Ryuuk Ryuuk
2285
BLOG

Zbrodnia na Jasnej Górze

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

Ta niezwykła historia z początków XX wieku wstrząsnęła całą Polską. Jej początek datuje się na 23 października 1909 roku, dzień w którym paulini jasnogórscy otwierając kaplicę, stwierdzili z przerażeniem, że ów cudowny obraz, zwykle tak pyszny z bogactwa został brutalnie ograbiony – korony nad głowami Matki Boskiej i Dzieciątka, wysadzane drogimi kamieniami, zostały wyłamane, a z Matki Boskiej zdarto suknię z pereł, znikły też wrota.

Śledztwo policji nader szybko wykazało, że złodzieje musieli znać dokładnie rozkład budowli a samo włamanie zostało dość nieudolnie upozorowane. Wniosek nasuwał się jeden, dość szokujący – złodzieje znali doskonale klasztor a po popełnieniu przestępstwa potrafili się w nim ukryć.

Oczywiście niewiele brakowało, by sprawa rozeszła się po kościach. 22 maja 1910 roku przeprowadzono powtórną koronację, przekształconą w ogromną imprezę polityczną. Za winnych kradzieży biskup Zdzitowiecki uznał … ruch robotniczy, a Jasną Górę nazwano „fortecą polskiej myśli patriotycznej” ...

Jednak sprawa miała swój ciąg dalszy, bo już wkrótce (2 sierpnia 1910r.) znaleziono zwłoki mężczyzny, które w wyniku śledztwa połączono z wydarzeniami na Jasnej Górze. Prawda okazała się wstrząsająca. Mechanizm stosunków w klasztorze był nader prosty – zakonnicy (m.in. o. Damazy Macoch, o. Bazyli Olesiński i inni) pieniądze przeznaczane przez wiernych brali dla siebie, podobnie ofiary od pątników. Nawet dorobili sobie klucze do korytarzy, skarbczyka i dzwonków alarmowych, więc mieli skarby na wyciągnięcie ręki, dosłownie. Co nader ciekawe, przeor klasztoru, o. Rejman, był doskonale zorientowany w tym co się dzieje.

Sam o. Damazy Macoch miał duże wydatki – utrzymywał on swoją kochankę, piękną Helenę Krzyżanowską, a koszty tego utrzymania były wysokie. Stąd zapewne chciwość przekroczyła wszelkie granice. By ukryć swój związek z Heleną, o. Damazy sfałszował jej świadectwo ślubu z sobą samym, potem zaś wystawił następny fałszywy dokument, świadectwo zgonu, oczywiście siebie samego, które nawet własnoręcznie podpisał. Tak więc Helena stała się wdową. Lecz było to dla niej za mało – chciała mieć prawdziwego męża. O. Damazy, rad nierad, przekonał swojego stryjecznego brata, Wacława, by ten poślubił na niby Helenę, nawet sam im go udzielił (ślubu) i opłacił ucztę weselną w Hotelu Europejskim.

Miesiąc później zwabił Wacława do Częstochowy i tam, w swojej klasztornej celi, zamordował. Opis tego morderstwa jest nader szokujący: uderzył go we śnie siekierą, a kiedy ofiara zaczęła rzęzić, dysponował go jako kapłan na śmierć i dopiero potem, odpuściwszy grzechy, dodusił.

Po dokonaniu morderstwa wywiózł sofę ze zwłokami do kanału, a na dorożkarzu Piance, który mu w tym pomógł, wymusił przysięgę na Matkę Boską, że dla dobra Przenajświętszej Panny będzie milczał. Biedny dorożkarz faktycznie milczał i to go zaprowadziło na ławę oskarżonych.

O. Damazy Macoch został skazany na pozbawienie wszystkich praw i 15 lat ciężkich robót, Helena Macochowa (Krzyżanowska), która w więzieniu urodziła dziecko Damazego, na pozbawienie praw i 6 lat ciężkich robót, o. Izydor Starczewski na 8 lat ciężkich robót, o. Bazyli Olesiński na 3 lata i częściowe pozbawienie praw. Długoletni przeor Rejman, mający poparcie Rzymu, został jedynie odwołany z pełnionej funkcji. Stanisław Załóg, który również była zamieszany w kradzieże i pomagał w pozbyciu się ciała, zdołał zbiec za granicę.

To jedynie streszczenie tej sprawy, jeśli ktoś ma ochotę przeczytać całość, autorstwa Krzysztofa Kąkolewskiego, to podaję link:

http://niniwa22.cba.pl/rozkaz_zabic_anno_1911.htm

http://niniwa22.cba.pl/zbrodnia_damazego_macocha.htm

„Pieniądze są trucizna dla klasztorów”pisał ksiądz Euzebiusz Stateczny w „Miesięczniku Kościelnym”, ówczesnym piśmie duchowieństwa archidiecezji gnieźnieńskiej. Należy zadać sobie pytanie: jak długo trwał ten „proceder”? Niewątpliwie, gdyby nie mord Macocha, to sprawa nie ujrzałaby światła dziennego. „Przecież powszechnie wiadomo, jakie życie prowadzą zakonnicy! Czyż nie było kurii biskupiej? Kuria była, ale stwierdzała, że do klasztoru napływają fale krociowe ludu polskiego, który oblega obraz cudowny, modli się, płacze i składa ofiary ciężko zapracowanego grosza, a więc wszystko w porządku … ” grzmiał Stateczny w „Tragedyi Jasnogórskiej”.

http://ryuuk.salon24.pl/493178,narodziny-mitu-czestochowy

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura