalny Dymitr został zabity przez siepaczy Borysa Godunowa (tak naprawdę umarł podczas ataku epilepsji). W Rzeczypospolitej tego rzekomego nazwano Samozwańcem i carzykiem, w Rosji przezwano go łżedymitrem i zełganym hsudarikiem Lachów i jezuitów. Najprawdopodobniej nazywał się Grigorij Otriepiew, był synem Bogdana Smirnowa-Otriepiewa, setnika strzelców moskiewskich.

Tak naprawdę nikt w Rzeczypospolitej nie uwierzył w jego carskie pochodzenie, jednak niektórzy magnaci uznali, że jest to dokonała okazja do zdobycia bogatych łupów, być może nawet do przejęcia władzy w Rosji. Moskwa, mimo iż chrześcijańska, to jednak leżała poza Europą, a Polakom jawiła się jako kraina bogactw, złota, soboli i drogich kamieni.

Oczywiście sprawa polskiej interwencji została przez szlachtę straszliwie wykpiona, nawet postulowano, by Dymitra od razu wtrącić do lochu. Rozsądni ludzie, tacy jak Żółkiewski, Chodkiewicz i zwłaszcza Jan Zamoyski, proponowali unię personalną z Rosją i byli stanowczo przeciwni awanturniczym poczynaniom. Jednak Dymitr zdobył szybko zwolenników, byli to Wiśniowieccy, Mniszkowie, cicho popierał wyprawę Zygmunt III Waza (król uległ namowom jezuitów i odebrał od Dymitra przysięgę, że ten zaprowadzi w Rosji katolicyzm:) a zwłaszcza nuncjusz Klaudiusz Rangoni - papieżom zawsze marzył się łaciński krzyż na prawosławnych cerkwiach. Nuncjusz papieski w zasadzie wziął Dymitra pod swoje skrzydła, osobiście mediując pomiędzy Dymitrem a Zygmuntem.

Król, mimo iż oficjalnie nie poparł interwencji, pozwolił jednak na stworzenie zaciężnej armii, mającej obalić Borysa Godunowa. Zygmunt III miał wielkie plany – królowanie nad zrekatolicyzowaną Szwecją, tak samo w przypadku Rosji, w Rzeczpospolitej zostawienie królewicza Władysława (który rządzić miał przy pomocy gubernatora od Habsburgów). Wszystko to miało posłużyć stworzeniu wielkiej koalicji północnej, która ruszyłaby na wojnę z Turcją. Ba, nawet więcej, niektórym marzyła się zmiana religii panującej w Persji … Plany zaprawdę tak wielkie, że po prostu głupie.

Wyprawa ruszyła w 1604 roku. Dymitr pobił armię Godunowa pod Nowogrodem Siewierskim. Jednak wkrótce z powodu niewypłaceni żołdu opuściła go duża część zaciężnych chorągwi – wówczas poniósł klęskę pod Dobryniczami. To była niemal koniec krucjaty, podobno nawet pal dla Dymitra został już wystrugany. Jednak znienawidzony Borys Godunow wkrótce zmarł na apopleksję, Moskwa poddała się a bojarzy uznali Dymitra Samozwańca carem. Wojska polskie wówczas po raz pierwszy wkroczyły na Kreml 31 lipca 1605 roku. Dymitr 17 maja 1606 roku poślubił oficjalnie Marynę Mniszkównę, choć już wcześniej (27 XI 1605 roku) zawarła ona ten związek per procura, za zgodą króla i nuncjusza papieskiego. Maryna Mniszkówna jest pierwszą kobietą w historii Rosji, która została koronowana na carową.

Dymitr panował przez 11 miesięcy, razem z Maryną zaledwie kilkanaście dni. Co ciekawe, wcale nie zamierzał wypełniać złożonych królowi polskiemu i papieżowi obietnic zaprowadzenia katolicyzmu, czy też oddawać Rzeczypospolitej przygraniczne ziemie. Z pewnością chciał on umocnić swą władzę na carskim tronie. Jednak swoim sposobem bycia, wyniesionym z pobytu na polskich dworach, Dymitr nie zyskał popularności wśród bojarów, choć niewątpliwie był popularny wśród gawiedzi.

Z inspiracji Wasyla Szujskiego doszło do zamachu stanu, Dymitr podczas tzw. krwawej jutrzni został zamordowany, jego ciało zostało spalone, prochami zaś nabito armatę i wystrzelono w kierunku Rzeczypospolitej. Najciekawsze jest to, że Dymitr był tylko o krok, by się na carskim tronie umocnić. Najlepszą metodą do skonsolidowania władzy jest … wojna. Niewątpliwie szykował się on do wojny, ale mało prawdopodobne że ze Szwecją, a tym bardziej z Turcją (niektórzy lansują takie poglądy). Więc z kim? Czy naprawdę, jak podnosiły się wtedy głosy, wybierał się na wojnę z Rzeczpospolitą? Wydaje się to bezsensowne, ale z punktu widzenia politycznego byłoby to dla niego idealnym rozwiązaniem – dałby w ten sposób robotę bojarom i mógłby się takich niewygodnych przydomków, jak hsudarik Lachów, pozbyć.

Jest faktem, że gromadzono w Rosji zapasy i nakazano zbrojenia, mówiono też o „polskim pochodzie”. Na wodza tej wyprawy był przewidziany Wasyl Szujski, który korzystając z tego wprowadził do Moskwy część wojska i dokonał zamachu stanu. Szujski doskonale wiedział, że po owej wojnie, niezależnie czy będzie zwycięska czy nie, władza Samozwańca okrzepnie i podobna okazja już się nie powtórzy.

Wystrzeleniem Dymitra z armaty mogłaby się skończyć historia krucjaty moskiewskiej, jednak wkrótce pojawił się na kresach następny Dymitr Samozwaniec (nawet dano mu kolejny numer – Dymitr II). Także w latach 1608-1613 doszło do kolej Dymitriady, która pobiła wojska carskie pod Bołochowem i podeszła pod Moskwę. Co nadzwyczaj ciekawe, ekscaryca Maryna Mniszkówna, wracająca do Rzeczypospolitej po swoim krótkim panowaniu i późniejszej niewoli w Rosji, za namową swojego ojca przyłączyła się do tej wyprawy i podczas wzruszającej, czy raczej tragikomicznej sceny rozpoznała w Dymitrze II swojego cudownie ocalonego męża (czyli wystrzelonego z armaty Dymitra I). Mimo tego cudu, zapewne tak na wszelki wypadek i dla uspokojenia sumienia, Maryna i Dymitr II zawarli w tajemnicy ślub.

II Dymitriada nie przyniosła sukcesu, wojska polskie nie zdołały zdobyć Moskwy, choć Dymitr II Samozwaniec już organizował swój własny dwór i administrację. Odszedł z tego świata w dość dziwny sposób – po kłótni i bójce z jednym z giermków …

Efektem tych głupawych krucjat były wojny polsko-moskiewskie, toczące się w latach 1609-1618, wyjątkowo krwawe. W 1610 pojawiła się doskonała okazja, by sprawę definitywnie rozwiązać, bowiem bojarzy ofiarowali koronę królewiczowi Władysławowi. Hetman Żółkiewski nawet warunki elekcji oficjalnie zaprzysiągł. Bojarzy oczywiście domagali się przejścia królewicza na prawosławie. To było niezłe rozwiązanie, mogące zagwarantować Rosji spokój, pozwalające obu stron wyjść z twarzą z tego potwornego zamętu, a nowej dynastii panowanie na carskim tronie.

Sprawa była niemal załatwiona, nawet mennice biły już kopiejki z podobizną cara Władysława Zygmuntowicza. Jednak król Zygmunt III Waza nie chciał się na to zgodzić. „Król jezuitów”, jak go nazywano, dążył do katolicyzacji Rosji i chciał tronu dla siebie, bez żadnych warunków. Należy też zaznaczyć, że papieża absolutnie nie zadowalałby prawosławny car … Tak to dzięki fanatyzmowi religijnemu jezuickiego króla sprawy poszły nieco innym torem.

Efektem Dymitriad, tych żałosnych wypraw krzyżowych (w pełni zasługują na tą nazwę -wyprawę w 1609 roku papież Paweł V ogłosił krucjatą, nawet pobłogosławił dla Zygmunta III miecz i kapelusz – atrybuty „rycerza Kościoła”), było ostateczne zantagonizowanie Rzeczypospolitej z Rosją. Okres Wielkiej Smuty jest w Rosji po dziś dzień kojarzony z krwawą interwencją wojsk polskich, a 7 listopada, na pamiątkę 1612 roku (dzień wypędzenia wojsk polskich z Kremla) jest świętem, zwanym Dniem Jedności Narodowej. Powstanie, jakie wybuchło przeciwko Lachom, miało niezwykle brutalny i krwawy przebieg. Polskiej załodze Kremla nie pomogło podpalenie Moskwy i nie zdołał też do nich dotrzeć hetman Żółkiewski, w efekcie czego zaczęli zjadać padlinę, wisielców, w końcu samych siebie. Nieuchronne poddanie wielu przypłaciło życiem, gdyż Rosjanie nie przestrzegali warunków rozejmu.

Wojsko, po powrocie z wypraw moskiewskich, zażądało zapłaty zaległego żołdu, około 20 milionów złotych! Była to suma gigantyczna, równa kilkuletnim dochodom skarbu państwa. Kosciół, mimo iż gorąco optował za wyprawami na wschód, wysupłał ledwie 300 tys. Zanim podatki uchwalono, żołnierze straszliwie złupili kraj. Jednak na prawdziwe efekty polskich krucjat na Moskwę trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Bardzo aktywnie na opinię działali Kozacy Sahajdacznego, obdarowanego przez króla buławą hetmańską (!) i lisowczycy, których po prostu skierowano do grabieży.

Po dwóch Samozwańcach wyskoczył też trzeci, zgodnie z numeracją Dymitr III. Pojawił się w Iwangorodzie, oblegał i rządził przez jakiś czas w Pskowie, w 1612 został pojmany i stracony. Nie ma czemu się dziwić. Samozwańcy byli czymś naturalnym w ówczesnej polityce. Przed tymi ponumerowanymi był jeszcze jeden, wymyślony przez samego Borysa Godunowa, który próbował z niego zrobić groźbę dla swych wrogów politycznych.

O tym, że król Zygmunt III Waza był bardzo zainteresowany opanowaniem Rosji, najlepiej zaświadcza jego postępowanie po utracie Kremla w 1612 roku. Król wysłał wtedy do Rzymu biskupa Wołuckiego, by ten prosił papieża o pomoc. Paweł V wysupłał najpierw 40 tys. skudów, później jeszcze 20 tys., a nawet pozwolił na obłożenie podatkiem polskiego kleru (uzyskano około 300 tys.), ale niewiele to pomogło. Sejm ponownie skrytykował wojnę i jej autorów, zaś królewicz Władysław, mimo iż dostał od papieża poświęcony miecz, zaś jego ojciec Zygmunt III łaskawie (oficjalnie!) zrezygnował z osobistych roszczeń do tytułu cara, niczego nie wskórał i ostatecznie w 1618 roku zawarto rozejm.

Podczas dymitriad nie tylko zniszczyliśmy całkowicie szanse na pokojowe relacje z Rosją, ale też utraciliśmy kontrolę nad Kozaczyzną i stworzyliśmy okrutną legendę lisowczyków, a na koniec pozwoliliśmy na zdestabilizowanie stosunków z Turcją. Szwecja, korzystając z zamętu, zajęła Nowogród Wielki, zaś król Zygmunt przekazał w 1611 roku elektorowi brandenburskiemu, Janowi Zygmuntowi, Prusy Książęce w dziedziczne lenno. Dlaczego król uczynił w Pomorzu korytarz? Tydzień przed owym hojnym (idiotycznym z naszego punktu widzenia) prezentem, do Warszawy zwieziono pokonanego cara Wasyla Szujskiego, zaś nasz król był tak pełen dumy z tego powodu, że za sumę 300 tys. złotych wpłaconych przez Hohenzollerna do pustej kasy kiesy królewskiej popełnił podobny absurd. Zaprawdę nic dziwnego, że Jasienica nazwał Zygmunta III Wazę półgłówkiem …

Dymitriady i wojny moskiewskie miały wszelkie znamiona krucjat, wojen religijnych. Nawet beatyfikacja Ignacego Loyoli, założyciela zakonu jezuitów, została przyśpieszona w Rzymie (nalegał na to polski król) i dokonała się kilka dni przed wyprawą w 1610 roku na Smoleńsk. Nic w tym dziwnego, gdyż ten właśnie pierwszy jezuita był patronem wyprawy …

Jakub Jasienica „Rzeczpospolita Obojga Narodów” – autor czasem jest krytykowany za swą niechęć do Wazów, jednak biorąc po uwagę dokonania tej dynastii, to jest ona naprawdę w pełni zrozumiała.

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura